MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Krzysztof Kotorowski żegna się z Kolejorzem

Jacek Portala
Krzysztof Kotorowski właściwie siedzi już na walizkach, ale jest wyluzowany i tryska humorem. Ma gorącą linię w telefonie komórkowym. - Otrzymałem trzy oferty z klubów greckiej ekstraklasy i jedną z ligi cypryjskiej. Mój menedżer, Przemysław Erdman, prowadzi rozmowy w sprawie mojego kontraktu. Nie jest wykluczone, że na początku przyszłego tygodnia negocjacje zostaną ostatecznie sfinalizowane. Jednak liga grecka rozpoczyna rozgrywki dopiero w ostatni weekend sierpnia, więc nie ma powodów do stresu - przyznaje "Kotor".

Pięć i pół roku gry w Kolejorzu Krzysztof Kotorowski uważa za najwspanialszy rozdział w zawodowej karierze.

- Najwięcej zawdzięczam trenerowi Czesławowi Michniewiczowi. Zaufał mi, sprowadził na Bułgarską. Nie było wtedy w Lechu wielkiej kasy, ba, często świeciła pustką, ale za to w drużynie panowała super atmosfera. Do dziś przyjaźnię się z Maćkiem Scherfchenem, Zbyszkiem Zakrzewskim, Błażejem Telichowskim. A z licznej legii cudzoziemców najbardziej imponował mi Ivan Djurdjević. Serb uczył się polskiego nawet w szatni. Niczego nie żałuję. Do nikogo nie mam żalu. Zawsze pozostaną w sercu, i w mojej pamięci, nasze mecze z Wisłą Kraków i Legią Warszawa. Dwa razy zdobyliśmy Puchar Polski. Czego zabrakło do pełni szczęścia? Oczywiście, że tytułu mistrza Polski. Był naprawdę w zasięgu ręki - podsumował z nutką nostalgii Kotorowski.

- Nigdy nie byłem w Grecji, nawet na wakacjach. To zrozumiałe, że jestem trochę podekscytowany. Gra tam wprawdzie kilku rodaków, ale to przecież inny kraj, odmienna kultura i będzie bariera językowa. Podjąłem jednak nowe wyzwanie. Nie chciałem grać na krajowych stadionach. Głupio i jakoś nieswojo byłoby występować przeciwko Lechowi, dla którego barw i wielkich tradycji mam szczególny uczuciowy stosunek. Piłkarskich butów na kołku jeszcze jednak nie zawieszam. Na sportową emeryturę jeszcze się nie wybieram. Osiągnąłem dopiero najlepszy wiek dla bramkarza. Może kiedyś powrócę na Bułgarską, ale już w innej roli - przyznaje były golkiper niebiesko-białych. "Kotor" za najlepszego obecnie bramkarza na świecie uważa Edwina var der Sara z Manchesteru United. Podziwiał zawsze Petra Cecha z FC Chelsea Londyn nie tylko za wielka klasę, ale i niezłomny charakter. - Przecież dwukrotnie miał zmasakrowaną twarz, ale wracał do "klatki". A mistrz świata Gianluigi Buffon? Włoch ma nade wszystko świetną prasę i... tyle - uważa Kotorowski.

W miniony poniedziałek Krzysztof Kotorowski, na poznańskim Łazarzu, był gościem katolickiej młodzieży ze Stowarzyszenia Lokalnego Salos Don Bosco, prowadzonego przez księży salezjanów. Stowarzyszenie prowadzi zajęcia z dziećmi i młodzieżą w piłce nożnej, koszykówce, tenisie stołowym i teakwondo. Piłkarze grali w rozgrywkach Ligi Piątkowskiej i w eliminacjach do mistrzostw Polski w futsalu. Ksiądz Radosław Błaszczyk, wielki sympatyk sportu, a futbolu w szczególności, jest kolegą bramkarza Kolejorza z ławki szkolnej w liceum. Stowarzyszenie z siedzibą przy ulicy Kolejowej, nawiązało ścisłą współpracę z Urzędem Miasta z wydziałami zdrowia i spraw społecznych oraz kultury fizycznej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski