Dobre tempo, składne akcje, dobra organizacja w obronie i aż 11 strzałów, z których padły dwa gole - tak najkrócej można podsumować pierwszą odsłonę tego pojedynku.
Na Lecha świetnie się patrzyło w piątkowy wieczór, choć znów mieliśmy dwa zaskoczenia w składzie. Z powodu przeziębienia nieobecni na stadionie byli Pedro Tiba i Barry Douglas. Szkota zastąpił Pedro Rebocho, dla którego był to debiut w barwach Kolejorza. Zanosiło się na niego w tym tygodniu, bo Douglas nie prezentował się dobrze w ostatnim meczu w Częstochowie, a Rebocho jak stwierdził szkoleniowiec Lecha, "dobrze wygląda na treningach, dobrze mu się z nim pracuje i skrupulatnie wykonuje wszystkie zadania".
Kadra Kolejorza robi ogromne wrażenie. Gdzie są granice Lecha Poznań w tym sezonie? "Wokół Bułgarskiej"
A głównym zadaniem defensywnym Kolejorza w tym meczu, było powstrzymanie szybkiego Yawa Jeboaha.
Pedro Rebocho nie tylko dobrze spisywał się w defensywie, ale też ochoczo biegał do przodu, gdzie wspomagał Kamińskiego.
To właśnie 19-letni reprezentant Polski w 14 min. stworzył pierwsze poważne zagrożenie pod bramką Wisły. Paweł Kieszek musiał wyciągnąć się jak struna, by odbić piłkę po technicznym uderzeniu "Kamyka". Wisła starała się odgryźć strzałem z dystansu Yeboah, ale widać było, że akcje Lecha nabierają impetu, zwłaszcza wtedy, gdy napędzane są przez Amarala czy niezwykle szybkiego Ba Louy.
Czytaj też: Lech Poznań ma problem z Alanem Czerwińskim. "Mamy na niego specjalny plan"
W 21 min. z boiska najprawdopodobniej z powodu urazy mięśniowego musiał opuścić van der Hart. Zmienił go Bednarek, ale nie miał wiele pracy, bo koledzy z obrony na niewiele pozwalali gościom, a jeśli wiślakom udało się strzelić, te uderzenia były ofiarnie blokowane przez lechitów.
Kolejorzowi wszystko pięknie zaczęło się układać od 24 min. od strzału Joela Pereiry z 18 metrów. Paweł Kieszek zdołał odbić piłkę, a dobitka Mikaela Ishaka zatrzymała się na bocznej siatce. Chwilę później w tempie TGV ruszył na bramkę Ba Loua. Iworyjczyk pomylił się nieznacznie, posyłając piłkę tuż obok prawego słupka.
Gol "wisiał w powietrzu", ale widzieliśmy już mecze, w którym Lechowi brakowało skuteczności. W piątek niesiony fantastycznym dopingiem demolowanie Wisły rozpoczął w 29 minucie. Mikael Ishak podał przed pole karne do Joao Amarala. Portugalczyk strzelił z lewej nogi tak zaskakująco, że zmylony Kieszek rzucił się w drugi róg i przepuścił piłkę do siatki.
Przy golu na 2:0 też maczał palce świetnie dysponowany Amaral. Zagrał z głębi pola na lewą stronę pola karnego do Pedro Rebocho, który bez przyjęcia podał wzdłuż linii bramkowej. Mikael Ishak nie "zamknął" akcji, ale za jego plecami był Adriel Ba Loua, który z 5 metrów dopełnił formalności. Jak się witać z kibicami to tylko w taki sposób!
Lecz nie tylko Amaral i Ba Loua podbili w piątek serca poznańskiej publiczności. Swój świetny występ golem okrasił też Rebocho.
Amaral przepuścił piłkę, po czym wyszedł na pozycję na prawej stronie pola karnego. Zagrał płasko na dalszy słupek do swojego rodaka, który z bliska w 52 min.strzelił swoją premierową bramkę w ekstraklasie.
Po godzinie gry było już 4:0! Po błyskawicznej akcji, w wykonaniu Ba Loua i Joao Amarala piłka trafiła do Ishaka, który uderzeniem bez przyjęcia w środek bramki i wpisał się po raz piąty w tym sezonie na listę strzelców.
Szwed powiększył swój dorobek w 77 min. Kapitan Lecha podcinką posłał piłkę pod poprzeczkę, wykonując rzut karny. Jak się bawić z rozłożonym na łopatki rywalem, to się bawić.
Dla Wisły to była lekcja futbolu, a dla innych zespołów naszej ekstraklasy demonstracja siły i jakości.
Zobacz oceny piłkarzy Lecha Poznań za mecz z Wisłą Kraków:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?