Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kobieta Przedsiębiorcza Wielkopolski nie owija w bawełnę

Anna Jarmuż
Kobieta Przedsiębiorcza Wielkopolski nie owija w bawełnę
Kobieta Przedsiębiorcza Wielkopolski nie owija w bawełnę Adrian Wykrota
Monika Zygmunt-Jakuć, dyrektor firmy szkoleniowo-wdrożeniowej „Bez Owijania” została Kobietą Przedsiębiorczą Wielkopolski 2015. Jak przyznaje, żyłkę do biznesu ma we krwi, wzorce wyniosła z domu

Tytuł „Kobieta Przedsiębiorcza Wielkopolski 2015” - to brzmi dumnie. Kim jest laureatka tegorocznego konkursu „Głosu Wielkopolskiego”?
To jest pierwsze, a zarazem najtrudniejsze dla mnie pytanie. Trudno jest mówić o sobie i pozostać w tej opowieści obiektywnym. Ale… Spróbujmy! Myślę, że na przestrzeni ostatnich kilku lat bardzo się zmieniłam. Wcześniej widziałam świat w skrajnych barwach. Wszystko było dla mnie czarne albo białe. Dzisiaj wiem, że istnieją jeszcze różne odcienie szarości. Przede wszystkim staram się mądrze żyć, robić w życiu i skupiać się na tym, co kocham, co przynosi mi radość i poczucie spełnienia. Jestem otwarta na ludzi, na ich mądrość, doświadczenie, wiedzę. Staram się otaczać właśnie takimi osobami. Zawsze miałam i mam w sobie dużo pokory. Wiem, że nic nie jest dane na zawsze, że sukces to ciężka praca, a blichtr i momenty, w którym otrzymuje się nagrody, to tylko chwila zwieńczenia trudu i poświęcenia. Że kolejnego dnia trzeba dalej robić swoje. Nie zachłysnąć się chwilą sławy, nie dać się wciągnąć w niemające większego znaczenia bankiety czy rozmowy o niczym. Mam swoje zasady i ich się trzymam. Mam swoje wartości i nimi się kieruję. Staram się też znaleźć czas na odpoczynek, uchwycić kilka chwil dla siebie. Wtedy przede wszystkim piszę felietony do czasopism, z którymi współpracuję. Zdarza mi się też coś narysować, zagrać w tenisa czy pobiegać.

Zwycięstwo w plebiscycie „Głosu” to jedno z osiągnięć na Pani liście. Jest ich więcej. Z czego jest Pani najbardziej dumna?
Może Panie zaskoczę, ale najbardziej dumna jestem z wyboru, jakiego dokonałam. Każdy z nas ma taką możliwość. Sam decyduje, którą drogą chce iść i dokąd ma go ona doprowadzić. Jeśli jeszcze potrafimy się dostosować - ugiąć, nagiąć, a może nawet złamać - aby osiągnąć wiele, to powinno się udać. Lata zdobywania doświadczenia, kolejnych posad i tytułów nie dawały mi spełnienia i szczęścia zawodowego. Rodziło się we mnie poczucie ciągłej utraty czegoś lepszego, czegoś, co od lat - tłumione przez rozsądek, nie miało szansy zaistnieć. Pamiętam, że nieśmiało, powoli, jak dziecko stawiające pierwsze kroki, otwierałam się na to, co od zawsze grało mi w duszy. W weekendy, po pracy, wykładam prawo. Czułam się wtedy spełniona, zadowolona, szczęśliwa. Po dwóch latach stania jedną nogą w łódce, a drugą w kajaku uświadamiam sobie, że nie warto. Że życie wymaga ode mnie decyzji. Tu i teraz. Strach łapał za gardło, bo myślałam, że coś tracę. Wybrałam. Założyłam własną firmę szkoleniowo-wdrożeniową. Połączyłam wiedzę z pasją do nauczania i robię to, co kocham. W zasadzie każdego dnia jestem w innym miejscu. Spotykam różnorodnych ludzi. Odkrywam i patrzę na nich zupełnie inaczej. Na sali szkoleniowej wymieniamy doświadczenia, dyskutujemy, dając sobie wzajemnie coś wartościowego. Ja przekazuje wiedzę, a grupa daje mi poczucie spełnienia i dobrze wykonanego zadania. Ciepłe słowa po szkoleniu, wdzięczność za prosty przekaz niełatwych zagadnień utwierdzają mnie w słuszności podjętej decyzji. To już nie praca. To pasja, która daje spełnienie, radość i środki do życia. „Gdzie Pani była wcześniej”? - usłyszałam ostatnio po zakończonym szkoleniu. Odpowiedziałam uśmiechem i wzruszeniem ramion, choć w głowie miałam inną odpowiedź. Sama nie wiem, gdzie byłam wcześniej. Chyba jechałam autostradą życia. Teraz idę drogą. Drogą niełatwą, krętą, czasami kamienistą, wyboistą, ale swoją własną, prawdziwą. Bez konieczności uginania się pod ciężarem absurdu, nieprawdy, fałszywych pochlebstw i śmiania się prosto w oczy. Patrzę na moją drogę i jest piękna. Łapię oddech. Mam wrażenie, że od czasu, kiedy na niej jestem, nauczyłam się więcej niż przez 10 lat jazdy autostradą życia. Nie brnę w pochlebstwa, nie gnę karku. Idę. Idę swoją drogą…

