MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Jako starszy rębacz awansował do ekstraklasy

Mariusz Kurzajczyk
W tym roku Zbigniew Sadowski kończy 70 lat. Przygodę z piłką nożną zaczynał jako 12-latek na boisku Calisii, a na emeryturę odszedł w 2010 roku, jako trener KS Opatówek.

Najwięcej lat spędził we Włókniarzu Kalisz, z którym osiągnął największy sukces w historii. W 1979 roku do awansu do II ligi zabrakło zaledwie jednego punktu, a Sadowski jest przekonany, że gdyby wtedy się udało, historia kaliskiej piłki nożnej wyglądałaby zupełnie inaczej.

Po kądzieli jego rodzina mieszka w Kaliszu od wielu pokoleń, choć część przodków pochodzi z Mazowsza, a dziadek ze strony matki spod Berdyczowa. Jako dzieciak kopał piłkę na placu przy ul. Łódzkiej, gdzie potem powstał stadion Calisii. Nic więc dziwnego, że trafił właśnie do tego klubu, który w tym czasie wywalczył awans do II ligi i do półfinału Pucharu Polski, w którym na jego drodze stanął CWKS Warszawa. W lidze zadebiutował jako junior, a w tym samym czasie trafił najpierw na konsultacje a potem do kadry narodowej. Po roku został jej kapitanem, a warto przypomnieć, że jego kolegami z boiska byli późniejsi wielokrotni reprezentanci Polski seniorów, medaliści mistrzostw świata i igrzysk olimpijskich, m.in. Włodzimierz Lubański, Zygmunt Maszczyk, Zygmunt Anczok czy Jan Banaś.

Po maturze w 1962 roku dostał się na wydział elektryczny Politechniki Poznańskiej i do Lecha Poznań, który wówczas bronił się przed spadkiem do II ligi.

- Nie miałem szans, żeby zastąpić którego z doświadczonych obrońców, zniechęciłem się do gry, a Lech i tak spadł - opowiada.

Mimo że nie miał miejsca w pierwszej jedenastce drużyny klubowej, z powodzeniem rozgrywał mecze w kadrze juniorów, za które zwykle był chwalony, także jako najlepszy zawodnik w polskiej ekipie.

W Poznaniu angażował się więc w naukę, a także inne zajęcia pozasportowe, jak wielu spuszczonych ze smyczy i dysponujących niemałym groszem młodych ludzi. W kolejnym sezonie już występował na boisku, ale zrezygnował z nauki i w tej sytuacji zaczął szukać ucieczki przed wojskiem. Trafił do czołowej drużyny II ligi Thoreza Wałbrzych, czyli późniejszego Zagłębia, a potem do górniczego ROW-u Rybnik, z którym wywalczył awans do ekstraklasy. Niestety, w tym czasie już zaocznie studiował na AWF-ie we Wrocławiu, a działacze dali mu do zrozumienia: sport albo nauka.

Wybrał to drugie, właśnie dlatego, że chciał zostać w sporcie jak najdłużej, ale jako trener. Grał jeszcze w Hutniku Kraków, Stali Bielsko-Biała i Pafawagu Wrocław, a w wieku 29 lat przeniósł się do Lechii Piechowice, gdzie miał pełnić funkcję asystenta trenera, którym był niemłody już Zbigniew Zbyszewski. Po dwóch tygodniach zawodnicy wymusili na zarządzie klubu zmianę szkoleniowca, którym został kaliszanin. Potem kusiło go jeszcze Zagłębie Lubin, ale w 1975 żona zachęciła go na powrót do Kalisza.

- Powstało województwo kaliskie i wydawało się, że jest szansa na zrobienie czegoś dobrego w sporcie - opowiada Sadowski.

Akurat działacze kaliskiego Włókniarza szukali świeżej krwi, po tym jak pierwsza drużyna, wzmocniona graczami Calisii i Prosny, przegrała baraże o awans do II ligi. Sadowski - młody i utalentowany wydawał się być idealnym kandydatem. Na początek wywalczył awans z klasy wojewódzkiej, do której zespół trafił po reorganizacji ligi. Decydujący mecz należał do tych najważniejszych w życiu. Włókniarz zremisował w Koninie 1:1, a w rewanżu 3:3. Według ówczesnego regulaminu decydujące były rzuty karne, które skuteczniej wykonywali kaliszanie. Z pomeczowej radości zapamiętał jeden epizod.

- Po meczu w szatni lał się szampan i nagle w drzwiach stanął niepozorny człowiek, który wyrecytował "Pozdrowienia od ZMS". Piłkarze wybuchnęli śmiechem - mówi Sadowski.

Nowy, trzecioligowy sezon Włókniarz zaczął rewelacyjnie. Po rundzie jesiennej prowadził bez porażki z pięcioma punktami przewagi nad Concordią Piotrków. Pierwsza jedenastka była bardzo mocna, ale brakowało zmienników, o czym boleśnie przekonano się na wiosnę. Ostatecznie awansowała Concordia, która od Włókniarza była lepsza o 1 punkt. Kaliscy kibice do dziś twierdzą, że "wszystkiemu była winna Ostrovia", która, zamiast się podłożyć, walczyła z kaliszanami jak lew i zremisowała, zabierając tak potrzebny punkcik. Nie miałoby to nic wspólnego z fair play, tyle że z drugiej strony tajemnicą poliszynela był układ klubów z okolic Łodzi i Piotrkowa, który służył awansowi Concordii.

- Gdyby wówczas Włókniarz awansował do II ligi, zostałby w niej na stałe i zapewne jeszcze dziś odczuwalibyśmy pozytywne tego skutki - uważa Zbigniew Sadowski.

Nie ma natomiast wątpliwości, że potem żadna kaliska drużyna nie była tak mocna personalnie. Piotr Romke, Zbigniew Pleśnierowicz i Eugeniusz Ptak całe lata występowali potem w ekstraklasie.

Zresztą Ptaka ściągnął po powrocie do Lechii Piechowice. Tych powrotów było jeszcze wiele, bo znów pracował we Włókniarzu, dwa razy był trenerem Ostrovii, a trzy razy Centry Ostrów i LKS-u Gołuchów. Pracował także w Dozamecie Nowa Sól, ale zwykle prowadził kluby z południowej części Wielkopolski. Jako domator po meczu chciał wracać do Kalisza.

Mimo że życie spędził pracując jako trener, a przez 9 lat także właściciel sklepu, na świadectwach pracy ma wpisane zawody: starszy rębacz szybowy, starszy walcownik, czy starszy planista, bo w PRL-u piłkarze i trenerzy byli na lewych etatach w zakładach pracy. Sport nadal kocha, ale jako kibic, nie mogąc przeboleć, że w rodzinnym mieście "jest tylko Marta Walczykiewicz, a potem długo, długo nic". - Zawsze mieliśmy wiele talentów piłkarskich, ale niewielu udanych, zaangażowanych działaczy - tłumaczy fakt, że obecnie najlepsza kaliska drużyna piłkarska występuje dopiero na piątym szczeblu rozgrywek.

Zawodnik:
Calisia Kalisz (1956-1962)
- drużyna trampkarzy, juniorów, reprezentacja Polski juniorów
- II liga
- III liga
Lech Poznań (1962-1964)
- II liga
Thorez (Zagłębie) Wałbrzych (1964-1966)
- II liga
ROW Rybnik (1966-1968)
- II liga (awans do ekstraklasy)
Hutnik Kraków (1968)
- II liga
Stal Bielsko-Biała (1969-1970)
- liga okręgowa, awans do III ligi)
Pafawag Wrocław (1971-1973)
- Iiga okręgowa
Trener:
Lechia Piechowice (2 razy)
Włókniarz Kalisz (2 razy, w sumie 8 sezonów)
Ostrovia (2 razy)
reprezentacja Kaliskiego OZPN, Centra Ostrów (3 razy)
Dozamet Nowa Sól
LKS Gołuchów (3 razy)
Astra Krotoszyn
Jarota Jarocin
KS Opatówek

ZiemiaKaliska.com.pl Dołącz do naszej społeczności na Facebooku!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski