Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dariusz Mioduski tłumaczy, co stało się w Holandii: Czuć było antypolskie nastawienie. Ludzi wyprowadzano z restauracji

Jakub Maj
Jakub Maj
Dariusz Mioduski: Czuć było antypolskie nastawienie w Holandii
Dariusz Mioduski: Czuć było antypolskie nastawienie w Holandii PAP, Rafał Guz
Liga Konferencji. Dariusz Mioduski na specjalnej konferencji prasowej wyjaśnił, co stało się w Holandii po meczu z AZ. Przypomnijmy, że doszło do wielkiego zamieszania godzinę po spotkaniu. Josue i Pankov zostali zabrani na komisariat. - Tę atmosferę nakręcano od kilku dni. Dla mnie to, co się stało jest skandalem. Od wielu lat jeżdżę na mecze od Kazachstanu po Portugalii. Widziałem parę sytuacji. Widziałem jak atakowano nasz autobus przez kibiców rywali. Nigdy jednak nie widziałem, żeby nasza drużyna, członkowie sztabu, ludzie zarządu byli atakowani przez ochronę i policję! Nie odpuścimy tego - powiedział prezes stołecznego klubu.

Dariusz Mioduski wyjaśnił, co stało się w Holandii

Jak przekazali obecni na meczu polscy dziennikarze, do wielkiego zamieszania doszło w chwili, gdy miejscowa policja i służby ochrony podjęły decyzję o zamknięciu stadionu. Przedstawiciele Legii, w tym piłkarze, mieli mieć utrudniony dostęp do autokaru, wywiązały się utarczki słowne, doszło do szamotaniny. Ostatecznie policja otoczyła kordonem pojazd, w którym była już znaczna część ekipy.

Następnie policjanci zabrali dwóch piłkarzy Legii na komisariat - Josue i Pankova. Według holenderskich mediów miało dojść do spięcia pomiędzy graczami polskiego klubu i ochroniarzem. - Jak podaje wiele źródeł, ofiara doznała złamania łokcia i wstrząśnienia mózgu. Sam klub nie chce zbyt wiele na ten temat powiedzieć - mogliśmy przeczytać w De Telegraaf.

Legia zorganizowała specjalną konferencję prasową w piątek o godzinie 14:00. Pojawił się na niej Dariusz Mioduski, który także ucierpiał w całym zdarzeniu. Na filmach, które zostały opublikowane w nocy z czwartku na piątek widać, że prezes Legii jest popychany przez policjantów.

- Po meczu chcieliśmy jak najszybciej udać się do autokaru. Spełniliśmy wszystkie obowiązki. Autokar był podstawiony pod stadion - sytuacja najzwyklejsza ze wszystkich. Kiedy stadion i parking był już zupełnie pusty, uniemożliwiono nam opuszczenie tego miejsca. Drużyna została rozdzielona na dwie grupy. Mimo naszych próśb ochrona nie otworzyła drzwi. Czekaliśmy, prosiliśmy. Następnie ze strony służb ochrony pojawiły się zachowania agresywne. Doszło do naruszenia nietykalności cielesnej piłkarzy, trenerów, członków klubu. Nie jesteśmy w stanie zrozumieć intencji tych zachowań, zasad organizacji meczu, a są to rozgrywki w ramach europejskiej federacji. Jakość obsługi drużyn to jeden z priorytetów - powiedział na początku rzecznik stołecznego klubu.

Na konferencji pokazano także wspomniane filmy z tego zajścia - rozmowy Dariusza Mioduskiego z ochroniarzami, aresztowanie Josue oraz przepychanki pod autokarem. Prezes klubu opowiedział jak cały konflikt narastał na przestrzeni czasu.

- To nie był incydent, ale coś, co narastało. Przyjechałem do Alkmaar po południu. Od razu usłyszałem raporty od naszych ludzi w mieści, że cały czas coś się dzieje, że są szykanowani. Nastawienie lokalnego rządu było fatalne! Pani burmistrz mówiła, że nie życzy sobie Polaków w mieście. Ludzi wyprowadzano z restauracji. Tę atmosferę nakręcano od kilku dni. Dla mnie to, co się stało jest skandalem. Od wielu lat jeżdżę na mecze od Kazachstanu po Portugalii. Widziałem parę sytuacji. Widziałem jak atakowano nasz autobus przez kibiców rywali. Nigdy jednak nie widziałem, żeby nasza drużyna, członkowie sztabu, ludzie zarządu byli atakowani przez ochronę i policję! Nie odpuścimy tego. Zrobimy wszystko, żeby to wyjaśnić, wyprostować i zmienić narrację w Holandii, że w jakiś sposób to my stanowiliśmy przyczynę. Ja tam byłem, widziałem. To nie jest prawda! Holendrzy tworzą historię, ale to historia nieprawdziwa.

Następnie Dariusz Mioduski dokładnie opisał jak z jego perspektywy wyglądał sam moment zatrzymania Josue i Pankova. Przypomnijmy, że piłkarze zostali zabrani na komendę. Media holenderskie donoszą, że chodziło o przepychanki z ochroniarzami przy wyjściu do autokaru.

- Próbowałem jechać za piłkarzami (Josue i Pankovem - red.) na komisariat, ale zostałem brutalnie odepchnięty. Jak powiedziałem, że chcę złożyć swoje zażalenie to odpowiedzieli, że mam wziąć taksówkę i pojechać na komisariat. Trenerowi i kierownikowi obiecano, że pojadą za piłkarzami. Zostali wprowadzeni do innego samochodu i odwiezieni zupełnie gdzie indziej. Nikt nam nie powiedział, gdzie są Josue i Pankov. Sugerowano Amsterdam, później się okazało, że byli w Alkmaar. Takie są fakty. Dzisiaj mamy w Holandii dobrą opiekę. Został kierownik Konrad Paśniewski, został nasz prawnik, wynajęliśmy też bardzo dobrego holenderskiego prawnika. Są w trakcie przesłuchań. Mam nadzieję, że Josue i Pankov zostaną wypuszczeni i wrócą do Polski. To są nasi podstawowi zawodnicy! W niedzielę gramy bardzo ważny mecz i zamierzamy go zagrać. Zapraszamy kibiców Alkmaar do Polski, na Legię. Może wtedy pokażemy wam, jak wygląda bezpieczeństwo, gościnność, dobra atmosfera - powiedział prezes.

- Byłem razem z drużyną, miałem legijny garnitur, bardzo ładną, białą koszulkę, z bardzo ładną granatową marynarką i szarymi spodniami. Mówiłem kim jestem, że jestem prezesem klubu i muszą nas traktować z szacunkiem. Jak to nie działało to w końcu powiedziałem, że nie odpuszczę. Wyciągnąłem telefon i powiedziałem, że muszę to nagrać, bo to nieakceptowalne. Wyrzucili mi telefon. Próbowali nie dopuścić mnie do niego i zostałem kilka razy brutalnie uderzony - dodał prezes.

W niedzielę Legia zagra z Rakowem Częstochowa w hicie 11. kolejki Ekstraklasy. Dziennikarze zapytali, czy stołeczny klub ma zamiar przekładać to spotkanie ze względu na sytuację w Holandii. Mioduski powiedział, że nie ma takich planów. Josue i Pankov mają być dostępni na to starcie.

- Josue został już przesłuchany. Radovan Pankov jeszcze nie i nie wiemy, kiedy to nastąpi. Chcemy, żeby obaj byli dostępni na niedzielny mecz z Rakowem - powiedział rzecznik klubu.

- Wiem, że UEFA działa, żeby piłkarze byli zwolnieni z aresztu. Należą się jej raczej podziękowania za wsparcie. Natomiast oni też dostają narrację z drugiej strony. Będzie trzeba to wyjaśnić (...) Z włodarzami AZ Alkmaar mamy dobre relacje. Nie mogę powiedzieć, że w loży czuliśmy się źle. Ale jak się wychodziło poza nią to dało się czuć negatywne nastawienie. Trochę się dziwię, że nie ma teraz bezpośredniego kontaktu z ich strony - dodał Mioduski.

(PAP, opracowanie własne)

LIGA KONFERENCJI w GOL24

Michał Probierz ogłosił powołania na październikowe mecze kadry narodowej. Nowy selekcjoner zaskoczył i nie wybrał kilku zawodników, którzy mieli mocną pozycję w drużynie. Nie zabrakło także kilku niespodzianek wśród powołanych.Aby zobaczyć wszystkich zawodników klikaj strzałkę w prawo!

Największe niespodzianki w powołaniach Michała Probierza. W ...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Dariusz Mioduski tłumaczy, co stało się w Holandii: Czuć było antypolskie nastawienie. Ludzi wyprowadzano z restauracji - Gol24

Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski