- Kto ma najlepszych kibiców ? - pyta mnie Zvonko Ocić, na co dzień sędzia zapasów. W Poznaniu jest pierwszy raz, ale bywał w Polsce w innych miastach na zawodach. Mówi, że koleguje się z Andrzejem Supronem, polskim mistrzem zapasów.
Po chwili bierze mnie pod rękę, pokazuje Stary Rynek i sam odpowiada: - 90 procent to my. Włochów prawie nie ma.
Do Poznania przyjechał tylko na mecz. Zaraz po nim, wraz ze swoim bratem Zeljko oraz innymi kibicami, wsiądą w specjalny pociąg powrotny do rodzinnego Zagrzebia. Podróż zajmie im 22 godziny.
Nieco dłużej w Poznaniu zabawi Alen i Goran. I to dosłownie. Zaraz po meczu wybierają się na Stary Rynek. Wierzą, że po to, by świętować zwycięstwo.
- Cała nasza ekipa pochodzi ze Splitu, ale na co dzień mieszkamy w Norymberdze. Tam pracujemy. Dlatego lepiej rozmawiaj z nami po niemiecku, a nie angielsku. Jak długo zostaniemy w Poznaniu? Na Starym Rynku jest super, ale jutro wracamy do pracy - mówią zgodnie.
Kolejni kibice ubrani w biało-czerwoną szachownicę to Ana Maria i Alen Tomaskovic, młode małżeństwo z Zagrzebia.
Wizyta na czwartkowym meczu nie jest ich pierwszym kontaktem z Polską. Matka Alena jest Polską i urodził się w naszym kraju. Mówi nienaganną polszczyzną, ale zaznacza, że serce jest za Chorwacją. - Najpierw kibicuję jej, potem Polsce - mówi bez ogródek. - Czy uda nam się wygrać z Włochami? Myślę, że nie wiem.
Po meczu wraz żoną jedzie do Gdańska na ostatni mecz grupowy z Hiszpanią.
Na Starym Rynku Chorwaci dominują. Śpiewają, piją piwo, a jeszcze inni tańczą z dmuchaną lalką ubraną w koszulkę Włoch. Nie brakuje też akcentów politycznych. Grupa chorwackich kibiców rozwinęła transparent krytykujący “niesprawiedliwość" trybunału sądzącego zbrodnie w dawnej Jugosławii. A na nim dwa zdjęcia: gen. Ante Gotoviny i Mladena Markaca. Obaj zostali skazani na wieloletnie więzienia przez trybunał w Hadze. Dla części Chorwatów są jednak bohaterami, nie zbrodniarzami wojennymi.
Włosi są znacznie spokojniejsi. I w zachowaniu, i w ubiorze. Andrea Tantardini dopiero co przyjechał do Polski. Najpierw z grupką znajomych poleciał do Berlina, potem wsiedli w samochód. Pochodzi z Turynu, ale nie kibicuje Juventusowi lecz AC Torino. Kojarzy polskiego obrońcę Kamila Glika, który gra w jego ukochanej drużynie.
- Wiem też, że Lech Poznań grał z Juventusem. To były jedne z najpiękniejszych chwil w moim życiu - uśmiecha się Andrea. - Zawsze jak nie idzie Juventusowi, to się cieszę.
Kolejni włoscy kibice to Cosimo i Gianni. Obaj pochodzą z Bari na południu Włoch.
- Poznań bardzo mi się podoba, dobrze go znam, bo w zeszłym roku przyjechałem tu studiować na politechnice. Przyjechałem na Erasmusa - mówi Cosimo, który początkowo niechętnie zgodził się na krótki wywiad, bo sądził, że będzie musiał występować przed kamerą.
Najwięcej Włochów widać pod hotelem Sheraton. W nim zatrzymali się włoscy piłkarze. Czekają aż ich ulubieńcy wyjadą na stadion przy ul. Bułgarskiej. Akurat przejeżdża obok nich tramwaj wiozący Chorwatów.
- Mało was je, mało was je… - i po chwili z ust Chorwatów pada mało cenzuralne słowo. Taką przyśpiewkę mają też na koszulkach. By wytłumaczyć mi o czym śpiewają, pytają jak na polski wulgarnie przetłumaczyć słowo wagina.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?