Trener Korony zadziwił wszystkich, mówiąc, że jego zespół był lepszy. Zgadza się Pan z tą opinią?
Grzegorz Wojtkowiak: Na pewno zasłużyliśmy na te trzy punkty, ponieważ przeważaliśmy w całym meczu. Kontrolowaliśmy też przebieg wydarzeń na boisku. To dla nas bardzo ważne. Jeszcze przed meczem wiedzieliśmy, jakie wyzwanie na nas czeka. Wyprzedziliśmy Koronę w tabeli ligowej i teraz trzeba się skupić na tym, żeby cały czas być w czołówce tabeli.
Jak ocenia Pan drużynę z Kielc? Czy spodziewał się Pan więcej po wiceliderze?
Grzegorz Wojtkowiak: Przede wszystkim muszę przyznać, że mieliśmy bardzo dobrze rozpracowanego rywala. Trener doskonale przedstawił nam mocne i słabe strony przeciwnika. Wiedzieliśmy, jak taktycznie rozegra ten mecz ekipa trenera Ojrzyńskiego.
Tak więc szukali swoich szans w kontratakach lub stałych fragmentach gry. Cieszymy się, że udało nam się zapobiec zagrożeniu i strzelić gola.
Korona zagrała w piątek dosyć ostro. Mocno przeszkadzało to w rozgrywaniu piłki?
Grzegorz Wojtkowiak: Dla nas to nic nowego, bo przecież obserwowaliśmy tego rywala. Faktem jest, że te punkty, które dotychczas zdobyli, zawdzięczają w dużej mierze właśnie agresywnej i walecznej grze.
Strzelił Pan w piątek jedynego, zwycięskiego gola meczu, a obrona zachowała czyste konto. Chyba może czuć się Pan bohaterem?
Grzegorz Wojtkowiak: Nie, bez przesady. Moim zdaniem na brawa i uznanie zasłużyła cała drużyna. Nie ma sensu szczególnie kogoś wyróżniać i nagradzać. Gramy zespołowo, więc razem wygrywamy. Cały zespół dąży do celu i każdy dokłada do tego swoją cegiełkę.
Korona Kielce nie stworzyła zbyt wielu dogodnych sytuacji. To był łatwy mecz dla obrony Lecha?
Grzegorz Wojtkowiak: Mimo że kielczanie nie mieli aż tak wielu świetnych okazji, to musieliśmy być czujni. Moim zdaniem to był dość trudny mecz.
Musieliśmy cały czas się mobilizować i nie zapominać o koncentracji. Po odbiorze piłki pomocnicy Korony bardzo szybko podawali do napastników, a to mogło być niebezpieczne. Czwórka ofensywnych graczy z Kielc mogła nam narobić kłopotów, ale na szczęście tak się nie stało.
Przed meczem trener Jose Bakero zadecydował, że zagra Jasmin Burić. Jak się obronie współpracowało z tym zawodnikiem?
Grzegorz Wojtkowiak: Jesteśmy w drużynie dość długo, więc raczej nie można mówić o tym, że były problemy z brakiem komunikacji. Bez względu na to, który bramkarz zagra, będziemy z nim jak najlepiej pracować, żeby Lech nie stracił gola.
Przed wami teraz dwa ważne i trudne mecze: z Lechią i Legią. Można liczyć na sześć punktów?
Grzegorz Wojtkowiak: Nie myślimy jeszcze o starciu z legionistami, bo przed nami spotkanie z Lechią w Gdańsku. Staramy się skupić na najbliższym wyzwaniu.
Ale także w starciu z warszawiakami będziemy chcieli pokazać, że jesteśmy najlepszą drużyną w kraju. Bez wątpienia żaden rywal się przed nami nie położy, a tabela jest wyrównana.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?