Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Edyta Bartosiewicz zaśpiewała mimo osobistej tragedii [RECENZJA, ZDJĘCIA]

Marcin Kostaszuk
Marcin Kostaszuk
Edyta Bartosiewicz zagrała i zaśpiewała w Auli UAM w Poznaniu
Edyta Bartosiewicz zagrała i zaśpiewała w Auli UAM w Poznaniu Łukasz Gdak
Trzymała się dzielnie przez prawie półtorej godziny, a jej zdenerwowanie widownia brała za tremę po długiej przerwie w występach. Przed ostatnią piosenką Edyta Bartosiewicz jednak wyznała: - Dzisiaj odeszła moja najbliższa, jedyna przyjaciółka. Przegrała walkę z rakiem...

Przeżyliśmy w środę jeden z tych nielicznych wieczorów, gdy między artystą i widownią zdarzyło się coś więcej niż tylko wypełnienie umowy o wykonanie dzieła artystycznego na żywo, za opłatą w formie biletu. Emocje zrodziły się zresztą o wiele wcześniej i to niekoniecznie pozytywne, bo cena 200 złotych za bilet na występ wokalistki, która od ponad dekady zmaga się z twórczą niemocą, wydawała się rosyjską ruletką. Podobnie kontrowersyjne było miejsce: Aula Uniwersytecka jest świetna do wręczania stosów kwiatów i nagród Krzysztofowi Pendereckiemu, ale czy także do powrotu polskiej Janis Joplin?

Od razu uprzedzę: nikt nie miał prawa żałować ani złotówki (no, może poza podsypiającym na bisach panem w krawacie w piątym rzędzie), a scenograficzny trik z zasłaniającą filharmoniczne organy kotarą oraz gustowne (choć oszczędne) oświetlenie odczarowały koturnowy charakter sali. Trzeba też oddać, że sama artystka dopasowała swój wizerunek do miejsca: włosy spięła w kok, założyła ciemną sukienkę i niebotycznie wysokie obcasy. W Krakowie czy Wrocławiu ubrana była w hippisowskie, kolorowe bluzki...

- Ja też studiowałam! Skończyłam na trzecim roku, czyli nawet wcześniej niż prezydent Kwaśniewski, który dotrwał do absolutorium - zauważyła w pewnym momencie, nawiązując do akademickiego charakteru sali. - Wiecie co studiowałam? Handel zagraniczny. Wyobrażacie sobie? To ja już wolę taki "Tatuaż" zaśpiewać - uśmiechała się Edyta Bartosiewicz.

Pamiętając jej występy z lat 90. można było wręcz zdziwić się, jak wiele mówiła między piosenkami. Głównie o swojej słabości.

- Przez te 10 lat dużo się nauczyłam o sobie i o świecie. Czuję się coraz lepiej, głos jest coraz silniejszy, mogę pokazać swoją ekspresję. Dziś po raz pierwszy czuję się na koncercie komfortowo z głosem. Spotkania z wami są mi bardzo potrzebne, bo w domu można sobie śpiewać do lustra, ale takich emocji - jak dzięki interakcji z wami - nie mogłabym w sobie wyzwolić - wyznała przed "Skłamałam".

Mówiła też o dziecięcych marzeniach ("Zawsze chciałam pracować w milicji. I to w dochodzeniówce, od morderstw"), ale też o kulisach nowych piosenek, a nawet o historii, kryjącej się za "Love Will Tear Us Apart" z repertuaru Joy Division. Piosenki tak odmiennej od repertuaru Bartosiewicz, a zarazem - jeśli wsłuchać się w tekst - tak mu bliskiej.

Dominowały oczywiście piosenki z lat 90. - "Miłość jak ogień", "Niewinność", "Zegar", "Zabij swój strach" czy "Tatuaż" obroniły się fenomenalnie, choć przecież są poza jakimikolwiek aktualnymi trendami. Autorka nie pudruje ich na siłę na nowocześniejszą modłę. Wyjątkiem był "Szał", który nabrał niepokojącego wydźwięku - niegdysiejszy hymn dzikich imprez, teraz zabrzmiał jak zwiastun burzy w głowie.

Lekka renowacja nie posłużyła natomiast "Jenny", ale był jedyny utwór, który zabrzmiał gorzej niż na płytach. Pozostałymi kilkunastoma Bartosiewicz udowodniła, ze jej głos i ekspresja rzeczywiście są już "wyleczone".

Nowości były trzy. "Upaść by wstać" zapamiętaliśmy właśnie ze względu na ekstremalną tonację, w jakiej zaśpiewała bohaterka wieczoru. "Renovatio" to klasyczny dla niej utwór w średnim tempie, poprzedzony zabawną historyjką o tytule zainspirowanym filmem "klasy C". Po spokojniejszym "Madame Bijou" wiedzieliśmy już jedno - nową płytę kupimy w ciemno. O ile kiedyś w końcu się ukaże.

Słowo o widowni: dawno w Poznaniu nie widziałem tak wspaniałego i taktownego audytorium. Gdy przed bisami Edyta Bartosiewicz zwierzyła się z osobistej tragedii i zadedykowała zmarłej "Sen" każdy wiedział, że takiej zapowiedzi nie można wyklaskać. Za to potem owacja była tak wielka, że udało się dzięki niej "namówić" artystkę aż na trzy bisy: "Ostatni", "Tatuaż" i "Blues For You".

- Nie ma szans. Nie jest w stanie rozmawiać, po tym czego dowiedziała się przed koncertem - tak na prośbę o wywiad odpowiedziała w imieniu bohaterki wieczoru Małgorzata Uryga z organizującej występ agencji Kabaret. Trudno zatem nie domyślać się, że poznański koncert Edyty Bartosiewicz wisiał na włosku i tylko jej hart ducha sprawił, ze była w stanie wyjść na scenę i dać niepowtarzalny spektakl na motywach bojów z samą sobą.

Mam nadzieję, że Edyta Bartosiewicz odnalazła w końcu lekarstwo na swoją niemoc. W końcu było zawsze zaszyte w jej tekstach, nieodmiennie kończących się promykiem nadziei na wyjście z prywatnego piekła.

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: GLOSWIELKOPOLSKI.PL

GŁOS WIELKOPOLSKI POLECA:
LUXFEST - TRIUMF LUXTORPEDY
70 URODZINY HENDRIXA - POSŁUCHAJ
O WYŻSZOŚCI ZAMKU NAD STADIONEM PISZE MARCIN KOSTASZUK

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.gloswielkopolski.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski