Jagiellonia przyjechała do Poznania, z chęcią przełamania fatalnej passy. Nie wygrała żadnego z sześciu ostatnich spotkań, a w trzech kolejnych nie strzeliła gola (w sumie 309 minut) i nie zdobył punktu. Kosztowało to posadę trenera Bogdana Zająca, z którym Jagiellonia rozwiązała w środę kontrakt. Pożar gasić ma jej były zawodnik Rafał Grzyb, który zapowiadał, że jeśli jego zespół poprawi organizację gry, to o wynik przy Bułgarskiej jest spokojny.
Lech Poznań po czerwonej kartce dla gości już uznał, że mecz jest wygrany
Lech bardzo ułatwił zadanie gościom, po już po 100 (!) sekundach stracił gola. Wyprowadzeniem piłki w stylu Karlo Muhara "popisał się" Thomas Rogne. Jagiellonia skontrowała, mający dużo miejsca na prawej stronie były lechita Maciej Makuszewski, zagrał płasko na bliższy słupek do Tarasa Romanczuka. Jego strzał z bliska odbił Mickey van der Hart, ale wobec dobitki Fedora Cernycha z woleja był już bezradny. To był pierwszy gol Litwina w ekstraklasie od października 2017 roku. Jagiellonia drugi raz w tym roku strzeliła Lechowi gola w 2. minucie.
Czytaj też: Lech Poznań świętuje 99. urodziny
Zimny prysznic na szczęście orzeźwiająco podziałał na Kolejorza. Podopieczni Dariusza Żurawia musieli szybko zabrać się do odrabiania strat i dzięki temu z boiska nie wiało nudą. Aktywny był Tiba oraz grający na prawej stronie obrony Kuba Kamiński. Próby wykończenia akcji podaniami na środek pola karnego kończyły się jednak stratami.
Lech jednak przeważał i udokumentował to też na tablicy wyników. W 12. minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Ivan Runje wybił piłkę głową idealnie na nogę Michała Skórasia. Pomocnik Lecha uderzył z woleja z 14 metrów i piłka mimo interwencji Dziekońskiego odbiła się od poprzeczki, ale wpadła do siatki. Skóraś też zdobył pierwszego gola w ekstraklasie w tym sezonie i trzeba przyznać, że był on wyjątkowej urody.
Zobacz galerię zdjęć z meczu Lecha z Jagiellonią:
Wyrównanie sprawiło, że lechici poczuli się znów dosyć pewnie, na tyle, że kilka swoich akcji wyraźnie przekombinowali. Konkretne były tylko strzały z dystansu Tiby i Ramireza.
Jagiellonia klarownych sytuacji nie miała, a na dodatek dała się zaskoczyć po kolejnym stałym fragmencie gry.
W 40 min. Dani Ramirez posłał piłkę z rzutu wolnego w okolice dalszego narożnika pola bramkowego, trafiła ona do Mikeala Ishaka, który precyzyjnym strzałem wyprowadził Kolejorza na prowadzenie.
Na tego gola Szwed czekał od grudnia 2020 roku, a piłkarze po zdobyciu gola zrobili kołyskę dla Hiszpana, który dzień wcześniej został ojcem.
Czytaj też: Lech Poznań świętuje urodziny, a Dani Ramirez w tym samym dniu został tatą
Od 52 min Kolejorz grał z przewagą jednego zawodnika. Błażej Augustyn wszedł nakładką w Michała Skórasia, a że był to jego drugi niebezpieczny faul w tym meczu, to Szymon Marciniak odesłał go do szatni.
Wydawało się, że lechici wykorzystają osłabienie rywala, a tymczasem to Jagiellonia była bliska wyrównania. Bartosz Kwiecień chciał niemal z połowy boiska pokonać Mickeya van der Harta i niewiele brakowało, by ta sztuka mu się udała.
Oceny piłkarzy Lecha za mecz z Jagiellonią:
Dopiero w 69. min. Lech miał pierwszą okazję na podwyższenie wyniku. Jakub Kamiński wykorzystał błąd w rozegraniu Jagiellonii, znalazł się w sytuacji sam na sam z Xavierem Dziekońskim, ale uderzył obok lewego słupka. Jak się okazało, to była kluczowa akcja dla tego meczu...
Ta niewykorzystana sytuacja srogo się na Lechu zemściła, bo chwilę później było już 2:2. Lechici zaspali we własnym polu karnym. Po centrze Fedora Cernycha akcję zamykał Bojan Nastić, który mocnym uderzeniem pokonał van der Harta. Także dla Bośniaka była to premierowa bramka w Ekstraklasie.
Lech miał jeszcze kwadrans, by przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Trener Żuraw zdecydował się wreszcie na grę dwoma napastnikami. Czas uciekał, a zamiast okazji bramkowych oglądaliśmy festiwal pomyłek. Przesunięcie Kamińskiego z prawej obrony na lewą pomoc zaowocowało drugim błędem w kryciu. Prawą stroną pognał Fedor Cernych, który zagrał idealnie na lewą stroną pola karnego do Bartłomieja Wdowika, który wyprzedził Alana Czerwińskiego i uprzedzając wychodzącego z bramki Mickeya van der Harta, skierował piłkę do pustej siatki. Ten gol idzie na konto Czerwińskiego i van der Harta. Ten pierwszy zanotował fatalne wejście w drugiej połowie.
Jagiellonii pomógł też zmianami trener Lecha Dariusz Żuraw, bo od momentu zejścia Krawecia i Skórasia, a potem Ramireza, Kolejorz właściwie tylko się miotał i przegrał w sposób tylko sobie znany, a Jagiellonii pozwolił się przy Bułgarskiej przełamać.
Czytaj też: Lech Poznań zadał kolejny cios w serca kibiców. Trenuje przegrywanie meczów na każdy sposób
Zobacz też:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?