Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Katarzyna Kretkowska: Żłobek w Poznaniu dla każdego malucha

Bogna Kisiel
Katarzyna Kretkowska
Katarzyna Kretkowska archwium prywatne
Z Katarzyną Kretkowską, radną SLD i wiceprzewodniczącą Rady Miasta o pomysłach na zwiększenie miejsc w żłobkach rozmawia Bogna Kisiel.

Niecałe 1,3 tys. poznańskich maluchów znalazło w ubiegłym roku opiekę w miejskich żłobkach. Dla ilu zabrakło miejsca?
Katarzyna Kretkowska: Około 800 nie zostało przyjętych. Natomiast do zarejestrowanych żłobków niepublicznych uczęszcza 1,6 tys. To jednak nie pokazuje skali potrzeb w zakresie opieki nad dziećmi do lat trzech, których rodzice z takich czy innych powodów jej szukają. W przypadku placówek prywatnych istotną barierą ograniczającą do nich dostęp są finanse, ponieważ te żłobki nie otrzymują dotacji z miasta. Dlatego opłaty są w nich dużo wyższe.
 
Wynoszą tysiąc i więcej złotych. Szczęściarze ze żłobków miejskich płacą mniej...
Katarzyna Kretkowska: Rodzice, którym uda się w nich umieścić malucha,  płacą różnicę między kosztem pobytu dziecka a 700 zł, które dopłaca do każdego miejsca w publicznej placówce miasto. Ta odpłatność łącznie z kosztami wyżywienia wynosi około 500 zł miesięcznie. Gdyby także żłobki niepubliczne otrzymywały na każde dziecko po 700 zł, to również i tutaj opłata za pobyt dziecka nie wynosiłaby więcej niż te wspomniane 500 zł. Osoby, prowadzące prywatne żłobki nie mają wątpliwości, że z ich oferty skorzystałoby więcej rodziców, gdyby nie to, że ludzi na nią nie stać.
 
Jaki pomysł na rozwiązanie tego problemu mają radni SLD?
Katarzyna Kretkowska: Znamy realia budżetu Poznania. Dlatego nie proponujemy, by miasto zbudowało więcej żłobków, gdyż nie ma na to pieniędzy. Chcemy wykorzystać istniejący potencjał, czyli funkcjonujące już żłobki prywatne oraz te, które mogą powstać, o ile będzie taka potrzeba. Przypomnę tylko, że w Poznaniu mamy 54 tego typu zarejestrowane placówki i wiele innych które jeszcze procesu rejestracji nie przeszły.  Nasz pomysł zrodził się ze spotkań i rozmów z osobami, które je prowadzą. Proponujemy, by od września tego roku każdy zarejestrowany żłobek niepubliczny miał zagwarantowaną dotację na każde dziecko w wysokości 700 zł. W ten sposób można zlikwidować problem braku miejsc w żłobkach.
 
Ile to będzie kosztować budżet miasta?
Katarzyna Kretkowska: Zakładamy, że od września do końca roku na ten cel potrzebnych będzie około 6 mln zł. Natomiast w przyszłym roku, gdyby w żłobkach niepublicznych zostało wykorzystanych 2 tys. miejsc, ten koszt szacujemy na poziomie 16 mln zł.
 
Miasto już dopłaca do maluchów w żłobkach prywatnych. Co z konkursem na dofinansowanie tych placówek, który został rozstrzygnięty jesienią?
Katarzyna Kretkowska: Wywołał on spore zamieszanie. To między innymi z tego powodu proponujemy nasze rozwiązanie wdrożyć od września, a do końca sierpnia realizować rozstrzygnięcia konkursowe, ale przeznaczyć na to zadanie więcej pieniędzy.
 
Co takiego wydarzyło się jesienią?
Katarzyna Kretkowska: Miasto ogłosiło kolejny konkurs na dofinansowanie miejsc w żłobkach prywatnych. Zakładał on dotację w wysokości 400 zł do każdego dziecka. Na ten cel przeznaczono ok. 3 mln zł. O dofinansowanie wystąpiło 49 żłobków prywatnych. Okazało się, że jeżeli wszystkie dzieci z tych placówek miałyby dostać proponowaną dopłatę z miasta w wysokości 400 zł, to zabrakłoby 3,6 mln zł. W tej sytuacji komisja, przydzielająca żłobkom dotację, usiłując rozdzielić kwotę, którą dostała do dyspozycji a która nie stanowiła nawet połowy kwoty potrzebnej podzieliła ją w ten sposób, że 5 żłobków nic nie otrzymało, a z pozostałych - niektóre placówki otrzymały fundusze, pozwalające na dofinansowanie 90 proc. maluchów, inne na 60 proc., a niektóre na 30 proc. Osoby prowadzące żłobki niepubliczne stanęły przed nie lada wyzwaniem. Musiały zdecydować, którzy rodzice zapłacą mniej, bo ich dziecko będzie „dotowane”, a którzy więcej.
 
Jak sobie poradzono z tym kłopotem?
Katarzyna Kretkowska: Przeprowadzono losowania. Jeśli do żłobka „A” uczęszcza 29 dzieci, a dostał on dotację dla 11, to losowano tę jedenastkę. Ich rodzice płacą o połowę mniej niż pozostali. Nawet nie można było zastosować kryterium dochodowego, bo go nie było w ogłoszeniu konkursu. Ponadto przepisy wykluczają to kryterium.
 
To niesprawiedliwe. Co proponuje Lewica?
Katarzyna Kretkowska: Uważamy, że należy ogłosić drugi konkurs po to, by dzieci ze żłobków wyłonionych w poprzednim, które nie otrzymały dofinansowania uzyskały je. Dotyczy to 700 miejsc, do których miasto dopłaciłoby po 400 zł miesięcznie do czasu wejścia w życie docelowego rozwiązania w postaci 700 złotych na dziecko od września. Złożyliśmy poprawkę do budżetu, która zabezpieczy pieniądze na ten cel od marca do końca sierpnia. Chodzi o mniej niż 3 mln zł.
 
Prezydent twierdzi, że obecnie Poznania nie stać na te pomysły.
Katarzyna Kretkowska: Jacek Jaśkowiak, kandydując na urząd prezydenta miasta, zobowiązał się rozwiązać problem braku miejsc w żłobkach. Był to warunek naszego, SLD, poparcia go w drugiej turze wyborów, a także poparcia udzielonego mu przez komitet Anny Wachowskiej-Kucharskiej i „Prawo do Miasta”. Podpisał z naszymi 3 komitetami porozumienie, które zawierało między innymi punkt, dotyczący rozwiązania problemu braku miejsc w żłobkach nie „kiedyś”, tylko niezwłocznie. Gdy podpisywał to porozumienie, znany już był obecny projekt budżetu miasta. Zakładamy, że Jacek Jaśkowiak jest człowiekiem, który dotrzymuje porozumień i danych obietnic.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski