Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dr Grzegorz Skrukwa: Niezależnie co zrobi Ukraina, to nie będzie dobra opcja

Norbert Kowalski
Dr Grzegorz Skrukwa
Dr Grzegorz Skrukwa Archiwum prywatne
Z drem Grzegorzem Skrukwą, wicedyrektorem Instytutu Wschodniego UAM, o obecnej sytuacji na Ukrainie rozmawia Norbert Kowalski.

Ukraina jest w stanie wojny z Rosją?
Dr Grzegorz Skrukwa: De facto tak, lecz oficjalnie nie. Jednak w ostatnim czasie na Ukrainie pojawia się coraz więcej głosów o ogłoszeniu wojny z Rosją. Presja społeczna, by to zrobić, jest coraz większa. Z drugiej strony jest również bardzo duże ryzyko z tym związane. Ukraina jest w takiej sytuacji, że niezależnie co zrobi, i tak nie będzie to dobra opcja.

Jakie ryzyko niosłoby ogłoszenie wojny z Rosją?
Dr Grzegorz Skrukwa: Rosja mogłaby to uznać za akt agresji wymierzony przeciwko niej. Każdy twardy sprzeciw Ukrainy prawdopodobnie będzie uznany za działania antyrosyjskie. To z kolei może spowodować, że Rosja pozwoli sobie na dalsze działania, takie jak otwarte wprowadzenie wojska na terytorium Ukrainy. Oficjalnie byłoby to np. w obronie tamtejszej ludności lub z powodu zagrożenia rosyjskich gazociągów.

Z Rosją można porozumieć się pokojowo?
Dr Grzegorz Skrukwa: Wydaje się to mało prawdopodobne zwłaszcza, że porozumienie Mińsk II nie przetrwało nawet jednego dnia. Nie były również respektowane zeszłoroczne porozumienia. Pytanie tylko, jak inaczej można rozwiązać ten konflikt? Dużo mówi się o dozbrajaniu Ukrainy, ale czy to na pewno dobra alternatywa…

W takim razie istnieje sposób, w jaki można efektywnie pomóc Ukrainie?
Dr Grzegorz Skrukwa: Wydaje się, że najlepsze jest jednak dostarczanie środków i zestawów przeciwczołgowych i przeciwlotniczych. Potrzebne jest też wsparcie gospodarcze dla Ukrainy, tak by jej gospodarka całkowicie się nie załamała i mogła jakoś funkcjonować. Sytuacja finansowa Ukrainy już teraz jest fatalna i trzeba ją chronić przed załamaniem. Trzeba jednak również dawać Ukrainie do zrozumienia, że musi skończyć z negatywnymi zjawiskami, takimi jak korupcja czy bezkarność władzy, bo te zjawiska wciąż występują i brakuje reform.

Do czego tak naprawdę dąży Władimir Putin?
Dr Grzegorz Skrukwa: To jest pytanie nad którym zastanawia się większość ekspertów i analityków na świecie. Wydaje się, że do podporządkowania Ukrainy, tak by była słaba i uzależniona od Rosji pod każdym względem. Zarówno, politycznym, jak i gospodarczym oraz kulturowym. Rosja nie chce, by Ukraina była od niej niezależna i zintegrowała się z Unią Europejską. Rosji zależy na destabilizacji Ukrainy, tak by znowu objęła kurs prorosyjski.

Jak daleko może posunąć się Rosja w swoich działaniach?
Dr Grzegorz Skrukwa: Nie wiadomo. W 2008 roku, gdy Rosja interweniowała w Abchazji, wydawało się, że kolejnej bariery nie przekroczy. Później w 2014 roku zajęła Krym, który co prawda był terytorium ukraińskim, lecz autonomicznym i nastawionym separatystycznie. To miała być kolejna granica, której Rosja nie przekroczy. A tymczasem zajęła dwa duże obwody, zaś linia konfliktu ciągle się przesuwa. Putinowi zależy na podporządkowaniu Ukrainy, lecz myślę, że jego działania nie pójdą dalej. Raczej nie powinno dojść do konfliktu na Białorusi czy w państwach nadbałtyckich.
Polska ma się czego obawiać?
Dr Grzegorz Skrukwa: Bezpośredniej agresji raczej nie, bo trudno sobie wyobrazić, by Rosja oderwała kawałek naszego terytorium. Jednak w ostatnich 20 latach radykalnie zmieniła się sytuacja na świecie. Z tego powodu powinniśmy więcej wydawać na zbrojenia kosztem np. budowy dróg czy szkolnictwa. I na tym zdecydowanie ucierpimy. Pieniądze, które mogłyby zostać wydane na coś innego, powinny być wykorzystane na wzmocnienie armii. Można również obawiać się prowokacji nad Morzem Bałtyckim np. rosyjskich statków lub przelotów rosyjskich samolotów. To może być taka gra nerwów i sprawdzanie na co pozwolimy. Mogą także odrodzić się w Polsce siły prorosyjskie, które dążyłyby do osłabienia naszej integracji z Unią Europejską i NATO.

Jak może wyglądać Ukraina za pół roku?
Dr Grzegorz Skrukwa: Trudno przewidzieć. Optymistyczny scenariusz zakładałby, że tak jak przez ostatnie kilka miesięcy. Linia konfrontacyjna będzie na wschodzie. Nie będzie pewnie ani stanu wojny, ani pokoju. Optymistycznie można także założyć, że będą stale postępowały reformy. Jednak trudno wyobrazić sobie trwałą stabilizację w ciągu najbliższych kilku miesięcy. A czarny scenariusz zakładałby upadek obecnych władz i rządy środowisk prorosyjskich.

Jaki wpływ na dalszy konflikt może mieć zajęcie przez separatystów Debalcewa?
Dr Grzegorz Skrukwa: Samo Debalcewo jako miasto nie ma znaczenia. Jednak zajęcie go przez separatystów może wzmocnić militarnie i strategicznie pseudorepubliki na wschodzie Ukrainy. To jest także moralny cios dla armii ukraińskiej, który podkopuje zaufanie do prezydenta i szefa sztabu generalnego.

Ukraina utraci na stałe Donbas?
Dr Grzegorz Skrukwa: Na stałe raczej nie. Jednak teraz nie wyobrażam sobie wkroczenia wojsk ukraińskich na te terytorium. Jeszcze w sierpniu zeszłego roku byłoby to możliwe. Wszystko zależy przede wszystkim od Rosji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski