Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lech Poznań na dnie. Nie pomagają żadne zaklęcia [RELACJA, ZDJĘCIA]

Maciej Lehmann
Jagiellonia Białystok - Lech Poznań 1:0
Jagiellonia Białystok - Lech Poznań 1:0 Wojciech Wojtkielewicz
Lech poniósł siódmą porażkę w ekstraklasie. Bramkarz Jagiellonii ani razu nie musiał poważnie interweniować. Mistrz Polski był w Białymstoku bezradny. Przegrał zasłużenie będąc drużyną przynajmniej o klasę gorszą od gospodarzy

Zobacz tez:

-Musimy zwrotnicę przestawić na inne tory. Teraz liczy się tylko ekstraklasa - zapowiadał w ubiegłym tygodniu prezes Lecha Karol Klimczak. Zaklinanie rzeczywistości na nic się zdało. Poznaniacy na tle walecznej i szybko grającej Jagiellonii znowu wyglądali blado. Miał być przełom, ale go nie było, bo po prostu byłoby to wbrew logice. Nieprzygotowana do sezonu drużyna z dnia na dzień nie zacznie lepiej grać.

Gospodarze, którzy również mieli coś do udowodnienia swoim kibicom, bo po remisie przed własną publicznością z Legią i porażce we Wrocławiu ze Śląskiem, zaliczyli spory spadek w ligowej tabeli, obnażyli wszystkie słabości poznańskiej ekipy. Lech przystępował do tego meczu z dusza na ramieniu, ale z wypoczętymi Kędziorą, Jevticem, Pawłowskim, Linettym i Douglasem.

Okazało się, że odpuszczenie pucharowego meczu z Balenenses nic nie dało. Szkot popełniał wiele błędów, Jevtić był zagubiony, a Linetty w parze z Dudką zdecydowali przegrali walkę w środku pola. Jagiellonia szybko przejęła inicjatywę i nękała obronę Lecha akcjami oskrzydlającymi. Zupełnie nie potwierdziło się to co po czwartkowym meczu twierdzili lechici, że w porównaniu z poprzednimi występami, widać postęp w ich grze, stwarzają sobie sytuacje strzeleckie, brakuje tylko skuteczności.Kolejorz bowiem nie był w stanie stworzyć sobie ani jednej klarownej okazji strzeleckiej. Braki w wyszkoleniu technicznym, a przede wszystkim w szybkości powodowały, że goście nie poza kilkoma zrywami Pawłowskiego nie mieli właściwie nic do zaoferowania.

Jagiellonia nie tylko była lepsza w ataku, ale także agresywniejsza. Świetną partię rozgrywał defensywny pomocnik Jacek Góralski, seryjnie odbierający piłkę naszym piłkarzom. Nie ma co się oszukiwać. Lech niestety prezentował poziom odpowiadający zajmowanemu miejscu w tabeli.Jagiellonia była bliska strzelenia gola w 15 minucie. Poznańska obrona nie potrafiła upilnować Vassilijeva i gdyby nie kapitalna interwencja Burica, który końcami palców przerzucił piłkę nad poprzeczką, Estończyk cieszyłby się ze zdobycia przepięknej bramki.

Jakże kontrastowały z tym uderzeniem próby pokonania Drągowskiego przez Pawłowskiego. Piłka “płakała” i toczyła się w stronę bramki w ślimaczym tempie. Można było zażartować, że w Poznaniu piłkarzom wstrzymano nie tylko wypłaty, ale też obiady.Decydująca o wyniku meczu okazała się akcja z 29 minucie. Lewy skrzydłem przedarł się Jonatan Starus. Lechici zgubili krycie w polu karnym, spóźnił się Douglas i niepilnowany Przemysław Frankowski strzelił głową nie do obrony.

Od tego momentu poznaniacy grali jak sparaliżowani. Po ogromnym kiksie Kamińskiego, Frankowski pomknął w stronę bramki Kolejorza i wyłożył piłkę Vassilijevowi. To uderzenie nasi obrońcy zdołali jeszcze zablokować.

Po zmianie stron gospodarze widząc, że Kolejorz nie jest w stanie niczym ich zaskoczyć skoncentrowali się na obronie korzystnego rezultatu. Nie forsowali już tempa, ale wybijali z rytmu gości ostrym pressingiem w środku pola. Tak jak w pierwszej połowie, zagubieni goście nic ciekawego nie potrafili skonstruować. Zagrożeniem dla bramki Drągowskiego nie były nawet stałe fragmenty gry. Degrengolada mistrza Polski jest niewyobrażalna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski