Po ubiegłotygodniowych wichurach, właściciel kilku pasiek z Mościenicy koło Kórnika postanowił sprawdzić stan uli. - Pszczołami zajmuję się od ponad 50 lat i wiem, jak zabezpieczyć je na zimę. Dachy przykręcam, by mieć pewność, że nie zostaną zerwane nawet przysilnym wietrze. Mimo to postanowiłem objechać wszystkie lokalizacje - mówi Stefan Słoma, właściciel 80 uli. Największa, licząca 50 rodzin pasieka, znajduje się na skraju lasu w odległości kilkuset metrów na najbliższych gospodarstw rolnych.
- Dzierżawię ten fragment od wielu lat. Początkowo od znajomego rolnika, a po jego śmierci od wdowy. Do tej pory wszystko było dobrze - podkreśla Słoma.
Tym razem było inaczej. Właściciel już przy pierwszym ulu zauważył, że przykręcony przed zimą dach został wyrwany, a wewnątrz znalazł martwe pszczoły. Podobnie było w innych ulach. - Nie wiem kto to zrobił, ale wybił wszystkie pszczoły. W sumie około dwóch milionów - mówi zrezygnowany. - Kilka lat temu skradziono mi 15 uli, ale w tamtym przypadku ktoś z nich skorzystał i może łatwiej przyszło pogodzić się z losem, bo wierzę że pszczoły wciąż pracują. Tutaj ktoś zalał ule starym olejem silnikowym, zabijając wszystkie owady - dodaje.
Jedna rodzina liczy około 40 tys. osobników. W sumie naniewielkiej powierzchni żyło blisko dwa miliony pszczół. Każdego roku następuje zmiana pokoleniowa. Najdłużej, bo kilka lat żyje królowa. Robotnice krócej bo od 4 do 8 miesięcy. Pierwsze pokolenie rodzi się w maju i ginie w sierpniu. Drugie pracują od sierpnia do maja - to pokolenie zimuje, chroniąc królową. - Te zimujące w ulach pszczoły zostały wybite - tłumaczy Słoma. Sprawca wiedział, że pszczoły grupują się na niewielkiej powierzchni i tam, gdzie zimowały wszystko zalał olejem. Żółto-czarne owady, pokryła czarna substancja, która okazała się dla nich zabójcza. - Nie liczę swoich strat, bo bardziej martwię się tym, ile straci przyroda - mówi Stefan Słoma, właściciel pasieki. - Robotnice krążą w promieniu do 3 kilometrów od ula, zapylając kwiaty. To jest ogromna strata dla rolników, którzy uprawiają w tym miejscu głównie rzepak - dodaje. Z jednego ula w sezonie można otrzymać do 30 litrów miodu. Właściciel wylicza straty na około 45 tys. złotych rocznie, a odtwarzanie matek, zajmie minimum dwa lata. Większe są jednak straty przyrodnicze. - Straty są ogromne, bo rocznie ginie w Polsce ponad 26 tys. rodzin pszczelich - mówi Tadeusz Sabat, prezydent Polskiego Związku Pszczelarzy. - Unia Europejska wyliczyła, że praca, którą wykonuje jedna rodzina pszczela jest warta 4400 zł rocznie. Czyli budżet państwa traci rocznie około 114 mln złotych - dodaje. W Polsce jest 1.3 mln pszczelich rodzin, dzięki którym zaoszczędzamy każdego roku blisko 6 mld zł.
- Pszczoły to nasz niedoceniany przyjaciel i sprzymierzeniec. - Nie zabija się przyjaciół, ale tacy są ludzie - podkreśla Jacek Toboła, użytkujący pole na obrzeżach którego stoją ule. Stanisław Słoma likwiduje pasiekę i oczyszcza skażone ule. Nowe rodziny pojawią się jeszcze w tym roku, ale ule staną już w innym miejscu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?