Lech Poznań po niedzielnym remisie z Cracovią dalej jest liderem PKO Ekstraklasy, ale zamiast czterech punktów przewagi, które po meczu z Górnikiem Zabrze (2:1) miał nad Pogonią, teraz ma już tylko dwa. Dodatkowo stracone dwa gole w ostatnim kwadransie starcia z Pasami do dziś bolą wielu kibiców Kolejorza, a w ostatniej serii gier nie tylko portowcy potrafili zwyciężyć, bo patrząc na całą szeroko pojętą czołówkę tabeli - sześć pierwszych drużyn - to swoich meczów w 20. kolejce nie wygrał tylko Lech i Radomiak.
Bartosz Salamon po meczu Lecha Poznań z Termaliką
Jakościowa kadra, ale z ławki pomocy niewiele
Wiele po spotkaniu z Cracovią mówiło się o rezerwowych. Wszyscy piłkarze, którzy pojawili się po zmianie stron na boisku w Krakowie, osłabili swój zespół. Kownacki, Marchwiński, Kwekweskiri, Ramirez czy Czerwiński to piłkarze z uznanymi nazwiskami w lidze i nie przystoi im prezentować się tak, jak zrobili to w ostatniej kolejce.
W tygodniu przed meczem pokusiliśmy się o analizę gry rezerwowych w meczach ligowych Lecha w tym sezonie i nie wygląda to zbyt dobrze. W całym sezonie tylko Antonio Milić, Pedro Tiba i Joao Amaral potrafili po wejściu na boisko z ławki dać jakieś liczby. Choć nie zawsze o nie chodzi w futbolu, bo warto wspomnieć przy zbliżającym się meczu z Termaliką, że właśnie na stadionie beniaminka w pierwszej rundzie bardzo dobre zmiany dali Antonio Milić (asysta) i Nika Kwekweskiri. Jednak poza tymi wyjątkami próżno szukać większych pozytywów. Zupełnie inaczej wygląda to w Rakowie Częstochowa czy Pogoni Szczecin, czyli u głównych rywali Lecha do mistrzostwa Polski. Jak wyliczył portal Weszlo.com w ekipie Marka Papszuna rezerwowi przyczynili się do zdobycia siedmiu punktów w klasyfikacji kanadyjskiej (gole i asysty), a w zespole Kosty Runjaica ta liczba jest prawie dwukrotnie wyższa, bo wynosi 13.
- Przyznam, że nie znałem tej statystyki... Nie patrzę na to w ten sposób. Jeśli weźmiemy pod uwagę ostatni mecz, to moje zmiany nie pomogły. Wręcz przeciwnie... Z drugiej strony. Jeśli widzę, że intensywność pracy spada i nie potrafimy utrzymać kontroli nad meczem, a z każdą minutą wygląda to słabiej, to muszę reagować. Do tego mając zawodników niegotowych do gry na 90 minut, a mając na ławce reprezentantów kraju i zawodników o dużej jakości, to trudno, żebym nie zmieniał. Oczywiście liczyłem na zupełnie inny obraz meczu po przeprowadzonych zmianach. Pewnie wszyscy odebraliśmy to jako błędne decyzje, bo tak można powiedzieć po czasie. Natomiast wtedy - w tym konkretnym momencie na boisku - wiedziałem, że muszę pomóc drużynie. Zareagować. Też byłem zaskoczony tym, że zawodnicy, którzy weszli na boisko, mieli problem z utrzymaniem kontroli nad meczem. Jest to dla mnie lekcja, ale jestem przekonany, że takie sytuacje w przyszłości nie będą się zdarzały i nasza szeroka ławka musi być naszym atutem. Bez pomocy rezerwowych o mistrzostwo będzie niezwykle ciężko. Liczę, że już jutro zawodnicy wchodzący na boisko dadzą znacznie więcej
- odniósł się do tej kwestii Maciej Skorża.
Czytaj też: Lech Poznań może liczyć na swoich rezerwowych? Sprawdziliśmy... i wnioski nie są zbyt optymistyczne
Trenera dopytaliśmy też o Dawida Kownackiego, który dostał od szkoleniowca Lecha najwięcej minut od połowy sierpnia, kiedy wychowanek Lecha jeszcze w Bundeslidze zagrał w wyjściowym składzie (14 sierpnia z Norymberą - 59 minut).
- Dawid jest do gry obecnie w podobnym wymiarze, co w Krakowie. Jednak lada moment będzie to 45 minut i więcej. Dawid wszedł w Krakowie na trudną pozycję - skrzydłowego, gdzie przeciwnik grał na wahadłowych, przez co Kownaś miał sporo pracy w defensywie. Mocno się w to zaangażował i starał, ale potem zabrakło mu sił. Teraz już wiem, że te 30 minut, to było za dużo. Wprowadzając Dawida na boisko liczyłem, że akcenty w naszej grze zostaną przesunięte pod bramkę przeciwnika. Dlatego po pierwszym występie nie chce iść w krytykę Dawida. Wierzę w niego i wiem, że dużo nam da. Pierwszy mecz? Niefortunny. Może to mój błąd, że w pierwszym meczu wstawiłem go na taką pozycję. Może wyglądałoby to inaczej, gdyby zagrał jako napastnik albo na ofensywnym pomocniku. Idziemy dalej i jesteśmy już mądrzejsi o to doświadczenie. Wiem, że widzę u niego dużą ambicję i determinację, aby grać w pierwszym składzie. To jest bardzo pozytywne i potrzebne w naszej szatni. To fajny bodziec dla reszty zespołu. Liczę na Kownasia - asysty, bramki i jego dobrą grę
- skomentował Maciej Skorża.
Problemy w defensywie
Oczywiście remis Lecha w Krakowie to nie jest, póki co wielki dramat. Jednak uwagę przykuwa coś innego. Kolejorz pierwszy raz w tym sezonie - w 21. kolejce - stracił trzy ligowe gole. Można z tego wyciągnąć łatwy wniosek - zabrakło filaru defensywy - Bartosza Salamona, który do meczu z Cracovią nie opuścił w lidze żadnej minuty.
To byłoby jednak zbyt proste. W oczy rzuca się inna statystyka. Lech Poznań do spotkania z Zagłębiem Lubin w 17. kolejki PKO Ekstraklasy, licząc też trzy spotkania Pucharu Polski ze Skrą Częstochowa (3:0), Unią Skierniewice (2:0) i Garbarnia Kraków (4:0), w 19 spotkaniach stracił 8 goli. Z kolei w ostatnich czterech spotkaniach - Zagłębie, Radomiak, Górnik Zabrze i Cracovia - Lech Poznań też stracił osiem goli, czyli tyle samo, ile w 19 pierwszych meczach tego sezonu. Dodatkowo wcześniej Kolejorz nie tracił goli po stałych fragmentach gry, co było mocną stroną ekipy Macieja Skorży. Tymczasem Zagłębie potrafiło wbić dwa gole Lechowi po rzutach rożnych, a Cracovia także zdobyła dwie bramki w podobny sposób - po rożnym i wolnym.
- Najbardziej zabolało mnie to, że w Krakowie straciliśmy trzy bramki. To było zdecydowanie za dużo. Analizujemy obecnie tę sytuację i zastanawiamy się, co możemy zrobić lepiej. W piątek zawodnicy mieli dwie odprawy na temat bronienia przy stałych fragmentach gry. Chcemy te błędy wyeliminować. Martwi to, że pojawia się coraz więcej błędów indywidualnych, ale je teoretycznie jest łatwiej wyeliminować. Liczę na dobrą reakcję drużyny i zawodników, że w trudnych momentach będziemy umieć wykonać nasze zadania tak, jak trzeba. W Krakowie doszedł moment, że było dużo zmian, a to zaburza porządek w defensywie. Jednak mamy na tyle doświadczoną drużynę, że powinniśmy lepiej reagować na te decyzje i dobrze zarządzać na boisku. Nad tym mocno pracowaliśmy w ostatnim mikrocyklu
- komentował ostatnie problemy w defensywie Maciej Skorża.
Tylko wygrana i poprawienie nastrojów
Dlatego sobotni mecz z Termaliką przychodzi w dobrym momencie, aby podreperować te niechlubne statystyki. Warto też dodać, że kiedy Lech tracił punkty w tym sezonie (głównie na wyjazdach), to u siebie zawsze później wygrywał. Przypomnimy tutaj remis z Rakowem 2:2, a potem wygrana z Wisłą Kraków 4:0. Po pierwszej porażce w tym sezonie z Jagiellonią 0:1, Kolejorz zwyciężył aż 4:0 ze Śląskiem. Po remisach w Mielcu (0:0) i Łęcznej (1:1), udało się Lechowi wygrać z Piastem (1:0). Podobnie było po porażce w Radomiu, kiedy Kolejorz potrafił pokonać Górnika Zabrze 2:1.
Sobotni mecz to także szansa dla Lecha na poprawienie nastrojów po Cracovii. W końcu do Poznania przyjeżdża zespół, który jest ostatni w tabeli i jest najgorszą drużyną na wyjazdach w tym sezonie. W dziewięciu rozegranych meczach podopieczni Radoslava Latala w tym sezonie jeszcze nie wygrali - udało im się zanotować tylko trzy remisy. Dodatkowo ekipa z Niecieczy ma na koncie tylko sześć strzelonych goli w delegacjach, a ostatnie trzy wyjazdy - z Wisłą Kraków, Stalą Mielec i Piastem Gliwicem - przegrali. Inny wynik niż zwycięstwo Lecha - i to do zera - będzie zaskoczeniem, choć w składzie wyjściowym zapowiada się wiele zmian.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?