Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dokarmiajmy ptaki z głową, a podziękują nam za to nie naszym, ale swoim głosem

MIKO
Chcemy dobrze, ale jak się okazuje, nie zawsze nasze starania przynoszą faktyczne dobro i stanowią realną pomoc dla zwierząt. Nieraz pomagamy jednym, a nieświadomie szkodzimy innym...
Chcemy dobrze, ale jak się okazuje, nie zawsze nasze starania przynoszą faktyczne dobro i stanowią realną pomoc dla zwierząt. Nieraz pomagamy jednym, a nieświadomie szkodzimy innym... Pixabay
Dokarmiać ptaki czy nie i jak to robić, by zamiast pomóc, nie szkodzić? I co z tym mówieniem przez zwierzęta ludzkim głosem w noc wigilijną? Wyjaśnia prof. dr hab. Piotr Tryjanowski z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu

Zima tradycyjnie skłania do zadania pytania o zasadność dokarmiania ptaków. Zasadność? Ależ jak to? Przecież dokarmianie naszych ptaków to element największej empatii do skrzydlatych braci w trakcie najgorszej z pór roku. Do takiej odpowiedzi jesteśmy przygotowani przez wszystkie szczeble edukacji, programy radiowe i telewizyjne, a nawet media społecznościowe. Jednak zmieniają się warunki środowiskowe, zimy stają się łagodniejsze, a zgromadzona wiedza dotycząca dokarmiania stale rośnie. Warto z tych analiz skorzystać i być może zmienić swoje nastawienie do dokarmiania lub przynajmniej dokarmiać inaczej.

Podglądamy ptaki, ale czy im pomagamy?

To dzięki dokarmianiu, budowaniu specjalnych karmników, wieszaniu kul ze smalcem, poznajemy zimujące ptaki: różne gatunki sikor, dzięciołów, kowalika, pełzacze. Tam, gdzie sypiemy słonecznik, pojawiają się dzwońce, czyże, grubodzioby, a nawet coraz liczniej zimujące zięby.

Przywabiamy ptaki niemal na odległość ręki. Możemy im się dokładnie przyjrzeć, poznać detale upierzenia, posłuchać głosów kontaktowych, a także przypatrzeć się ich bogatemu życiu socjalnemu. Niczym w telewizyjnych programach Big Brother, próbujemy zrozumieć, kto z kim i dlaczego? Dlaczego sikory, kowaliki i pełzacze lubią podążać za dzięciołem? Dlaczego sikory bogatki wynoszą z karmnika po jednym ziarnie słonecznika? Co się dzieje z ziarnami, gdy wypadają z zawieszonego karmnika na ziemię? Czy wtedy wykorzystują je inne gatunki ptaków? To pytania zadawane nie tylko przez obserwatorów karmnikowego życia, ale przez najpoważniejszych badaczy. Rzecz jasna wtedy brzmią nieco mniej trywialnie, a zbieranie danych nie opiera się na nosie przyklejonym do szyby i zapamiętywaniu, jaki gatunek odwiedził zbudowaną stołówkę. Zaprzęgana jest najnowsza technika: fotopułapki, kamery, radiowa identyfikacja przylatujących osobników. To dzięki nowym metodom i zebranym nowym informacjom, w dyskusjach naukowców coraz częściej pojawia się pytanie podstawowe - czy rzeczywiście pomagamy tym ptakom, które potrzebują naszej pomocy?

Szkodliwa konkurencja

O ile wiele gatunków ptaków zmniejsza liczebność w całej Europie, to sikory, kowaliki, pełzacze, kosy i dzięcioły duże mają się całkiem nieźle, a liczebność wielu z wymienionych gatunków nawet rośnie. To właśnie one korzystają nieproporcjonalnie często z karmników i taki efekt powinien nas tylko cieszyć. Czy naprawdę? A jeśli ich zwiększająca się liczebność stanowi poważną konkurencję dla gatunków podejmujących trud wędrówek w tropiki? Przylatują zmęczone wiosną, a ich miejsca zajęte są przez gatunki korzystające z wydatnej pomocy ludzi.

Gdy więc szerzej spojrzymy na to zjawisko, zaczynamy żałować muchołówek przegrywających konkurencję z sikorami. Na całym świecie, czy mówiąc precyzyjniej w innych terenach strefy umiarkowanej, takich konkurencyjnych zależności opisano znacznie więcej.

Zmiana ptasich nawyków

Jednak to nie tylko ptasia konkurencja skłania badaczy ptasich zwyczajów do zastanowienia się nad formami i sensem dokarmiania.

