Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lech Poznań odczarował stadion Widzewa [ZDJĘCIA]

Maciej Lehmann
Po 15 latach Lech Poznań wygrał na stadionie Widzewa! Bohaterem meczu był Rafał Murawski, który strzelił gola na wagę zwycięstwa. Kolejorz gra w tym sezonie bardzo konsekwentnie na wyjazdach. Było to piąta wygrana na boisku rywali i czwarta w stosunku 1:0. Brawo!

Lech w pierwszej połowie miał przewagę, był częściej przy piłce, próbował ją rozegrać często na jeden kontakt, ale sytuacji strzeleckich sobie nie stwarzał. Pierwszy celny, ale bardzo lekki strzał poznaniacy oddali dopiero w 31. minucie. Wtedy to po rzucie rożnym główkował Manuel Arboleda. Kolumbijczyk był jednak dobrze blokowany w powietrzu i jego uderzeniu brakowało precyzji.

A zaczęło się bardzo obiecująco. W drugiej minucie przedarł się prawą stroną Ceesaya i sprytnie dośrodkował wzdłuż bramki. Niestety wbiegający na pierwszy słupek Bartosz Bereszyński minął się z piłką, podobnie jak atakujący drugi słupek Lovrencsics.

Chwilę później z dystansu mocno huknął Aleksandar Tonew. Stojący na linii strzału Sebastian Duda padł na ziemie jak rażony piorunem. Piłka miała taką moc, że znokautowała zawodnika Widzewa. Bułgar posiadający potężne uderzenie z obu nóg próbował też zaskoczyć bramkarza gospodarzy chytrym strzałem po ziemi. Niestety nie miał najlepiej ustawionego celownika.
Pomysł był jednak bardzo dobry. W bramce Widzewa stał Milos Dragojević. 24-letni Czarnogórzec debiutował w ekstraklasie. Zastąpił Macieja Mielcarza, który na środowym treningu zerwał więzadła krzyżowe kolana. Lechici jednak w pierwszej połowie nie dali mu szansy na popełnienie błędu.

Przed łódzką bramką poznaniakom brakowało precyzji. Co z tego, że w 19. minucie ładnym rajdem przy linii bocznej popisał się Bereszyńskiego, skoro kiedy mocno zagrał przed bramkę, tam żaden z jego kolegów nie przeciął toru lotu piłki. Takich zmarnowanych okazji, w których brakowało podania otwierającego drogę do bramki Kolejorz miał kilka. Kompletnie jednak zawodziło wykończenie.

- Szkoda, że brakuje nam jakości z przodu i gramy zbyt nerwowo. Za mało wchodzimy w pole karne - kręcił głową w przerwie Hubert Wołąkiewicz.

Obrońca Lecha skrytykował kolegów, ale miał do tego pełne prawo. Defensywa Lecha grała bowiem bardzo poprawnie. Lechici wygrywali praktycznie wszystkie pojedynki z młodymi napastnikami gospodarzy. Od Arboledy widzewiacy odbijali się jak od skały. Szkoda, że inni piłkarze Kolejorza, tak mocno nie stali na nogach, bo wiele akcji kończyło się po niekontrolowanych poślizgach. Negatywnym bohaterem pod tym względem był Lovrencsics, który po pierwszej połowie, był pierwszym zawodnikiem, który nadawał się do zmiany.

Trener Rumak postanowił jednak zostawić Węgra na boisku i ... była to dobra decyzja, bo "Gulasz" w drugiej połowie stwarzał największe zagrożenie pod bramką Widzewa. W 48. minucie popisał się kapitalnym uderzeniem z ponad 30 metrów. Gospodarzy jednak uratowała poprzeczka.

Także w 60. minucie bardzo niewiele brakowało, by Lovrencsics wpisał się na listę strzelców. Tym razem z narożnika pola karnego Węgier strzelił w długi róg. Bramkarz Widzewa wyprężył się jak struna i zdołał wybić piłkę na rzut rożny.

Mecz po zmianie stron nabrał rumieńców, także za sprawą Widzewa, który trochę się odkrył i zaczął stwarzać zagrożenie po stałych fragmentach gry. Duże ożywienie wprowadził rezerwowy Ben Dhifallah. W 74. min. po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Tunezyjczyk strzelał głową i trafił w poprzeczkę. Gorąco zrobiło się także, gdy chwilę później sędzia sprezentował gospodarzom rzut wolny z około 25 metrów. Na szczęście Broź trafił w mur.

Widzewowi wydawało się, że odzyskuje kontrolę nad meczem, ale właśnie w momencie najlepszej gry gospodarzy lechici zadali zabójczy cios.

Kapitalnym zagraniem popisał się młodziutki Karol Linetty, który idealnie w tempo zagrał do wychodzącego na czystą pozycję Ubiparipa. Serb popędził na bramkę Widzewa, jednak przegrał pojedynek z Dragojeviciem. Czarnogórzec wypuścił jednak piłkę z rąk, przejął ją Murawski przedryblował dwóch obrońców i z najbliższej odległości wpakował piłkę do siatki!

Widzewiacy co prawda domagali się faulu na swoim bramkarzu, twierdzili, że Ubiparip trafił korkiem w głowę ich bramkarza, ale sędzia nie miał wątpliwości i wskazał na środek boiska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski