To był pierwszy w historii Górnika Łęczna z Wartą Wartą na poziomie Ekstraklasy. Do tej pory oba zespoły mierzyły się tylko na zapleczu krajowej elity, w latach 2008-13. W 10 dotychczasowych spotkaniach padły cztery remisy i po trzy zwycięstwa każdej ze stron. Co ciekawe, w ostatnim ze starć łęcznian z Zielonymi w barwach Górnika zagrał Tomasz Midzierski, który wybiegł na boisko w podstawowej jedenastce gospodarzy. Znajomych twarzy w zespole beniaminka zresztą nie brakowało. Oprócz byłego obrońcy Lecha, na bramce stanął były bramkarz Kolejorza Maciej Gostomski, w pomocy grał Adrian Cierpka z Ostrowa (potem juniorzy Lecha), w ataku występował Bartosz Śpiączka, wychowanek Sokoła Rakoniewice, a na ławce rezerwowych usiedli Bartosz Rymaniak wychowanek Kani Gostyń oraz Szymon Drewniak wychowanek Lecha.
Przed meczem obaj trenerzy komplementowali przeciwników, a media przypominały, że Górnik, podobnie jak Warta w dwa lata dokonał dużej rzeczy - najpierw awansował na zaplecze ekstraklasy, a w poprzednim sezonie wywalczył w barażach z ŁKS-em powrót do najwyższej klasy rozgrywkowej.
Gospodarzom z pewnością marzyłby się taki sezon po awansie, jaki miała za sobą Warta, póki jednak co, muszą się uczyć od poznaniaków efektywności. Nawet bez swojego lidera, pauzującego za żółte kartki Łukasza Trałki, Zieloni z żelazną konsekwencją realizowali swój plan na to spotkanie. - W takich meczach jest zwykle dużo walki, fajerwerków raczej nie będzie - mówił przed meczem szkoleniowiec Warty Piotr Tworek i rzeczywiście do przerwy, sporo było fauli, strat piłki i nieprzemyślanych zagrań.
O piłkarską jakość zadbał w pierwszej połowie Adam Zrelak. Słowak dosyć niespodziewanie pojawił się w wyjściowej jedenastce Zielonych, bo spodziewaliśmy się w niej raczej Mateusza Kuzimskiego, ale Piotr Tworek zna się na swojej robocie, bo Zrelak otworzył w 17 minucie wynik spotkania. Mateusz Czyżycki wywalczył piłkę w środku pola, zdołał podać do Milana Corryna, a ten znakomicie zagrał prostopadle Zrelaka, który w sytuacji sam na sam z bramkarzem, spokojnie wpakował futbolówkę do siatki.
W tym momencie Słowak, dla którego był to premierowy gol w ekstraklasie (przełamanie nastąpiło w 11 meczu) powinien miec też asystę. Już w 3 min. idealnie z rzutu wolnego dośrodkował na głowę Michała Jakóbowskiego, ale skrzydłowy Warty będąc tuż przed bramką główkował niecelnie.
Po utracie gola gospodarze byli częściej przy piłce. Defensywa Warty miała jednak wszystko pod kontrolą i Adrian Lis miał niewiele pracy.
Od początku drugiej połowy Zieloni zaatakowali energiczniej i wypracowali sobie dwie świetne sytuacje. Najpierw techniczny uderzeniem popisał się Mateusz Czyżycki, ale fenomenalną interwencją popisał się Maciej Gostomski. Potem po zagraniu Corryna, strzelcowi gola nie udało się trafić w piłkę, 10 metrów przed bramką.
Belg świetnie czuł się na boisku w Łęcznej i to on odpalił fajerwerki, których Tworek się nie spodziewał. Corryn w pojedynkę przesądził o losach tego meczu, będąc jego niekwestionowanym bohaterem. Najpierw w dziecinnie łatwy sposób odebrał piłkę Midzierskiemu, popędził na bramkę i zimną krwią pokonał Gostomskiego. Trzeci gol też był jego autorstwa. Dośrodkował z rożnego Zrelak, w polu karnym piłkę przejął najpierw Ivanov, potem Ławniczak, a gdy trafiła ona do Corryna, Belg zdecydował się na strzał, który znalazł drogę do bramki.
W doliczonym czasie gry wynik ustalił strzałem głową Jan Grzesik i „Swojska Banda” wracała do Poznania znów w dobrych humorach.
Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
