Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kapelan polskich lotników pochodził spod Kalisza

Marek Weiss
Za trzy tygodnie mieszkańcy Stawu Kaliskiego będą przeżywać podniosłą uroczystość. Ks. kapitan Edmund Paszkowski zostanie uhonorowany tablicą pamiątkową.

Wywodzący się ze Stawu Kaliskiego ks. Edmund Paszkowski był w latach 30. XX wieku kapelanem polskich lotników, a podczas okupacji chlubnie zapisał się na kartach ruchu oporu. Za kilka tygodni, z okazji 100. rocznicy jego święceń kapłańskich na ścianie kościoła w jego rodzinnej wiosce zawiśnie upamiętniająca go tablica. To inicjatywa krewnych duchownego.

Przyszły kapłan pochodził z rodziny od dawna osiadłej w Stawie Kaliskim. Urodził się 14 listopada 1890 roku, jako syn Marcelego Paszkowskiego i jego drugiej żony Walentyny z Kwintkiewiczów. Był najmłodszym z jedenaściorga dzieci Marcelego z jego dwóch małżeństw. Jako młody człowiek wyjechał z rodzinnych stron do Warszawy. Naukę w stolicy umożliwiły mu dwie zakonnice - siostry jego matki. W 1911 roku ukończył Szkołę Kadetów i rozpoczął naukę w Warszawskim Seminarium Duchownym przy Krakowskim Przedmieściu. Ten okres jego edukacji zakończył się przyjęciem święceń kapłańskich w roku 1916.

W czasie wojny polsko-bolszewickiej pełnił obowiązki kapelana wojskowego, za co został odznaczony Medalem Pamiątkowym za Wojnę 1918 - 1921. Potem był wikariuszem w parafiach św. Michała Archanioła i św. Floriana Męczennika na warszawskiej Pradze. Rozpoczął również studia na Wydziale Teologii Katolickiej Uniwersytetu Warszawskiego.

Od momentu powstania w 1923 roku Ligi Obrony Powietrznej Państwa (przekształconej w 1933 roku w Ligę Obrony Powietrznej i Przeciwgazowej) ks. Edmund był członkiem jej władz, a także kapelanem zarządu głównego tej organizacji. Szerzył jej idee wśród młodzieży szkolnej i robotników Powiśla. Jak podają źródła, LOPP należała w latach 30. do najbardziej masowych organizacji w Polsce. W 1939 roku liczyła około 2 milionów członków. Na rzecz rozwoju lotnictwa przekazała ponad 70 mln zł.

W związku z funkcją kapelana ks. Edmund uczestniczył w wielu centralnych uroczystościach. Dokonywał poświęcenia obiektów wojskowych, samolotów i innych urządzeń. Podczas obchodów rocznic państwowych i składania wieńców najczęściej towarzyszył inspektorowi armii gen. dywizji Leonowi Berbeckiemu. Często przemawiał, a ponadto publikował też artykuły związane z tymi uroczystościami do pisma „Lot Polski”. Został również wybrany na generalnego patrona Stowarzyszenia Robotników Chrześcijańskich.

Jedną z najciekawszych, ze względu na miejsce, ceremonii z jego udziałem było poświęcenie nowo wybudowanego Wysokogórskiego Obserwatorium Meteorologiczno - Astronomicznego na szczycie Pop Iwan (2022 m) w paśmie Czarnohory na kresach południowo-wschodnich.

Przełożeni docenili jego oddanie pracy duszpasterskiej, patriotyzm i związki z lotnictwem. 15 grudnia 1936 roku otrzymał nominację na pierwszego proboszcza pierwszej w Polsce parafii lotników pod wezwaniem św. Franciszka z Asyżu na warszawskim Okęciu. W krótkim czasie pobudował przy kościele plebanię i doprowadził do założenia istniejącego do dziś cmentarza parafialnego. Wybuch wojny przekreślił plany budowy nowej świątyni.

Po wkroczeniu Niemców do Warszawy ks. kpt. Edmund Paszkowski znalazł się wśród osób objętych aresztowaniami w ramach tzw. Intelligenzaktion. Pobyt w więzieniu przypłacił utratą zdrowia. Mimo to po uwolnieniu zaangażował się w ruch konspiracyjny. Ratował życie żydowskich dzieci, wystawiając im świadectwa chrztu i umieszczając je w bezpiecznych domach sióstr zakonnych. Robił to z narażeniem własnego życia, bo każdy jego krok był bacznie śledzony. Na jego plebanii Niemcy zakwaterowali dwóch oficerów Luftwaffe.

Mieszkańcem plebanii był także niejaki Olszynka, jak się potem okazało agent gestapo. On właśnie w 1941 roku zadenuncjował ks. Paszkowskiego. Ostrzeżony w porę zdążył opuścić parafię i uniknąć aresztowania. Ukrywał się jako Bonifacy Kowalewski w domu zakonnym w Konstancinie pod Warszawą. Zachował się list z tego okresu przesłany do rodziny w Stawie. Wynika z niego, że, żyjąc w ukryciu, kapłan zmagał się z poważnymi problemami zdrowotnymi i przebywał kilkakrotnie w szpitalu.

Ks. Edmund nie doczekał końca wojny. Zmarł 21 czerwca 1943 roku na zawał w wieku 52 lat. Spoczął na Starych Powązkach w grobie zbiorowym księży Archidiecezji Warszawskiej. Na jego pogrzebie, mimo trwającego okupacyjnego terroru, zgromadziły się tłumy warszawiaków.

Na terenie południowej Wielkopolski mieszka obecnie wielu potomków rodzeństwa ks. Paszkowskiego. To oni byli współinicjatorami upamiętnienia postaci wybitnego kapłana w jego rodzinnej wiosce.

Kilka miesięcy temu uzyskano zgodę biskupa Edwarda Janiaka na umieszczenie w kościele św. Mikołaja w Stawie Kaliskim tablicy.

- W ten sposób my, potomkowie jego braci i sióstr pragniemy podziękować Bogu za dar życia naszego stryjecznego dziadka i jego duszpasterską posługę. Będąc warszawskim księdzem , zawsze pamiętał o swojej rodzinnej miejscowości, był czułym synem i kochającym bratem, wspierał także swoich krewnych umożliwiając im kształcenie w Warszawie. W tej świątyni go ochrzczono, tu przyjął Pierwszą Komunię. Rodzina i wszyscy mieszkańcy Stawu mogą być dumni ze swojego krajana - napisali członkowie rodziny w liście skierowanym do biskupa kaliskiego.

Odsłonięcie i poświęcenie tablicy nastąpi w sobotę, 16 lipca br. Uroczystość połączona będzie z pierwszym zjazdem rodziny Paszkowskich.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski