MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Humanistycznych umiejętności wyuczyć się nie można

Maria Nowak
Z prof. Tomaszem J. Pokrzywniakiem, o przepaściach między inżynierami a polonistami rozmawia Maria Nowak

Panie Profesorze, co Pan czuje, kiedy zewsząd słychać, że tylko nauki ścisłe się liczą, kiedy ich studenci mają dostawać wysokie stypendia za to tylko, że chcą być inżynierami?

Wtedy myślę, że słuszne jest, aby umacniać to, co deficytowe dodatkowymi bodźcami i cieszę się, że nam studentów nie brakuje, mimo że jak pani wie, nie czekają ich specjalne apanaże w przyszłym życiu zawodowym, a więc nie robią tego dla pieniędzy. Więcej, nasze kierunki prawie nie odczuły niżu demograficznego.

Złośliwi twierdzą, że trafiają do was ci studenci, którzy nie dają sobie rady z trudniejszymi ścisłymi przedmiotami.

Owszem, są osoby, które uważają, że aby studiować polonistykę niewiele trzeba umieć, wystarczy tylko łatwość pisania i mówienia. Szybko się rozczarowują, bo to konkretna i obszerna wiedza. Literatura z natury jest interdyscyplinarna: wszak zahacza o psychologię, socjologię, filozofię, komunikację. To nie przypadek, że z polonistyki wyrosło kulturoznawstwo, wiedza o teatrze, filmoznawstwo. Trwa więc pewien rozmach humanistyczny.

Kiedy myślę ciepło o humanistach, to wspominam takie wydarzenia, jak jubileusz prof. Balcerzana, na którym skrzyło się od dowcipów, odniesień, aluzji literackich. Można się wtedy swobodnie "nurzać w kulturze".

Rozumiem, o co pani chodzi. Od ponad 30 lat organizujemy konkurs na najlepszy referat studencki. To też jest takie święto polonistyczne. Zgłasza się zawsze kilkadziesiąt prac, wiele świetnych. Spotykałem się ze studentami na pierwszym roku i potem kilka lat później - ci najlepsi, którzy nie zadowalają się standardami, niezwykle się rozwijają. Śmiem twierdzić, że studia na kierunkach ścisłych nie rozwijają tak całej osobowości, jak humanistyka i obcowanie z arcydziełami.

Czytałam niedawno rozmowę z niemieckim matematykiem. Zastanawiał się, czemu jest ona niepopularna i winił samych matematyków, że tworzą oni naukę doskonałą, bez skazy, co odstręcza zwykłego człowieka. Humanistyka zajmuje się tym, co nieokreślone, niedopowiedziane, emocjonalne.

Więc zawsze będzie potrzebna, bo taka jest kondycja ludzka. W opublikowanym po śmierci prof. Geremka wywiadzie wspomina on, że jako chłopiec chciał być pisarzem, na co Korczak zadał mu pytanie, czy potrafi zrozumieć człowieka. Bo żeby być pisarzem, trzeba mieć mądrość, niezależną od wiedzy. Mam wrażenie, że przedmiotów ścisłych można się wyuczyć, nawet wbrew sobie i być zupełnie dobrym fachowcem. W polonistyce to się nie da, trzeba mieć tę nieuchwytną iskrę, wiedzieć więcej niż się na dany moment potrzebuje, aby - jak to pani mówi - nurzać się swobodnie w przestrzeni kultury.

Nie można się wyuczyć? A przecież nauczacie twórczego pisania?

Chwileczkę, są lekarze, kupcy, biznesmeni... Rzeczywiście, jakoś nie mogę sobie przypomnieć w tej chwili inżynierów. Cóż, nie wiem. Sam spotykam się z inżynierami i wielu z nich ma rozległe zainteresowania kulturalne.

Głównie muzyka, prawda?

Tak, być może dlatego, że język muzyki jest uniwersalny. Literatura, zwłaszcza współczesna, stawia czytelnika nieprzygotowanego w trudnej sytuacji oceny, co jest dobre, a co złe.

Nauczycielka podstawówki w trudnej dzielnicy mówiła, że poezja współczesna w niezwykły sposób trafia do uczniów z zaniedbanych środowisk, dzięki emocjom i skondensowanej formie.

A więc i tam jest głód humanistyki. W poezji Polska jest potęgą, nazwisk i Nagród Nobla chyba nie muszę wymieniać. Tu przychodzi mi na myśl jeszcze jedna wielka misja humanistów - tłumaczenie, wprowadzenie w krwiobieg różnojęzycznych dzieł. Chodzi o sztukę przekładu, nie czysto mechaniczne tłumaczenie. To dzięki temu można być dziś obywatelem świata, obcować z kulturą innych narodów.

Czy inżynierów należałoby edukować humanistycznie?

Nie, to sztuczne. Mamy ambicję, by robić to inaczej - przyciągać do nas na ciekawe wydarzenia studentów innych kierunków. W naszej nowej siedzibie, Collegium Maius, mamy Salon Adama Mickiewicza pod kopułą, będzie sala studenckich prób teatralnych, letni Dziedziniec Norwida, a jedna z sal będzie nosiła imię Krzysztofa Komedy, który tu studiował medycynę, potem pisał świetną muzykę filmową, a filmoznawstwo jest niezwykle żywo rozwijającą się gałęzią polonistyki.

Trzeba przyznać, że odkąd "objęliście" Collegium Maius, panuje tu jakiś inny klimat i gust.

Doceniamy swoistego ducha tego miejsca. To pewien chichot historii, że my, poloniści, jesteśmy w pomieszczeniach zajmowanych niegdyś przez Komisję Kolonizacyjną, mającą germanizować Wielkopolskę. Chcieliśmy zostać w centrum miasta, bo my humaniści, żyjemy kontaktem z ludźmi, z przestrzenią miasta, z jego teatrami, kinami. Nie istniejemy bez społeczności.

A przedstawicielom nauk ścisłych i technicznych nie jest to potrzebne?

Mam wielki szacunek dla inżynierów. Kiedy jadę samochodem, to ciągle się dziwię, że to jedzie; korzystam z samolotu czy telefonu - stale mam wrażenie, że obcuję z cudem, z czymś wspaniałym, co tak głęboko zmienia życie człowieka. Zresztą - kto, jak nie humanista, potrafi opisać cud techniki? Teraz z okazji budowy biblioteki spotykam się często z architektami. Ich rodzaj satysfakcji jest nieporównywalny z naszym. Widzą budynek, który postawili i są zadowoleni. Pisarz, który ukończył swoje dzieło, cierpi. Tadeusz Konwicki już jako uznany pisarz, mówił, że gdy kończy książkę, wpada w depresję i pyta siebie, czy to, co napisał, ma sens. Inżynier nie ma takich wątpliwości. To na pewno nas różni.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski