Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kolejorz zerwał z tradycją. Porażka na starcie ligi

Karol Maćkowiak
Kolejorz w meczu z Pogonią zawiódł - grał bez pomysłu i polotu
Kolejorz w meczu z Pogonią zawiódł - grał bez pomysłu i polotu Maciej Urbanowski
Kolejorz przegrał na inaugurację ligi po raz pierwszy od 2008 roku. Lechici popełniali proste błędy w obronie, a w ataku brakowało im pomysłu

Kibice Lecha przed spotkaniem z Pogonią Szczecin byli spokojni, bo i powodów do zmartwień nie było. Lech wygrał dwa pierwsze spotkania sezonu: przeciwko Legii Warszawa w Superpucharze oraz z FK Sarajewo w II rundzie eliminacji Ligi Mistrzów. A poza tym nie zwykł przegrywać na inaugurację ekstraklasy.

Rok temu lechici rozgromili Piasta Gliwice aż 4:0, dwa lata temu zremisowali z Ruchem Chorzów 1:1, zaś w sezonie 2012/13 wygrali z Ruchem Chorzów aż 4:0. Jeszcze wyższy wynik padł w sezonie 2011/12, kiedy Poznańska Lokomotywa zdeklasowała ŁKS Łódź (5:0). Ostatnią drużyną, która na inaugurację ligi pokonała Lecha, był GKS Bełchatów w sezonie 2008/09. Wówczas trenerem zespołu był Franciszek Smuda, a w drużynie debiutował Robert Lewandowski. Spotkanie skończyło się wynikiem 2:3. Podobnego scenariusza tym razem nikt nie zakładał.

Trener Maciej Skorża musiał dokonać aż czterech zmian w wyjściowej "jedenastce". Jak się okazało, nie pozostały one bez wpływu na jakość gry zespołu. W "osiemnastce" meczowej znalazł się wreszcie powracający do zdrowia po kontuzji Gergo Lovrencsics. Na boisko jednak nie wszedł.

Lepiej sobotnie starcie rozpoczęli Portowcy. Już w 3. min Kolejorza uratowała poprzeczka. Po rzucie rożnym z kilku metrów uderzył piłkę głową Łukasz Zwoliński i gospodarze mieli dużo szczęścia. Co się odwlecze, to nie uciecze - gol dla Pogoni padł w 20 min po precyzyjnym strzale Łukasza Zwolińskiego. Gola Portowcy zawdzięczają jednak Patrykowi Małeckiemu, który najpierw odebrał piłkę niepotrzebnie dryblującemu Darko Jevticiowi, a później podał idealnie do napastnika . Ten dopełnił formalności.

- Wiem, że Patryk nie jest w Poznaniu szczególnie uwielbiany, ale jest to fajny chłopak. Wrócił do gry po ośmiu miesiącach i chciałbym zawsze go oglądać w takiej dyspozycji - stwierdził trener Czesław Michniewicz.

Lech wyrównał błyskawicznie. Spod linii końcowej dokładnie dośrodkował Marcin Robak, a Darko Jevtić pięknym uderzeniem głową pokonał Dawida Kudłę. Kiedy wydawało się, że Kolejorz pójdzie za ciosem, Pogoń zdobyła kolejnego gola. Mateusz Lewandowski wykorzystał bierność Marcina Kamińskiego oraz Kebby Ceesaya i precyzyjnym strzałem głową nie dał szans Buriciowi.

Z każdą minutą w szeregach mistrza Polski było widać coraz większą nerwowość. Mądrze ustawiona Pogoń skutecznie się broniła, a Lech po przerwie nie stworzył sobie żadnej stuprocentowej sytuacji. Z pewnością nie takiej inauguracji nowego sezonu ekstraklasy spodziewali się fani Poznańskiej Lokomotywy. W Lechu zawiedli zmiennicy.

- Gdy jechaliśmy do Poznania, wiedzieliśmy, że trener Skorża dokona pewnych zmian. Moim zdaniem to nie miało większego znaczenia, bo przecież nikt w kadrze mistrza Polski nie wyląduje przez przypadek - stwierdził po meczu Czesław Michniewicz. - Ci, którzy wychodzą do gry z ławki często grają ze zdwojoną energią, wiedzą, że jeśli nie wykorzystają swojej szansy, to następna może nadejść w listopadzie - dodał Michniewicz.

Lechici rozczarowali - po dwóch bardzo dobrych meczach, zaprezentowali się tak, jakby liczyli na to, że z łatwością sobie poradzą z niżej notowanym rywalem. Tymczasem w ekstraklasie nie da się grać na pół gwizdka.

Wszyscy powtarzają, że przyczyną przegranej nie była pycha i samozachwyt po ostatnich sukcesach.

- Nie odlecieliśmy po Superpucharze i po meczu w Sarajewie. Nie interesuje mnie przeszłość, nie myślałem o tym przed meczem. Byliśmy na ziemi, nikt nie fruwał, nie było hurraoptymizmu. Na pewno żałujemy złego startu - powiedział po meczu Łukasz Trałka.

W Lechu na razie nie rozrywają szat z powodu porażki. - Nie ma alarmu, ale na pewno boli, że przegraliśmy mecz, zwłaszcza, że działo się to przed własną publicznością. Mnie obchodzi tylko ten mecz, cała reszta nie ma znaczenia. Wiemy o co graliśmy. Przegraliśmy mecz i to mnie martwi - tłumaczył Trałka.

Już w środę Lech zagra u siebie z FK Sarajewo w II rundzie eliminacji Ligi Mistrzów. Zaliczka dwóch bramek z pierwszego spotkania wydaje się bezpieczna, ale z taką grą Lech nie ma czego szukać na arenie międzynarodowej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski