Kolejorz miał świetną szansę, aby przeskoczyć w tabeli Pogoń Szczecin. Portowcy w swoim ostatnim meczu zremisowali bezbramkowo na wyjeździe z Piastem. Zwycięstwo spowodowałoby, że lechici ponownie znaleźliby się na podium. Zadanie nie było jednak takie proste, bowiem do Poznania przyjechał Górnik, który jeszcze w teorii nie był bezpieczny w tabeli.
Trener Lecha John van den Brom ponownie postanowił zaskoczyć i zamieszać w składzie. Tym razem Holender postanowił wyjść trzema obrońcami. Oprócz Lubomira Satki i Filipa Dagerstala widzieliśmy młodego Michała Gurgula, dla którego był to drugi występ w tym sezonie.
Kolejorz był zespołem dominującym w pierwszej połowie. Lechici byli dłużej przy piłce, jednak nie potrafili stworzyć klarownej sytuacji do zdobycia bramki. Górnik nieźle ustawiał się w defensywie, nie dopuszczając poznaniaków do groźnego strzału. Z dystansu próbował uderzać - tradycyjnie - Jesper Karlstroem, lecz bezskutecznie. Na skrzydle wojować próbował także Kristtofer Velde, lecz Norweg nie potrafił przedostać się w pole karne Górnika.
Na pierwszą groźną sytuację kibice przy Bułgarskiej musieli czekać do 25. minuty spotkania. Afonso Sousa próbował zaskoczyć Daniela Bielicę, chwilę później do sytuacji doszedł Artur Sobiech, jednak oba strzały zostały zablokowane przez defensorów Górnika Zabrze. Goście byli nastawieni przede wszystkim na kontry, jednak obrona Lecha z mega łatwością sobie radziła z próbami zabrzan w niedzielne popołudnie.
Pod koniec pierwszej połowy wyborną sytuację dla Lecha na zdobycie braki miał z rzutu wolnego Nika Kwekweskiri, jednak jego próba zatrzymała się na murze ekipy Górnika. To, co nie udawało się Kolejorzowi, powiodło się gościom. Lewą stroną z kontratakiem wyszedł Dani Pacheco, który zagrał do niekrytego przez nikogo Daisukiego Yokoty, który precyzyjnym strzałem pokonał Filipa Bednarka i to zabrzanie schodzili do przerwy z jednobramkową przewagą.
Wydawać by się mogło, że Kolejorz po zmianie stron ruszy na przeciwników, jednak to oni byli bliscy podwyższenia rezultatu. Yokota w 56. minucie powinien zdobyć drugiego gola, ale na posterunku czujny był Bednarek. Po chwili w dobrej sytuacji po dośrodkowaniu Erika Janzy z lewej strony boiska był Piotr Krawczyk, lecz 28-latek nieczysto trafił w futbolówkę.
Lech utrzymywał się przy piłce, jednak niebiesko-białym brakowało pomysłu na stworzenie jakiekolwiek sytuacji. Piłka wędrowała po obwodzie, jednak nie mogliśmy się doczekać sytuacji, po której Bielica miałby cokolwiek do roboty. Jedynymi zawodnikami, którzy wykazywaliby chęć walki to Jesper Karlstroem i Michał Skóraś. Jednak w dwójkę ciężko jest wygrać spotkanie przeciwko całej drużynie Górnika, która była świetnie zorganizowana i doskonale wiedziała, po co przyjeżdża do Poznania.
Poznaniacy mieli mnóstwo dośrodkowań. Po 80. minucie takich prób Kolejorz miał aż 22. W 87. minucie po kolejnej takim podejściu najwyżej w polu karnym Górnika wyskoczył Filip Dagerstal, ale jego strzał minimalnie minął prawy słupek 24-letniego golkipera ekipy ze Śląska.
Kolejorz po raz 6 w tym sezonie przegrywa na własnym stadionie. Okazja do rehabilitacji będzie w przyszłym tygodniu. Jeszcze aktualny mistrz Polski zmierzy się w sobotę (6 maja) z Cracovią, która zajmuje 7. miejsce w tabeli.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?