Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jaką broń mają w domu Wielkopolanie?

Agnieszka Smogulecka
Nowi, którzy przychodzą na strzelnicę, nie mają żadnych, poza filmowymi, doświadczeń
Nowi, którzy przychodzą na strzelnicę, nie mają żadnych, poza filmowymi, doświadczeń Wojciech Barczynski/Polskapresse
Instruktor, właściciel strzelnicy, przedstawiciel sklepu z bronią nie mają wątpliwości: - Okres szpanerstwa już minął. Teraz broń, także tę, na którą nie trzeba mieć pozwolenia, kupuje się nie po to, by pochwalić się kolegom, ale do konkretnych celów: obronnych, sportowych, rekreacyjnych. Prawdopodobnie właśnie dlatego niedawna zmiana ustawy o broni i amunicji nie miała - przynajmniej do tej pory - większego wpływu na rynek.

Wiosną weszła w życie nowelizacja przepisów o broni i amunicji. Mimo szumnych zapowiedzi nie ułatwiła ona dostępu do broni, ale zniosła uznaniowość w wydawaniu pozwoleń. Wcześniej - co podkreśla sporo osób - wydanie pozwolenia zależało w wielu przypadkach od "widzimisię" policji. - Zdarzało się, że po odmowach taki człowiek meldował się w innym województwie. Tam pozwolenie dostawał - mówi osoba związana ze strzelectwem.

CZYTAJ TEŻ:
POZNAŃ: WŁAMYWACZE Z ATRAPĄ BRONI
ŁUPIĄ BANKI I BANKOMATY

Teraz ustawa wskazuje konkretne przypadki, kiedy pozytywną decyzję należy wydać: gdy wnioskodawca nie stanowi zagrożenia dla siebie, porządku lub bezpieczeństwa publicznego oraz przedstawi ważną przyczynę posiadania broni. Przepisy regulują również, czym są te "ważne przyczyny". Jeśli chodzi o broń do ochrony, są nimi stałe, realne i ponadprzeciętne zagrożenie życia, zdrowia lub mienia. Aby dostać pozwolenie na broń myśliwską, trzeba mieć uprawnienia do polowań.

Stosowne dokumenty muszą przedstawić też osoby, które chcą mieć broń sportową, do celów kolekcjonerskich, pamiątkowych, szkoleniowych, rekonstrukcji historycznych (broń rozdzielnego ładowania, wytworzoną przed rokiem 1885 oraz repliki tej broni można mieć bez pozwolenia). Pozwolenia nie dostaną osoby, które nie mają 21 lat, są chore psychicznie lub mają znacznie ograniczoną sprawność psychofizyczną, uzależnieni od alkoholu lub narkotyków, skazani.

- Od trzech miesięcy, kiedy obowiązują nowe przepisy, nie zauważyliśmy ani szczególnego wzrostu, ani spadku liczby wniosków o pozwolenie na broń - mówi Ewa Ochocka z wielkopolskiej policji.
Osoby związane ze strzelectwem mówią o stabilizacji. Tłumaczą, że Polacy oswoili się z bronią. Że młodym nie imponuje już to, że ktoś ma pistolet, bo wiedzą, że wiatrówkę do złudzenia przypominającą pistolet CZ, Makarova czy innej światowej marki można po prostu kupić, za około 200-500 zł. O broń starają się więc ci, którzy naprawdę jej potrzebują.

- Najczęściej kupowane są wiatrówki, których nie trzeba nawet rejestrować. Chodzi o rekreację. Można spędzać czas na świeżym powietrzu i w bezpiecznym miejscu postrzelać do puszek - potwierdza Jakub Dudziński z Militaria.pl.

Dodaje, że coraz częściej strzelectwo to sport rodzinny. - Gdy zestawimy miliony luf, jakie mamy w kraju i liczbę samochodów, to okazuje się, że to sport bardzo bezpieczny. Wypadków z wiatrówkami jest znacznie mniej niż samochodowych - dodaje.

Chociaż wypadki się zdarzają. W połowie ubiegłego roku w Nowym Tomyślu 5-latek znalazł w garażu wiatrówkę starszego brata. Postrzelił w rękę 7-letniego kolegę. W Pniewach pijany 40-latek strzelał z wiatrówki do hałasujących w nocy młodzieńców. 19-latek z Turku strzelał śrutem do pracowników na rusztowaniu, a pijany gość hotelowy - do autobusu nocnego w centrum Poznania.
Dla odpowiedzialnych

- To jest wina nieodpowiedzialnych ludzi, a nie wiatrówek - komentuje Jakub Dudziński. Mówi o nieostrożności dorosłych, którym zdarza się nie chować wiatrówek przed dziećmi, tak jak czasami zapominają o pilnowaniu, by dziecko nie podchodziło do otwartego okna czy gorącego garnka. I o tym, że jeśli ktoś chce zrobić komuś krzywdę, wykorzystuje do tego najczęściej rzecz, którą ma pod ręką.

- W tym roku w Wielkopolsce zanotowaliśmy 16 przestępstw z użyciem przedmiotu przypominającego broń - mówi Zbigniew Paszkiewicz z Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu. - W określeniu "przedmiot przypominający broń" zawierają się zarówno prawdziwe pistolety, jak i atrapy. Osoby, w których stronę były wycelowane, nie potrafiły ocenić, co dokładnie bandzior trzyma w ręce - dodaje, że jeśli chodzi o przestępstwa z użyciem niebezpiecznego narzędzia, to najczęściej wykorzystywane są noże, często zwykłe, kuchenne.

Wszystko jest dla ludzi. Byle rozsądnych - czytaj komentarz Agnieszki Smoguleckiej.


Więcej czytaj we wtorkowym "Głosie Wielkopolskim"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski