Na Stadionie im. Alfreda Smoczyka zrobiło się więc gorąco nie tylko dlatego, że żużlowcy wyjechali na tor potrenować przed pierwszym meczem ze Stalą w Gorzowie (14 czerwca).
Ale po kolei. W piątek prezes Fogo Unii, Piotr Rusiecki poinformował Jarosława Hampela, że może sobie szukać klubu, a właściwie, że może się zgłosić do beniaminka PGE Ekstraligi, czyli ROW Rybnik.
- Byłem tą informacją zaskoczony. Nic na to nie wskazywało. Przy renegocjacji kontraktu nie było o tym mowy. Faktycznie, dopiero niedawno dowiedziałem się, że będę musiał odejść. W trakcie piątkowej rozmowy padła też sugestia, bym rozmawiał o kontrakcie w Rybniku – mówił 38-letni zawodnik w rozmowie z portalem www. sportowefakty.pl.
Wskazanie ROW przez działaczy leszczyńskiego klubu jest nieprzypadkowe. Zdaniem ekspertów to najsłabsza kadrowo drużyna żużlowej elity, więc Fogo Unia wypożyczając do niej Hampela nie wzmocni bezpośrednich konkurentów w walce o obronę mistrzowskiego tytułu.
Wicemistrz świata sprzed 10 lat mógł się czuć decyzją zarządu nieco rozczarowany, ale z drugiej strony fakty mówią same za siebie. W poprzednim sezonie ze średnią biegową 1,571 Hampel zajął dopiero 30. miejsce w całej ligowej stawce. Lepsi od niego pod tym względem byli inni żużlowcy z ekipy mistrza Polski, czyli Sajfutdinow, Pawlicki, Janusz Kołodziej i Bartosz Smektała.
Z kolei ROW z Hampelem w składzie nie musi być już chłopcem do bicia i może, zwłaszcza w meczach u siebie, postawić się prawie każdej drużynie w PGE Ekstralidze.
Kilka miesięcy temu głośno było też o problemach z rozliczeniem miejskiej dotacji w ROW. Okazuje się jednak, że miejscowym „Rekinom” nie grozi już zwrot tej kwoty, więc kontrowersyjny prezes Krzysztof Mrozek może sobie już pozwolić na ruchy transferowe i nie musi walczyć jak lew o każdą złotówkę.
Zobacz też: Kapitan Fogo Unii Leszno dogadał się z działaczami
Decyzja o wypożyczeniu Hampela miała nie być konsultowana z opiekunem leszczyńskich „Byków”, PiotremBaronem. Ten ostatni był nią równie zaskoczony, co doświadczony żużlowiec, i w pierwszej chwili rozważał nawet dymisję z funkcji menedżera klubu.
Baron uchodzi za architekta sukcesów Fogo Unii w ostatnich latach. Pod jego wodzą drużyna trzykrotnie sięgała po złoty medal MP (w latach 2017-19). Niektórzy twierdzą, że prowadzi żużlowy dream team, więc jego rolą jest jedynie to, by nie psuć atmosfery i nie przeszkadzać zawodnikom w tym, co potrafią najlepiej robić. Z drugiej strony nie jest łatwo być kimś, kto musi łączyć kaprysy i temperament gwiazd.
– W Polsce było już dużo dream teamów i to nie tylko żużlowych. Nie zawsze jednak sięgały one po najwyższe laury. Myślę, że tworzymy fajny, zintegrowany zespół – mówił niedawno w rozmowie z nami Piotr Baron.
Opiekun leszczyńskich „Byków” trzykrotnie z rzędu był wybierany trenerem roku w plebiscycie naszej redakcji. Za każdym razem pytaliśmy go tajemnicę sukcesów Fogo Unii.
– W dużej mierze tworzymy rodzinny team i dogadujemy się niemal w każdej kwestii, a najważniejsze jest to, że łączymy się wokół celów. W Unii nie ma wewnętrznych podziałów i to, co mówię nie dotyczy tylko drużyny, ale również zarządu – dodał Baron, który we wspomnianym wywiadzie zapowiedział, że rozważa nawet przeprowadzkę do Leszna.
Kiedy opadną emocje trener być może przestanie myśleć o dymisji i nie będzie już miał żalu do działaczy. Inna sprawa, że w pozostałych klubach, a przede wszystkim w Sparcie Wrocław, liczą na popsucie się atmosfery w leszczyńskim klubie, żeby ją zdetronizować. Miejmy jednak nadzieję, że Fogo Unia w trakcie sezonu znów będzie mówić jednym głosem...
Chcesz wiedzieć więcej?
Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?