Okazuje się, że żywność dostarczana przez człowieka jest obecnie tak ważną częścią diety niektórych gatunków, że może zapewnić do 75 proc. ich dziennego spożycia, a przy średnio 100 karmnikach dla ptaków na kilometr kwadratowy w całej Wielkiej Brytanii, większość ptaków nie musi podróżować daleko, aby ją znaleźć. Czy nasze ptaki stają się przez to bardziej leniwe i mniej dzikie? Wielce prawdopodobne! - tak piszą o problemie angielscy naukowcy.

Zadano wreszcie na głos pytanie: jak to się stało, że stary wiktoriański zwyczaj przynoszenia garstki ziaren na londyński skwer Trafalgar, przekształcił się w narodową rozrywkę? W Wielkiej Brytanii regularnie dokarmia ptaki 17 milionów gospodarstw domowych, wydając na to rocznie astronomiczna kwotę 250 milionów funtów, za którą kupuje się 150 000 ton paszy. W innych krajach, zachowując proporcje związane z miejscem ptaków w lokalnych kulturach, widoczny jest podobny, wzrostowy, trend. Czy naprawdę nie można tych pieniędzy przeznaczyć na bardziej szlachetne, także ptasie, cele?

Dokarmianie stwarza i inne problemy, choćby ptasie choroby, których ważnymi centrami transmisji bywają karmniki.

Więcej szkody niż pożytku

Życie w karmniku - raz jeszcze podkreślmy - to fantastyczny spektakl, niemalże show przygotowany przez ptaki. Wspaniała okazja do edukacji, do złapania bakcyla przyrodoznawstwa. Jednak masowe dokarmianie przynosi olbrzymie konsekwencje - dla osobników, gatunków i całych ekosystemów. Powiedzmy wprost - dodatkowe jedzenie zimą zdecydowanie nie zawsze jest potrzebne. Może przynosić więcej szkody niż pożytku.

Dla ptaków

Jeśli więc dokarmiamy, róbmy to z głową. Miejmy na uwadze to, że nie zawsze dobre chęci i płytko rozumiana empatia, to cechy, których dzika przyroda potrzebuje najbardziej. Zaoszczędzone pieniądze warto przeznaczyć na lepsze wspomaganie natury: tworzenie rezerwatów i parków narodowych, a nawet pozostawienie dzikich fragmentów ogrodów i pól. A czas, który spędzamy patrząc na karmnik, lepiej wykorzystać na spacer po polach i lesie. Najlepiej daleko od ludzkich domostw. Tak, by zobaczyć, że ptaki nawet w najtrudniejszych warunkach radzą sobie bez naszej pomocy.

Trudno zmienić wypracowane schematy myślenia, na pewno nie należy tego robić na siłę, ale warto raz jeszcze po prostu przemyśleć dokarmianie. Nie reagować na chłodne słowa, na domniemywaną nieczułość badaczy, a po prostu spoglądać szerzej i dalej. Dla ptaków, dla ludzi, dla naszych wzajemnych związków.

Ludzkim głosem?

Wielowiekowa tradycja głosi, że zwierzęta w wigilijną noc potrafią przemówić ludzkim głosem. Niegdyś uważano, że zwłaszcza bydło, konie, a czasami i psy, są tymi, które w Wigilię przekazują gospodarzom niezbędne informacje. A przecież to ptaki są wśród zwierząt najlepiej oddających niuanse ludzkiej mowy, więc i je trzeba by wziąć pod uwagę.

Ze zwierząt nam towarzyszących najlepszym kandydatem do porozumienia, zarówno werbalnego, jak i niewerbalnego, jest oczywiście pies. Rasy pasterskie muszą rozumieć doskonale nasze komunikaty, a i same jasno formułować swoje potrzeby. Badania pokazują, że psy potrafią reagować na od 15 do 215 wyrażeń, co daje średnio 89 komunikatów na osobnika.

Prawdziwie ludzką mową, jej odtwarzaniem, a nawet elementami składni, charakteryzują się niektóre gatunki ptaków. Jeśli jednak chcemy usłyszeć z ptasiego gardła i krtani naszą mowę, to musimy je tego po prostu nauczyć albo dać wzorce do naśladowania. Tutaj mamy prawdziwych mistrzów - papugi, gwarki, czy z naszej rodzimej fauny - szpaki. Wyszkolone osobniki żako znają nawet 850 słów (językoznawcy twierdzą, że zasób 1000 słów wystarcza na w miarę dobrą codzienną komunikację u ludzi). Ale czy mówiąca papuga jest świadoma znaczenia wypowiadanych słów i potrafi je łączyć w struktury gramatyczne?

Ale też czy naprawdę musimy rozumieć wszystko, o czym psy szczekają, koty miauczą, krowy muczą, a ptaki śpiewają - by cieszyć się tymi dźwiękami?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski