Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kaliski radny w tarapatach. Czy znany lekarz prowadził auto po pijanemu?

Andrzej Kurzyński
Andrzej Kurzyński
Kaliski radny, znany i ceniony lekarz stracił prawo jazdy. Policja wyjaśnia czy prowadził auto pod wpływem alkoholu...

Mirosław G. w ubiegły czwartek doprowadził do kolizji drogowej na alei Wojska Polskiego przed skrzyżowaniem z ulicą Staszica. Na tył stojącego na czerwonym świetle renault megane, prowadzonego przez 54-letniego mieszkańca Warszawy, najechał hyundai tuscon, którym kierował 54-letni kaliszanin. Na co dzień to jeden z kaliskich lekarzy i zarazem wieloletni radny z klubu „Wszystko dla Kalisza”. Uszkodzenia nie były poważne i nikt z uczestników nie ucierpiał. Sprawca kolizji postanowił więc dogadać się z poszkodowanym i zapłacić mu za powstałe uszkodzenia. Ten w zamian miał nie wzywać na miejsce policji.

Aby jednak wypłacić gotówkę, kaliszanin musiał udać się do banku. Uczestnicy zdarzenia podjechali do placówki mieszczącej się na Głównym Rynku.

- Tutaj kierowca renault zorientował się, że kierowca hyundaia idzie chwiejnym krokiem. Podczas rozmowy wyczuł od niego woń alkoholu i wówczas powiadomił o wszystkim policję - poinformowała mł. asp. Anna Jaworska-Wojnicz, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Kaliszu.

Na miejsce przyjechał patrol policji, który sprawdził stan trzeźwości kaliszanina. Okazało się, że w wydychanym powietrzu miał on ponad 2 promile alkoholu. Radny stracił więc prawo jazdy. W tym tygodniu miał zostać wezwany na komendę, aby złożyć wyjaśnienia. Mirosław G. przebywa jednak aktualnie za granicą. Nam udało się z nim porozmawiać.

- W momencie kolizji byłem trzeźwy - zapewnia nas radny.

Skąd więc alkohol w jego organizmie? Samorządowiec i zarazem lekarz tłumaczy, że alkohol wypił dopiero po tym, jak doszło do zdarzenia. Na Główny Rynek dotarł razem z żoną poszkodowanego kierowcy, który obawiał się ewentualnej ucieczki sprawcy kolizji. Wówczas nie miała ona zastrzeżeń do stanu trzeźwości sprawcy kolizji. Uczestnicy zajścia udali się do banku. Tam miało się okazać, że radny nie ma przy sobie dowodu niezbędnego do wypłaty pieniędzy. Razem z poszkodowanym miał więc pojechać po dowód do domu. Tutaj zorientował się, że dokument ma jednak w... samochodzie.

Będąc w mieszkaniu lekarz miał wychylić kieliszek alkoholu. Świadkiem miał być towarzyszący mu poszkodowany warszawianin.

- Zdarzyło się coś, co absolutnie nie powinno mieć miejsca i jest mi z tego powodu bardzo przykro - przyznaje doktor G.

Zdaniem lekarza, podczas ponownej wizyty w banku kierowca z Warszawy miał zażądać wyższej kwoty niż wcześniej umówiona. Odmowa zakończyła się wymianą zdań i zawiadomieniem policji przez pokrzywdzonego.

Wydarzenia potoczyły się wówczas bardzo dynamicznie. Samorządowiec trafił do radiowozu i został poddany badaniu na zawartość alkoholu. Podróżujący razem z nim 12-letni syn został oddany pod opiekę matki.

Kaliska policja zapowiada skierowanie sprawy do sądu i to on zdecyduje o dalszych losach radnego. Kluczowe mogą okazać się zeznania małżeństwa z Warszawy. Jeśli potwierdziłoby się, że Mirosław G. prowadził samochód pod wpływem alkoholu, wówczas odpowie on za przestępstwo, za które zgodnie z kodeksem karnym grozi do dwóch lat pozbawienia wolności.

W przypadku prawomocnego skazania rajca utraciłby również mandat do zasiadania w Radzie Miejskiej Kalisza, a jego miejsce zajęłaby osoba, która była tuż za nim w wyborach samorządowych. On sam nie zamierza jednak rezygnować z zajmowanej funkcji.

- Jestem niewinny. Niech o wszystkim rozstrzygnie sąd - ucina krótko Mirosław G.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski