- Wybór padł na czołgi, bo akurat teść był czołgistą. Opowiadał i namawiał mnie. Postanowiłem spróbować - opowiada starszy szeregowy Wiesław Wędrowicz
- Jest frajda z jazdy? - pytamy.
- Oczywiście! Nic tak nie jedzie, jak czołg. Wszędzie przejedzie - dodaje st. szeregowy.
Płyta startowa, na której stoją czołgi T-72 w różnych wersjach, przypomina linie startu-mety na torze wyścigowym. Kursanci na komendę ruszają. 800-konne silniki nie tylko słychać. Ich moc czuć, bo grunt w sąsiedztwie czołgu zaczyna wibrować. Jeden z pojazdów nie ma wieżyczki, w jej miejscu jest...kiosk.
Nic tak nie jedzie, jak czołg. Wszędzie przejedzie
- Tak nazywamy miejsce, gdzie siada instruktor. Przez szyby dokładnie widzi co robią kursanci - tłumaczy chorąży Marcin Szubert, który jest naszym przewodnikiem po pod-poznańskim poligonie.
Czołg z kioskiem to taka wojskowa "elka". Instruktor z kiosku w każdej chwili może zatrzymać pojazd. Ma też pod kontrolą pulpit, który załącza w czołgu fikcyjne awarie. Za złą reakcję kursant dostaje "dwóje".
Jaka jest zdawalność? O wiele większa niż na cywilne prawo jazdy B. Po ostatnim kursie egzaminu nie zdała tylko jedna osoba.
Należące do Centrum Szkolenia Wojsko Lądowych Bierdusko to właściwie szkoła na świeżym powietrzu o powierzchni ponad 80 tys. hektarów. Co roku przechodzi przez nią bez mała 100 tys. żołnierzy z całej Polski.
- Dzisiejszy temat zajęć to granatnik RPG-7. Żołnierz ma trzy sztuki granatu. Trafić pierwszym i jeszcze raz, piątka. Trafić pierwszym, czwórka. W ogóle trafić trójka - przedstawia skalę ocen prowadzący zajęcia st. chorąży Witold Zarębski.
- Z tego próbuje strzelać cały świat, a niewielu potrafi - dodaje już mniej oficjalnie st. chorąży. RPG-7 z powodzeniem używa wojsko, jednak broń jest znana przede wszystkim z filmów. Widać je chociażby w obrazie "Helikopter w ogniu", który opowiada o autentycznych wydarzeniach w Somalii. Z tej prostej broni bojówki strącały warte miliony dolarów amerykańskie helikoptery. Teraz talibowie strzelają nią do naszych Rosomaków.
22 do 26 ton wagi, cztery osie, w tym dwie skrętne, armata, karabin, klimatyzacja, MP3 i podgrzewany fotel kierowcy to Kołowy Transporter Opancerzony Rosomak. Duma wojsk lądowych, której podstaw obsługi w Biedrusku uczą się żołnierze jadący do Afganistanu.
Trafiamy na strzelanie, dzień działonowych (czyli obsługujacych działa). Nawet wytężając wzrok, trudno zauważyć z wieży, gdzie zlokalizowano tarczę. Armata wsparta elektronicznymi systemami celowania strzela na ponad km, a steruje się nią przy pomocy dwóch dżojstików.
- Po koniec września jadę do Afganistanu. Nie ukrywam, że szkolenie bardzo nam pomaga. Nie przewidzimy jednak i tak wszystkiego co się może stać na miejscu. Czekam na umundurowanie. Potem urlop, rodzina i wyjazd. To będzie moja pierwsza zmiana - opowiada Jan Kowalski, który przygotowuje się do roli dowódcy wozu.
W Rosomaku funkcję się dublują. Dlatego dowódcy też przechodzą szkolenie dla działonowych. Tak w razie czego.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?