Koszykówka: Poznańskie kluby nie będą zabiegać o dziką kartę na występy w ekstraklasie

Poza tym MUKS szykuje się do przeprowadzki drużyny seniorskiej do Kórnika. Taki pomysł był już lansowany rok temu, ale wtedy władze klubu nie zaryzykowały takiego rozwiązania, bo mogłyby stracić dotację miejską. Tym razem i tak jej pewnie nie dostaną, więc droga do przeprowadzki jest wolna.

- Nie zabiegaliśmy o dziką kartę, gdyż mieliśmy świadomość, że nie będzie nas stać na ekstraklasę bez wzgledu na to, gdzie będziemy grać - tłumaczył prezes MUKS, Andrzej Jabłoński.

W Kórniku zresztą są zadowoleni z takiego obrotu sprawy, bo uważają, że miasto nie poradziłoby sobie z utrzymaniem zespołu w elicie żeńskiej koszykówki. - Czasy nie są łatwe i pozyskanie sponsorów nie jest prostą sprawą, tym bardziej, że zaczyna brakować czasu. Jeśli nie będzie konkretnych deklaracji ze strony firm do końca miesiąca, to przenosiny staną pod znakiem zapytania - przyznał dyrektor Centrum Rekreacji i Sportu "Oaza" w Kórniku, Wojciech Kiełbasiewicz.

Pod koniec ubiegłego wieku współtworzył on skład czołowej drużyny koszykarzy w kraju, 10,5 Basket Poznań. - Wówczas do klubu trafiły znaczące środki, ale dwa miesiące za późno. Rynek transferowy był zamknięty i mimo że zespół miał nieograniczone możliwości finansowe nie był w stanie zatrudnić najbardziej wartościowych zawodników. Dlatego jeśli MUKS ma się liczyć w walce o awans i być budowany z rozwagą, to budżet trzeba zabezpieczyć w ciągu dwóch tygodni. Potem będzie można już liczyć tylko na grę starym składemi to pod warunkiem, że uda się go utrzymać - dodał Kiełbasiewicz, który jest przekonany, że spotkania MUKS w
Kórniku byłyby atrakcyjne dla miejscowych kibiców.

Skoro mowa o zmianach personalnych, to MUKS może stracić Dominikę Owczarzak i Ramonę Casimiro. Obie zawodniczki wolałyby nadal grać w Poznaniu, ale problem w tym, że mają oferty z innych klubów. Zespół opuszczą na pewno Agnieszka Makowska i Natalia Mrozińska. Obie koszykarki miały ważne kontrakty tylko do końca minionego sezonu.

Z kolei barw Inei AZS nie będzie już reprezentować Aleksandra Karpińska, która otrzymała propozycję gry z AZSPWSZGorzów Wlkp. Spadkowicz z ekstraklasy zostanie jednak wzmocniony 2-3 zawodniczkami, które nie zdołają się przebić do składów klubów z ekstraklasy.

Inea AZS jeszcze w trakcie rozgrywek sygnalizowała zainteresowanie wykupieniem "dzikiej karty". Występy w PLKK akademiczek nie są jednak możliwe z dwóch powodów. Po pierwsze klub nie ma odpowiednich środków. - A po drugie mamy chaos organizacyjny na najwyższych szczeblach władzy. Wciąż nie wiadomo kto będzie w przyszłym sezonie odpowiadał za prowadzenie ligi, czy PLKK czy może ponownie PZKosz. Nie możemy czekać na efekt przepychanek i dlatego postanowiliśmy, że zagramy w I lidze z myślą o awansie do ekstraklasy - stwierdził dyrektor sportowy Inei AZS, Łukasz Zarzycki.

W powijakach, jeśli chodzi o montowanie składu, są też działacze Tęczy Leszno. Ekipa grająca w Trapezie ma tę jednak przewagę nad poznańskimi drużynami, że utrzymanie zapewniła sobie w sportowej walce. Pewnie z zebraniem minimalnego budżetu na występy w PLKK mogą być problemy, ale znając operatywność i determinację prezesa Jerzego Pielecha, możemy spodziewać się szczęśliwego finału.

Na razie leszczyński klub stracił swojego kapitana, Justynę Grabowską. 31-letnia zawodniczka od nowego sezonu będzie reprezentować barwy Lidera Pruszków. Ciekawostką jest to, że Grabowska wystąpiła przez dwa ostatnie lata we wszystkich ligowych meczach Tęczy.

Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]