Zobacz też: Kobieta Przedsiębiorcza 2015: Zwyciężczyni plebiscytu

Na gali plebiscytu za żyłkę do biznesu dziękowała Pani rodzinie. To znaczy, że biznes ma Pani we krwi?
To znaczy, że miałam dobre wzorce. Mój tata prowadził firmę, więc miałam bezpośrednią styczność z osobą, która przez lata zarządzała własną działalnością. Doskonale pamiętam rozmowy o prowadzeniu biznesu, stres na twarzy taty, kiedy prace w firmie nie szły po jego myśli, pamiętam też ogromne zaangażowanie i jeszcze większą pracowitość. To także człowiek, od którego nauczyłam się uczciwości biznesowej, bo to akurat dla mnie bardzo ważna cecha - by mieć poczucie, że się nikogo nie oszukało, nie naciągnęło. Że można mieć spokojny sen i poczucie dobrze wykonanej pracy. Przez lata obserwowałam, jak tata budował coś swojego i jaką rolę w tym budowaniu odgrywała moja mama, na której wsparcie i mądrość mógł zawsze liczyć. Na pewno, mając takie wzorce, chowając się w domu, gdzie o własnym biznesie słyszy się od najmłodszych lat, jest łatwiej. Jest prościej, bo zna się pewne mechanizmy, umie przewidzieć ryzyka. To jest pewien element całej układanki pod nazwą „firma”. Trzeba mieć w sobie żyłkę przedsiębiorcy, wizję, odwagę - czasami wprost szaleńczą i przekonanie graniczące z pewnością, że się uda.
Coaching - to słowo stało się ostatnio bardzo modne. Jak Pani myśli, dlaczego?
Coaching jest wspaniałym procesem wzmacniającym indywidualny, stały i kompleksowy rozwój potencjału człowieka. Coaching inspiruje i pomaga budować wartościowe postawy, rozwijać nowe strategie zachowań oraz osiągać zamierzone cele i rezultaty. Sprawia, że dana osoba lepiej wykorzystuje swoje umiejętności i naturalne zdolności, staje się bardziej kreatywna i zyskuje większą motywację. Myślę, że powody, dla których w ostatnich kilku latach wyraźnie wzrosło zainteresowanie coachingiem, są bardzo mierzalne. Prowadzone na ten temat badania przez Chartered Institute for Professional Development pokazały, że 99 proc. zgadza się z tym, że coaching może przynieść organizacjom wymierne korzyści, a 67 proc. ocenia go jako efektywny lub bardzo efektywny. Popularność wynika z faktu, że pomaga on zarówno poszczególnym osobom, jak i organizacjom uzyskiwać optymalne tempo rozwoju i przełomowe efekty działań. Zachęcam do tego typu procesów. Warto się zatrzymać, pomyśleć nad rozwojem, zadać sobie pytanie, gdzie jestem teraz, a gdzie chciałbym być oraz w jaki sposób mogę to osiągnąć? Na pewno warto, a z trenerami „bez owijania” to już na pewno (śmiech).

Pani firma specjalizuje się w coachingu biznesowym, zawodowym, personalnym i executive. Co kryje się pod tymi pojęciami?
Coaching jest satysfakcjonującym procesem dla ludzi zdecydowanych. Pomaga połączyć pełnię życia z osiąganiem przełomowych rezultatów biznesowych. W ciągu kilkunastu lat intensywnego rozwoju coachingu w jego ramach rozwinięto wiele specjalizacji. Do najbardziej popularnych, a zarazem tych, którymi zajmuje się moja firma, należą execitive coaching - dedykowany kadrze zarządzającej, kierowniczej i menadżerskiej, zapewniający właściwą perspektywę dla strategicznego spojrzenia, zbudowania adekwatnego planu działania i świadomego zarządzania. Dalej mamy coaching biznesowy, który jest ukierunkowany na rozwój sprawności biznesowej, optymalizację procesów zarządczych oraz pracę nad celami i rezultatami biznesowymi. Dedykowany jest głównie dla firm i przedsiębiorców, pragnących radykalnie podnieść efektywność zarządczą, skuteczność realizacji projektów czy rentowność przedsięwzięć. Mamy też w swojej ofercie coaching zawodowy związany z określaniem celów i rozwojem kariery zawodowej. Pomaga on zdobyć umiejętności niezbędne do osiągnięcia sukcesu. Jest dedykowany dla osób, które chcą wprowadzić istotne zmiany w swoim życiu zawodowym. Ostatnim rodzajem jest coaching personalny, koncentrujący się na rozwoju i zmianie w życiu prywatnym, osiągnięciu równowagi między życiem zawodowym i osobistym. Ten rodzaj coachingu daje klientowi głęboki wgląd w siebie, jest narzędziem ułatwiającym osiąganie upragnionych celów.

Kogo spotkamy wśród Pani klientów?
Klienci firmy „Bez owijania” to przede wszystkim firmy i instytucje nastawione na rozwój kompetencji swoich pracowników, uporządkowanie istniejących procesów lub zainteresowane nowymi rozwiązaniami. Szkolimy i wdrażamy oferowane przez nas rozwiązania zarówno w sektorze publicznym, jak prywatnym. Tworzymy z naszymi klientami plany szkoleniowe, biorąc pod uwagę ich potrzeby oraz możliwości. Nie sztuką jest sprzedać drogą usługę i zarobić, a w dalszej perspektywie stracić klienta, bo ten uświadomi sobie któregoś dnia, że ta usługa w ogólnym rozrachunku nie była mu potrzebna. Firma, którą zarządzam, jest nastawiona na długotrwałe relacje biznesowe ze swoimi klientami. Wspólnie badamy potrzeby szkoleniowe, wdrożeniowe czy audytorskie, a następnie oceniamy, w jakim stopniu dana usługa jest firmie czy instytucji potrzebna. Zarówno klient, jak i moja firma musimy być przekonani, że wybraliśmy produkt optymalny, dopasowany do potrzeb i możliwości finansowych firmy.
Co jest Pani receptą na udane szkolenie? Jakie cechy powinien mieć dobry trener?
Brałam w swoim życiu udział w wielu szkoleniach, miałam przyjemność, a czasami obowiązek uczestniczyć w licznych konferencjach, wykładach czy prelekcjach. Większości z nich niestety nie pamiętam. Oznacza to, że coś było nie tak, czegoś zabrakło. Wiedza wykładowcy to niestety za mało. To jest fundament, bez którego nie zrealizuje się żadnego szkolenia, ale w parze musi iść jeszcze osobowość, jakość komunikacji, a przede wszystkim pasja do tego, co się robi. Znudzony swoją pracą wykładowca jest z góry skazany na porażkę. Motywacja i nastawienie to kluczowy element, który w połączeniu z wiedzą i doświadczeniem gwarantuje zadowolenie uczestników szkoleń.

Zobacz też: Monika Zygmunt-Jakuć: Warto znaleźć w sobie odwagę i zaryzykować

Skąd wzięła się nazwa „Bez owijania”?
Z opinii uczestników moich szkoleń, wykładów i prelekcji. Bardzo często, po zakończonych zajęciach, wiele osób podchodzi i dziękuję za czas spędzony razem, za praktyczne podejście do tematu, zaangażowanie. Pamiętam, jak kiedyś jeden z uczestników podszedł do mnie i powiedział „Gdzie Pani była do tej pory? Tyle czasu próbuję poukładać omawiane kwestie w firmie. Teraz zrozumiałem. Było rewelacyjnie. Prosto, zrozumiale, bez owijania”. To był impuls do tego, aby nazwa odzwierciedlała moją formę przekazu wiedzy oraz wszystkich trenerów i szkoleniowców, których skupiam wokół siebie. Czas szkolenia to nie moment na kreowanie swego wizerunku i udowadniania uczestnikom swojej mądrości. To czas na proste przekazywanie często niełatwych zagadnień. Wyznaję zasadę, że każdy ma wyjść z poczuciem, że czas, który spędził na szkoleniu, był wartościowy, że było warto, bo trener nie owijał tylko mówił konkretnie i rzeczowo.

Jaką radę ma Pani dla osób, które chcą założyć własną firmę, odnieść sukces w biznesie?
Myślę, że kluczowym jest odpowiedzenie sobie na pytanie, jakie mam umiejętności, w czym jestem dobry, a przede wszystkim czy jestem odporny na stres. Prowadzenie własnej firmy to jest inny rodzaj stresu niż ten, z którym mamy do czynienia, pracując na etacie. Stajemy się odpowiedzialni już nie tylko za obowiązki, które ktoś nam powierzył, ale za całokształt. Od strategii rozwoju firmy, przez jakość oferowanej usługi czy produktu, pracowników, których zatrudniamy po ostatnie i w zasadzie najważniejsze ogniwo, czyli zadowolonego klienta. Oczywiście nieodzownym elementem jest też odwaga, aby stawić czoła nowemu wyzwaniu. Najlepiej, aby była podparta wcześniejszą analizą rynku, przygotowanym biznesplanem. Założenie firmy zajmuje dosłownie chwilę, ale to dopiero jej utrzymanie i rozwój to wyzwanie i ciężka praca. Trzeba być przygotowanym na wiele wyrzeczeń, wyjście ze swojej strefy komfortu, przekraczanie granic. No ale trudno narzekać, że się ma pod górę, skoro zmierza się na szczyt.
Czy łatwo pogodzić obowiązki zawodowe związane z prowadzeniem dobrze prosperującej firmy z życiem prywatnym?
Niełatwo. Jeśli kocha się to, co się robi, to łatwo jest się zatracić w tym bez reszty i nie zauważyć, jak mija godzina po godzinie i dzień po dniu. Ja jednak staram się pamiętać o tym, że gdyby nie moi najbliżsi przyjaciele i rodzina nie byłabym w miejscu, w którym jestem. To oni w trudnych chwilach dawali i dają mi wsparcie. To na nich mogę liczyć, kiedy mam gorsze dni. Dbam więc o swoją przystań, jak tylko mogę. Dbam o miejsce, do którego chcę wracać po ciężkim dniu. To miejsce odpoczynku, spokoju i wyciszenia, które z pozoru wcale takim nie jest. Często bowiem zdominowane przez hałas, szczekanie psa, dźwięk zmywarki połączony z pralką i głos najbliższej osoby, która prosi o wyniesienie śmieci. Biorę wtedy worek i idę wyrzucić śmieci do kubła. Mimo zmęczenia trudami dnia, ilością wykonanych zadań, z workiem w ręku, czuję, że jestem kobietą szczęśliwą. Ważne jest, by oprócz sukcesów zawodowych, na których tak często się skupiamy, mieć coś o wiele bardziej wartościowego i trudniejszego do zdobycia. Mieć obok siebie ten najważniejszy element. Mieć tego kogoś, z kim zbuduje się przystań, w której będzie można świętować swój sukces…

Została Pani uznana najbardziej przedsiębiorczą kobietą w Wielkopolsce. Czy ma Pani radę dla innych kobiet, które też chciałyby osiągnąć sukces?

Odkąd wygrałam Plebiscyt Kobiety Przedsiębiorczej Wielkopolski 2015, otrzymuję mnóstwo pytań, które w gruncie rzeczy sprowadzają się do jednego: „Jak osiągnąć sukces”? Próbuję udzielać odpowiedzi, jednak im bardziej się nad tym zastanawiam, tym mniej przychodzi mi do głowy. Chciałabym poznać receptę. Zmieszać odpowiednie proporcje składników i uzyskać „sukces”. Później delektować się nim tak długo, jak tylko się da, a gdy zacznie go brakować, znów sięgnąć po ową recepturę. Szczerze mówiąc, nie znam jednak przepisu… Nie wiem też, co dla pytających mnie osób oznacza sukces. Gdzie zaczyna się jego granica, a gdzie kończy. Ile trzeba mieć środków na koncie, aby stanąć przed lustrem i powiedzieć sobie: jestem człowiekiem sukcesu. A może nie chodzi o finanse? Może chodzi o poczucie ważności, władzy, hierarchię w społeczeństwie? A może jeszcze o coś innego? Z racji wykonywanego zawodu znam wiele osób. Każda jest inna. Wiele z nich w moich oczach odniosło sukces. Są zdrowe, mają ciekawą pracę, zasoby finansowe, które pozwalają im na wygodne życie, bez zastanawiania się, czy kupić kolejną parę butów w tym czy w przyszłym miesiącu. Wielu z nich deklaruje też, że wiodą szczęśliwe życie rodzinne. No właśnie… Jak osiągnąć sukces? A właściwie czym on jest? Z całą pewnością dla każdego z nas czymś innym. Dlatego też nie ma jednej unikatowej recepty, która sprawdzi się jako eliksir sukcesu. Ważne, by umieć go zdefiniować, nazwać, a potem zastanowić się, jaką drogę przebyć, aby go osiągnąć. Czy potrzeba mi dobrego wykształcenia na prestiżowych uczelniach, czy może chodzi o doświadczenie? A może trzeba zacząć od pójścia do lekarza i wykonania zaległych od lat badań, na które dotąd nie było czasu? Może w końcu do sukcesu brakuje mi człowieka… Osoby, która wesprze w trudnych chwilach, doradzi, kiedy wątpliwości sprawią, że podjęcie decyzji nie będzie możliwe? Ciężka praca, zaangażowanie, upór, skoncentrowanie na celu, a przede wszystkim pełna głowa. Głowa, w której są pomysły, wiedza i doświadczenie. To podstawowe, moje składniki na realizacje celów zawodowych. A co z sukcesem? Dla mnie to równowaga. Stan, kiedy praca daje satysfakcję i środki do życia. Kiedy moje ciało nie odmawia posłuszeństwa i jestem w stanie fizycznie stawiać czoła wyzwaniom dnia codziennego.

Oprócz własnej firmy prowadzi Pani Klub Przedsiębiorczych Kobiet Plewisk. Czego uczy Pani kobiety na tych spotkaniach?
Klub założyłam, bo uznałam, że warto, aby kobiety na Plewiskach wspierały się zarówno biznesowo, jak społecznie, a także motywowały do działania. Na terenie Poznania jest wiele klubów. Odbywa się też sporo spotkań networkingowych, po których oprócz garści anonimowych wizytówek nie pozostaje trwała relacja z drugą osobą. Klub na Plewiskach ma inną idee. Przede wszystkim to darmowa inicjatywa. Tutaj klubowiczki nie płacą za członkostwo. Zależy nam na budowaniu trwałych kontaktów i znajomości. Mamy wspierać siebie nawzajem i dawać siłę do działania, aby pogodzić wiele ról, które pełnimy w życiu. Nasze klubowiczki to panie z pasją. Każda jest inna, każda wyjątkowa i niepowtarzalna. Uczymy się i wspieramy nawzajem, bo wszystkie mamy do zaoferowania coś innego.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski