Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdy zamek cysorski w Poznaniu stanie...

Elżbieta Podolska
Na pierwszym planie część reprezentacyjna zamku, w której mieściła się  sala tronowa. Wchodziło się, nie tak jak dzisiaj, od  ulicy św. Marcin, a od strony dzisiejszej ulicy Kościuszki. Dalej widać w całej krasie wieżę zamkową
Na pierwszym planie część reprezentacyjna zamku, w której mieściła się sala tronowa. Wchodziło się, nie tak jak dzisiaj, od ulicy św. Marcin, a od strony dzisiejszej ulicy Kościuszki. Dalej widać w całej krasie wieżę zamkową Archiwum zamku
Budowla przytłaczająca swym ogromem centrum Poznania skończy niebawem… 100 lat. Jak się zmieniał cesarski zamek, symbol dominacji pruskiej w Poznaniu w Centrum Kultury "Zamek" przypomina Elżbieta Podolska.

Krążą o nim legendy. Ludzie od dawna plotkowali o zamurowanych w nim skarbach, tunelach podziemnych prowadzących aż do Cytadeli, specjalnych schronach z czasów Hitlera, o wielkich tajnych imprezach komunistycznych dygnitarzy. Oromny budynek budził w poznaniakach mieszane uczucia od zawsze. Ta do niedawna szara, ciemna ogromna bryła zdominowała centrum miasta. To ostatni taki zamek cesarski wybudowany w Europie. 20 sierpnia obchodzić będzie stulecie powstania. Właśnie tego dnia 1910 r. uroczyście przekazano klucze do zamku cesarzowi Wilhelmowi II. Z okazji okrągłej rocznicy zakończenia tej unikatowej w skali Europy budowli, przez cały miesiąc w Poznaniu odbywać się będą koncerty, spektakle teatralne i wystawy.

Ten niezwykły obiekt już kilka razy miał przestać istnieć, ale plany co do niego zmieniały się wraz ze zmieniającą się władzą - w mieście i kraju. Zamek - jak każda budowla-symbol - miał dobre i złe dni. Współcześnie jego dzieje zapisują jedną z ważniejszych z kart historii Poznania.
Wszystko zaczęło się, jak pisze profesor Jan Skuratowicz w wydawnictwie "Zamek cesarski w Poznaniu", od wielkiej powodzi w 1888 roku, która zalała Chwaliszewo, Śródkę i Stare Miasto. Władze miasta zajęły się regulacją rzeki, a następnie likwidacją twierdzy i otaczających miasto wałów. Już w 1889 roku władze wojskowe w znaczący sposób zmniejszyły ograniczenia forteczne na terenie wschodniego przedpola twierdzy (Chwaliszewo) i rozluźniły je na terenie zachodniego, dopuszczając w dawnym rejonie III zabudowę murowaną, a fachwerkową w rejonie I, zaraz po wykopie linii kolejowej.

Poznań zyskał nowe tereny, które teraz trzeba było zagospodarować: "Nowa ustawa budowlana uchwalona w 1903 roku - pisze prof. Skuratowicz - (szeroko konsultowana, na której kształt wpłynął m.in. profesor Joseph Stuebben z Kolonii) szczegółowo określała, jak można zabudowywać tereny pozyskane od wojska, wyznaczając tzw. klasy budowlane, szerokość ulic, przedogródków, wysokości domów, powierzchnię zabudowy itp. Pozwalała na wznoszenie nowych domów tylko przy już urządzonych ulicach, co miało przeciwdziałać bezplanowej zabudowie, stanowiąc równocześnie dla parcelujących tereny znaczne obciążenia finansowe".

W pierwszej kolejności powstawały nowoczesne gmachy użyteczności publicznej: teatr, biblioteka, muzeum, Akademia Królewska, Instytut Higieniczny, sądy, banki, hotele, poczty. I wreszcie podjęto polityczną decyzję o budowie monumentalnego zamku cesarza Wilhelma II. Chodziło o zaznaczenie dominacji Prus na tych ziemiach, na których do tej pory nie było takich budowli.

Zamek stanowił główny akcent tzw. dzielnicy zamkowej, która powstała na miejscu zburzonych fortyfikacji poligonalnych wokół twierdzy Poznań. Na początku XX w. znakomity urbanista niemiecki prof. Joseph Stübben, wytyczył reprezentacyjną ulicę obiegającą śródmieście Poznania (obecnie al. Niepodległości i Królowej Jadwigi). Wzorem Wiednia czy Krakowa, ulica ta, wraz z przylegającymi doń parkami i zieleńcami, pełnić miała także rolę promenady. Na miejscu dawnego Fortu Tietzen, położonego między Bramą Królewską a Bramą Berlińską, powstał duży park publiczny (obecnie Mickiewicza), otoczony reprezentacyjnymi budowlami. Wszystko to miało podkreślać zmianę i nowy charakter miasta, które z twierdzy zmieniało się w rezydencję.

Budowę zamku rozpoczęto 25 kwietnia 1905 roku. - Wilhelm II był bardzo niezadowolony ze swojej siedziby w Strasburgu - opowiada Zenon Pałat, współautor wydawnictwa pt. "Zamek cesarski w Poznaniu". - Bowiem nie było tam wyraźnego oddzielenie części mieszkalnej zamku od reprezentacyjnej. Dlatego tutaj architekt Franz Schwechter bardzo dbał, by były to oddzielone od siebie części. W większej, zachodniej mieściła się część mieszkalna, a w mniejszej, wschodniej - sale reprezentacyjne.
Z budową związana jest legenda. Gdy w 1905 roku rozpoczęto budowę zamku cesarskiego, pracom przyglądała się zawsze gromada gapiów. Niemiecki burmistrz miasta ze zdziwieniem obserwował chłopa z Górczyna, który codziennie przychodził na budowę i zachęcał robotników do wytężonej pracy. Zapytany przez burmistrza, dlaczego jemu - Polakowi - zależy na szybkiej budowie niemieckiego zamku, chłop odpowiedział: "Zaś ale przepowiednia mówi, że gdy zamek cysorski w Poznaniu stanie, to Polska z martwych powstanie". I tak też się stało, wkrótce wybuchła I wojna światowa i Polska odzyskała niepodległość.

Znim to się jednak stało, przez pięć lat tysiące robotników budowało gmaszysko. Fundamenty budowli wykonane zostały z betonu, a ściany postawiono z cegły. Elewację do parteru obłożono granitem. A powyżej aż do poddasza piaskowcem, który sprowadzono ze Śląska. Dachy zostały pokryte niebieską dachówką. Co ciekawe, budowla została wzniesiona w duchu dominującego w XIX wieku historyzmu. Podobno to nawet sam Wilhelm II zadecydował, że ma być to budowla w stylu neoromańskim i stanowić ma nawiązanie do tradycji cesarstwa rzymskiego, które - jak twierdził - najbardziej odpowiada wyobrażeniom o potędze niemieckiego narodu. Sam decydował o wielu szczegółach projektu.

Neoromański wystrój otrzymała także większość reprezentacyjnych wnętrz. Bryła była tradycyjna, ale wewnątrz zastosowano najnowocześniejsze rozwiązania. Były windy i centralne ogrzewanie. Co na tamte czasy było niezwykle nowatorskim rozwiązaniem.

Gmach został wybudowany na planie nieregularnego wieloboku z licznymi przybudówkami, wieżyczkami i wewnętrznymi dziedzińcami. Na tyłach od ulicy Fredry był pięknie utrzymany ogród z kopią słynnej Fontanny Lwów z Alhambry w Grenadzie (można ją do dzisiaj oglądać na Dziedzińcu Różanym zamku).

- Mój dziadek Wawrzyn Tomaszewski budował zamek - mówi Ryszard Rybarczyk, od wielu lat oprowadzający zwiedzających po zamkowych pomieszczeniach. - Wiele mi o tamtych czasach opowiadał. Zostawił mi też np. przewodnik po zamku z okresu międzywojennego. Już wtedy można było go zwiedzać. Zaczynało się w kaplicy, czyli tam, gdzie dzisiaj jest Sala Kominkowa, a w czasie II wojny światowej był gabinet Hitlera. Zakładało się filcowe papcie i zwiedzało komnaty. Oczywiście wtedy, kiedy na zamku nie było pary cesarskiej i dworu.

A co działo się, kiedy para cesarska przybywała na poznański zamek? Kto dbał o ich wygody, gdzie mieściły się ich pokoje i czy rzeczywiście Wilhelm II kazał wybudować przejście podziemne prowadzące do teatru? O tym wszystkim od poniedziałku do czwartku w "Głosie na Lato".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski