Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kogo nie cieszy Euro 2012?

Elżbieta Sobańska
Nie wszyscy cieszą się ze zbliżających mistrzostw. I nie chodzi tu o sportowe emocje, ale polityczne działania
Nie wszyscy cieszą się ze zbliżających mistrzostw. I nie chodzi tu o sportowe emocje, ale polityczne działania
Już niebawem ponad dwa miliony kibiców z całego świata będą w Polsce świętować Euro 2012. Największe miasta mogą stać się areną protestów i demonstracji. Na ulicach planują pojawić się związkowcy z "Solidarności" i różne grupy zawodowe. Ale nie tylko oni mówią Euro - nie.

- Narracja władzy, według której organizacja Euro przyczyni się do rozwoju miast, jest mitem, za którym kryje się polityka uderzająca w warunki życia milionów obywateli. Fakty są takie - wydano ponad 90 mld zł, a te pieniądze można by zainwestować dużo rozsądniej. Nasza akcja ma na celu obnażenie stosowanej przez władze logiki - zamiast nowych przedszkoli i żłobków są wznoszone strefy kibica, a zamiast tanich mieszkań - stadiony. Nam chodzi o zwrócenie uwagi na poczynania władzy, która prowadzi antyspołeczną politykę. Stąd taka nazwa naszej inicjatywy - "Chleba zamiast igrzysk" - mówi Piotr Nowak z Kolektywu "Zaczyn". - Zamykane są przedszkola i żłobki, wzrastają opłaty za komunikację, brakuje też pieniędzy na realizację polityki społecznej. A społeczeństwu nakazuje się cieszyć z tej imprezy.

Już 10 czerwca poznańskimi ulicami ma przejść marsz "niezadowolonych". - Ten moment jest dobry, bo Euro dobitnie pokazuje hipokryzję władz. Przygotowaliśmy także ulotki dla gości z państw, których reprezentacje rozegrają mecze w Poznaniu. Nasza akcja jest początkiem szerszego ruchu w imię prawdziwej demokracji i równości - też ekonomicznej - przekonuje Nowak. - Przecież gdyby zapytać się zwykłych poznaniaków, czy woleliby tanie mieszkania, przedszkola i komunikację publiczną, czy wielki stadion, to z pewnością wybraliby sferę socjalną. A jeśli ktoś nam chce zarzucić populizm, to prawdziwym populizmem jest wmawianie ludziom, że ważniejsze są strefy kibica i piłkarskie emocje.

10 czerwca poznańskimi ulicami ma przejść marsz "niezadowolonych".

Piotr Nowak zapewnia też, że organizatorzy akcji nie występują przeciwko kibicom.

- Część z nich będzie 10 czerwca z nami. Sam też jestem kibicem i fanem Lecha od lat. Nie spotkaliśmy się z żadnym przejawem niechęci z ich strony. Oni też dostrzegają, że coś jest nie tak, że ich miłość do piłki jest instrumentalizowana przez rządzących i wielki biznes - mówi Nowak.

Kibice protestują też w internecie. Grupa kibiców na portalu społecznościowym Facebook zgromadziła już kilka tysięcy zwolenników pod hasłem "Fuck Euro 2012", którzy uważają, iż rząd wytoczył walkę kibicom i stadionowym widowiskom z odpalanymi racami, by odwrócić uwagę od niedokończonych inwestycji. Na znak protestu zamierzają nosić koszulki z logo imprezy i napisem "Fuck Euro 2012". Inni "uciekną" od Euro na przyspieszony urlop.

- Część Polaków nie jest zainteresowana tą imprezą i planuje wyjazd. Ja też chcę wyjechać - przyznaje prof. Ryszard Cichocki, socjolog. - Co prawda tak duża impreza jest okazją do protestów różnych grup społecznych, które przyciągną większą uwagę, ale czy jest to rozsądne? Euro to okazja dla kraju do promocji poza granicami i od tej atmosfery będzie zależał też nasz wizerunek. To nie jest tak, że władze nakazują się cieszyć z Euro, przekaz jest raczej: jeśli nie chcecie uczestniczyć, to chociaż nie przeszkadzajcie.

Premier Donald Tusk zachęca, aby potraktować to wydarzenie jak święto. Trudno jednak wzbudzić w Polakach sportowego ducha, kiedy najnowsze badania wskazują, że tylko 3 proc. z nich wierzy w to, że polska reprezentacja zdobędzie mistrzostwa, a jedna czwarta uważa, że uda im się co najwyżej wyjść z grupy.

Jak podaje CBOS, blisko połowa rodaków nie interesuje się piłką nożną. Od momentu ogłoszenia państw-gospodarzy systematycznie też zaczął spadać entuzjazm. Im mniejsze jest zaangażowanie w tę imprezę, tym większa fala krytyki za niespełnione obietnice inwestycyjne rządu. A jak podaje Instytut Globalizacji, na Euro nie da się też zarobić tak jak obiecywano. Według autorów raportu, podatnik dołoży do każdego biletu średnio 12 tys. zł! Czy wypada się zatem cieszyć?

- Mam wrażenie, że to wynika z kompleksów: czy obronimy swoje interesy, jak się pokazać, jak nie najeść się wstydu przez autostrady, jak przyjąć zagranicznych kibiców etc. Zamiast pytać, co wypada, a co nie, należałoby po prostu skupić się na celu, jakim jest dobra zabawa - przekonuje Tomasz Kozłowski, socjolog WSNHiD. - Głowę daję, że nie każdy Hiszpan czy Włoch cieszyłby się na podobną imprezę u siebie, ale czy wypada go za to winić? W moim przypadku jest podobnie: cały mój entuzjazm dla tej imprezy już dawno ulotnił się, jako że codziennie płacę za tych kilka poznańskich meczów cennym czasem spędzonym w korkach na rozkraczonych miejskich drogach, więc sam również powiększam grupę bojkotujących.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski