Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Emil Sajfutdinow: Liga będzie najważniejsza

TS
Emil Sajfutdinow
Emil Sajfutdinow
Rozmowa z Emilem Sajfutdinowem, nowym zawodnikiem leszczyńskiej Fogo Unii o jego indywidualnych i drużynowych planach na sezon 2015.

Co skłoniło Pana do przyjęcia oferty z Leszna?
Po roku spędzonym w Toruniu, z różnych powodów uznałem, że muszę zmienić barwy klubowe. Chciałem dokonać zmiany na lepsze i to mi się udało. Z szefostwem Byków szybko doszedłem do porozumienia. To dobrze poukładany klub, dysponujący ciekawym składem. Nie bez znaczenia było też to, że lubię leszczyński tor.

Leszno ma być dłuższym przystankiem w Pana karierze?
Popisałem roczny kontrakt, ale nic nie stoi na przeszkodzie, abym został tutaj na lata. Wcześniej rzadko zmieniałem kluby. Mogę zapewnić leszczyńskich kibiców, że w każdym meczu będę zostawiał serce na torze. Chcę być ważnym ogniwem drużyny. Z Fogo Unią chciałbym spełnić swoje marzenie, czyli zdobyć tytuł mistrza Polski, którego do tej pory nie mam w swoim dorobku. To jest mój cel numer jeden na nowy sezon.

Nicki Pedersen ma podobny cel, więc możecie zjednoczyć siły. Jeździł Pan z nim już kiedyś w jednym zespole?
Tak, było to w drużynie Mega Łada Togliatti. Nasza współpraca układała się wtedy bardzo dobrze. Nie było żadnych problemów.

Ponoć sponsorowi tytularnemu leszczyńskiej drużyny bardzo zależy na tym, by wrócił Pan do Grand Prix. To będzie także Pana cel na ten rok?

Powiem szczerze, że nie pali mi się do Grand Prix, ale nie jest wykluczone, że wystartuję w eliminacjach.

Nie brakuje Panu walki o medale? Przecież w formie z ubiegłego sezonu mógłby Pan powalczyć o tytuł mistrza świata!
Grand Prix to specyficzne zawody. Żeby tam jeździć trzeba mieć wszystko odpowiednio poukładane. Dotyczy to zarówno spraw mentalnych, logistyki jak i bazy sprzętowej. Do uzyskania tam dobrego wyniku potrzebne jest też szczęście. Ten cykl trudno porównać do SEC, gdzie są tylko cztery rundy. W Grand Prix jest ich dwanaście i praktycznie jeździ się z zawodów na zawody. Dla mnie to zbyt męczące. Gdy tam startowałem, zawsze przychodził moment, kiedy miałem dość motocykla. Poprzedni sezon była dla mnie inny. Byłem skupiony tylko na lidze i na występach w SEC. Miałem więcej czasu dla siebie, mogłem odpocząć między imprezami. Dzięki temu uzyskiwałem dobre wyniki, a jazda cały czas sprawiała mi radość.

Można więc chyba powiedzieć, że mistrzostwa Europy, to impreza skrojona w sam raz dla Pana?

Skoro ostatnio wywalczyłem tytuł, to chyba tak. Chciałbym zresztą go w tym roku obronić. Celem nadrzędnym, tak jak zaznaczyłem wcześniej, będzie jednak wygranie polskiej ligi.

W drugiej połowie poprzedniego sezonu dysponował Pan świetnym sprzętem i wręcz rakietowymi startami. Czy po zmianie tłumików, o której coraz głośniej się mówi, trudno będzie wrócić do sprawdzonych już ustawień w motocyklach?

Trudno mi w tej chwili jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Pewnie coś się zmieni, ale na ile poważne będą to zmiany nie sposób przewidzieć. Jedno jest pewne, czeka nas sporo pracy przy sprzęcie i wiele testów. Na szczęście, mam dobrego tunera i jestem pewien, że wspólnie osiągniemy odpowiednie rezultaty. To, że miałem tak dobre starty w poprzednim sezonie nie wzięło się przecież z niczego. To także było poparte wieloma próbami i ciężką pracą. Zdaję sobie sprawę, że dobrymi wynikami w ubiegłym roku wysoko zawiesiłem sobie poprzeczkę, ale podobnie było, gdy zostałem mistrzem świata juniorów. Wierzę więc, że najbliższy sezon będzie dla mnie równie udany, o ile nie lepszy.

Już Pan rozpoczął przygotowania do niego?
W ostatnim czasie byłem mocno zapracowany. Załatwiałem sporo spraw i non stop jeździłem z jednego miejsca na drugie. Miało to związek m.in. ze sprawami klubowymi czy też sponsorami. Okres świąteczno-noworoczny sprzyjał jednak odpoczynkowi.

Nie miał Pan za wiele wolnego czasu, bo z tego co wiem zmienił Pan stan cywilny.
To prawda. Ślub był skromny i odbył się w Saławacie. Byli na nim tylko nasi najbliżsi.

Ostatnio rosyjska gospodarka przeżywa trudne chwile. Dla tamtejszego żużla, to chyba niezbyt dobra wiadomość?
Obecna sytuacja gospodarczo-polityczna w moim kraju nie ma żadnego przełożenia na sport, który uprawiam. Żużel był u nas niszowy i taki pozostanie. Dlatego, że nie ma osób, które mogłyby to zmienić. Nawet jeśli ktoś się stara, chce pójść w górę, to i tak od razu jest ciągnięty w dół. To się nie zmienia już od dłuższego czasu. Nie potrafię zrozumieć jak to możliwe, że w lidze rosyjskiej zostały tylko trzy zespoły. Czy jakiś spektakularny sukces mógłby nam pomóc? Nie sądzę, bo sukcesy już odnosiliśmy i nic to nie zmieniło.

Na początku rozmowy wspomniał Pan o leszczyńskim torze...
Bardzo go lubię. Zwłaszcza jak jest dobrze przygotowany, gdy można się ścigać na całej jego szerokości. Taki żużel kochają też kibice, bo nikt przecież nie lubi jak zawodnicy jeżdżą gęsiego. W przeszłości leszczyński tor był bardzo ciężki, ale w poprzednim sezonie to się zmieniło. To już była taka nawierzchnia, jaką lubię najbardziej. Dla mnie taki tor, to bajka.

Rozmawiał TOMASZ SIKORSKI

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski