Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Futbol amerykański: Trener z Poznania uczył się od mistrzów

Radosław Patroniak
Futbol amerykański: Trener z Poznania uczył się od mistrzów
Futbol amerykański: Trener z Poznania uczył się od mistrzów Archiwum Wojciecha Andrzejczaka
Wojciech Andrzejczak przemierzył Amerykę, żeby zrozumieć fenomen gry rozpalającej wielkie emocje. Jak wygląda doping na stadionach, ile zarabiają najlepsi zawodnicy i pod jakim kątem są szkoleni

Z Wojciechem Andrzejczakiem poznaliśmy się jakieś 10 lat temu, kiedy próbował uczynić z najważniejszego meczu ligi zawodowej futbolu amerykańskiego, zwanego Superbowl, finał piłkarskiego mundialu. Plan spalił na panewce, bo Polacy nie zdradzili piłki nożnej, ale wielka pasja u młodego chłopaka została. Od czterech lat ten nieco starszy 31-letni chłopak przemierza Amerykę, by zgłębić tajniki tej wciąż egzotycznej gry. Poznał atmosferę meczów, szatni, niuanse taktyczne, a przede wszystkim poznał ludzi, którzy tworzą historię sportu nr 1 za oceanem.

- Na wstępie chciałbym podziękować mojej rodzinie i przyjaciołom za wsparcie na mojej futbolowej drodze. W kwietniu minie 11 lat od mojego pierwszego treningu w 1. KFA Fireballs Wielkopolska. Trenowaliśmy wtedy na łące na poznańskiej Cytadeli, a potem na Świerczewie. Potem mecze odbywały się na poważnych stadionach, ale nigdy nie stworzyliśmy w Poznaniu liczącego się w kraju ośrodka futbolu amerykańskiego. Kiedy doszło do połączenia mojej drużyny z Kozłami Poznań, przeniosłem się cztery lata temu do Devils Wrocław. Zająłem z tym klubem w PLFA trzecie miejsce, więc niewiele brakowało, bym zagrał na Stadionie Narodowym w Warszawie. Ostatecznie wystąpiłem tam w roli widza i właśnie wtedy pomyślałem, żeby bardziej poświęcić się trenerce. Wspólnie z Krzysztofem Matuszakiem stworzyliśmy 8-osobową drużynę futbolu Hunters Leszno. Czasami brakowało nam zawodników, pomagali nam zawodnicy z Gorzowa Wlkp., ale i tak wygraliśmy sezon zasadniczy i pokonaliśmy... moich byłych kolegów z Poznania - wspominał wychowanek Lecha Bartkowiaka z UKS Jedynka w Luboniu i późniejszy piłkarz Stelli i Lubońskiego KS.

Wędrówka po stanach
Myśl o pogłębieniu wiedzy taktycznej u Andrzejczaka zakiełkowała właśnie w czasach leszczyńskich. - Pomyślałem, że fajnie byłoby jechać za ocean i zobaczyć to wszystko od środka. Jeszcze przed wyjazdem zapisałem się do AFCA, czyli Związku Zawodowego Trenerów Futbolu Amerykańskiego. Składka roczna kosztuje 400 zł, ale legitymacja otwiera mnóstwo drzwi i pozwala jeździć na kursokonferencje. Jest też w pewnym sensie przepustką do świata największych trenerów futbolu - tłumaczyły były zawodnik Fireballs Poznań.

Ostatni z trzech wyjazdów Andrzejczak spędził latem jako trener na obozie młodzieżowym w Pensylwanii, gdzie prowadził zajęcia z futbolu flagowego, a także koszykówki, piłki nożnej, łucznictwa oraz kajaków.

- Pod koniec pobytu pracowałem jako trener defensywy na campie w Baltimore. Dzięki temu, że moja praca została oceniona pozytywnie, otrzymałem dwa kolejne zaproszenia na: Team USA Development Games w Canton Ohio oraz Towson MD, które odbyły się w lipcu - wyjaśnił poznański trener.

Pod koniec lipca ubiegłego roku Andrzejczak w ramach krótkiego urlopu odbył wyprawę samochodem przez USA ze swoim kolegą z Fireballs Aaronem Blairem. - Odwiedziłem University of Michigan i zwiedziłem stadion oraz centrum treningowe. Byłem też przez kilka dni w Bostonie, gdzie mogłem podpatrywać przygotowujących się do sezonu obrońców mistrzowskiego tytułu z New England Patriots. Pod koniec sierpnia dołączyłem z kolei do sztabu szkoleniowego szkoły średniej Clifton Fighting Mustangs - wspominał poznaniak.

Boston i jego legendy
W USA futbol to religia i świętość nad świętościami. Gra w niego ponad 1 mln osób w samych grupach młodzieżowych. - Na obozie w Baltimore opiekowałem się grupą gimnazjalistów i wymieniałem doświadczenia z uznanymi na tamtejszym rynku trenerami. Przekonałem się, na czym polega fenomen tej dyscypliny. Mimo że bilet kosztuje 60 dolarów, a karnet - 2 tys., to na każdym mecz bostończyków przychodzi 80 tys. kibiców. Właściwie to oni przyjeżdżają camperami i organizują sobie wypady weekendowe, bo stadion jest oddalony o 45 km od centrum Bostonu. Nikomu to nie przeszkadza, tak samo jak obecność czirliderek, specjalnych orkiestr i specjalistów od buczenia, kiedy piłka jest w posiadaniu rywali - tłumaczył Andrzejczak.

- Legendą mistrzowskiej drużyny jest Tom Brady, który jest jej liderem i zarabia niebotyczne kwoty. Mówi się, że za jeden mecz otrzymuje nawet 1 mln dolarów. Inną legendą czterokrotnych mistrzów NFL jest ich właściciel Robert Kraft, który opowiadał mi, że ma polskie korzenie, bo jego pradziadkowie pochodzili z okolic Lwowa. Jego majątek szacowany jest na 4 mln USD. Kraft dorobił się na obróbce drewna i postanowił zainwestować w drużynę futbolu - mówił poznański szkoleniowiec.

Jego wizyta w Bostonie zaczęła się tak naprawdę w 2012 r. - Podczas meczu w Londynie poznałem ludzi z kierownictwa klubu. W zeszłym roku, będąc w Bostonie, wysłałem wiadomość z zapytaniem, czy mógłbym odwiedzić siedzibę klubu? Odpowiedź była pozytywna, a to w jaki sposób zostałem przyjęty, przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Miałem możliwość porozmawiania z zawodnikami. I szczerze przyznam, że to trochę nierealne uczucie, kiedy Darrelle Revis dzieli się z tobą wskazówkami krycia jeden na jeden. Rozmawiałem również z Julianem Edelmanem oraz najlepiej zarabiającym kopaczem w NFL Stephenem Gostkowskim, o jego polskich przodkach i nowym kontrakcie - podkreślił Andrzejczak.

Wszystko zaczęło się od filmów i książki
Jego przygoda z futbolem zaczęła się od nauki języka angielskiego. - Ta dyscyplina zaczęła się pojawiać w serialach i filmach, które emitowała nasza telewizja w latach 90. minionego wieku. Potem to zainteresowanie przeniosło się do szkoły i kilka razy na przerwach porzucaliśmy sobie piłką z chłopakami. Wtedy jednak na pierwszym planie była przede wszystkim piłka nożna i koszykówka. Po jednym z koszykarskich treningów, wspólnie z Marcinem „Godkiem” Goderskim i Rafałem „Ralfem” Andrykowskim, przeglądaliśmy jakąś dziwną książkę z grami. Jedną z nich był właśnie futbol. Od teorii przeszliśmy do praktyki i tak to się wszystko właśnie zaczęło. - Bardzo wiele zawdzięczam mojemu pierwszemu trenerowi Dr Jackowi Walluschowi - opowiadał Wojciech „Voyt” Andrzejczak.

Od kwietnia 2005 do stycznia 2012 był on związany z 1. KFA Fireballs Wielkopolska. - W tym klubie byłem nie tylko zawodnikiem. Mocno angażowałem się w kwestie organizacyjne jako sekretarz, a później prezes stowarzyszenia. Przez pewien okres byłem również grającym koordynatorem obrony - wspominał poznański trener.

Dziewięć lat temu futbol zaprowadził go do naszych południowych sąsiadów. Przez jeden sezon Andrzejczak bowiem występował w rozgrywkach ligi czeskiej w barwach The Crew Wrocław. - Od lipca do września 2012 byłem zaangażowany w Euro-American Challenge jako trener defensywny. Prowadziłem też minicampy z Toruń Angels, Kozłami Poznań, Bydgoszcz Raiders, Phoenix Ostrów - przypomniał nasz rozmówca.

Wejść na wyższy poziom
Futbol wciąż jest w Polsce traktowany jak fanaberia, ale z drugiej strony od kilkunastu lat są rozgrywki ligowe i w propagowanie tej dyscypliny jest zaangażowanych coraz więcej osób. - W mojej opinii profesjonalizacja dyscypliny nie zawsze zmierza we właściwym kierunku. Z jednej strony kluby zatrudniają Amerykanów, z drugiej brakuje systemu szkolenia dla polskich trenerów, a zawodnicy dokładają z własnej kieszeni do budżetów drużyn.Musimy jako środowisko pracować wspólnie, abyśmy mogli wejść na wyższy poziom rozwoju - zakończył Andrzejczak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski