Czy to rewanż za Rosjanina? Piłkarz Lecha Poznań nie poleci do Izraela

W środę po południu lechici udadzą się na rewanżowe spotkanie z Hapoelem Beer Szewa w ramach 4. kolejki Ligi Konferencji Europy. Kolejorz w pierwszym meczu z Izraelczykami zremisował na własnym boisku 0:0. Po wylądowaniu piłkarze oraz sztab spędzą dwa dni w Tel-Awiwie, a nie w Beer Szewie. Powodem jest brak odpowiedniego hotelu, który w mieście położonym na skraju pustyni Nagew, spełniałby wymogi określone przez Lecha Poznań.

Podczas porannego treningu w Poznaniu zabrakło Adriela Ba Louy, który cały czas zmaga się z pewnego rodzaju problemami. Ostatnio przez 3 miesiące był niedostępny z powodu odniesionej kontuzji. W czwartkowym meczu John van den Brom także nie będzie mógł skorzystać z usług skrzydłowego z powodu... braku wizy, która umożliwiłaby Iworyjczykowi wjazd do Izraela (jest ona wymagana dla obywateli tego kraju). Pozostałym piłkarzom Kolejorza wystarczył jedynie paszport.

- Klub zwracał się z prośbą o pomoc do polskiej ambasady w Tel Awiwie, która w imieniu Lecha wysłała pismo do izraelskiego ministerstwa spraw zagranicznych. Mimo tych zabiegów dyplomatycznych nie udało się jednak ostatecznie załatwić wszystkich formalności, wiza nie została wydana i Ba Loua jest zmuszony zostać w Polsce

- czytamy na oficjalnej stronie klubu.

W zeszłym tygodniu z podobnym problemem zmagali się przeciwnicy Kolejorza. Z zespołem Hapoelu do Poznania nie mógł przyjechać Rosjanin Szapi Sulejmanow. Od 19 września w życie wszedł przepis, który zabrania obywatelom Federacji Rosyjskiej na wjazd na terytorium Polski oraz państw bałtyckich.

Co ciekawe, to nie pierwszy problem piłkarza Lecha w tym sezonie, który miał kłopoty z wjazdem do innego kraju. W połowie lipca Damian Smyk na portalu Weszło podał, że na mecz z Karabachem nie wyleciał Dani Ramirez, przeżywający podobne problemy. Pierwotnie mówiło się, że Hiszpan nie wyleciał z zespołem do Baku z powodu kontuzji. Okazało się jednak, że były gracz Kolejorza nie miał ważnego... paszportu.