Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lech wygrał z Arką 2:0. Pozostałe mecze odwołane

Maciej Lehmann
Tym razem Robert Lewandowski gola nie zdobył. Do bramki Arki trafiali jednak jego koledzy z Lecha.
Tym razem Robert Lewandowski gola nie zdobył. Do bramki Arki trafiali jednak jego koledzy z Lecha. TOMASZ BOLT/POLSKAPRESSE
Wczoraj wieczorem Lech Poznań pokonał na własnym stadionie Arkę Gdynia 2:0. W związku z katastrofą lotniczą w Smoleńsku samolotu prezydenckiego z Lechem Kaczyńskim na pokładzie pozostałe mecze 24. kolejki piłkarskiej ekstraklasy zostały odwołane.

Wydaje się to niewiarygodne, ale aż 28 lat czekał Lech na zwycięstwo z Arką w Poznaniu! Podobnie jak z Legią bohaterem wczorajszego meczu był Semir Stilić. Bośniak strzelił pierwszego gola, a w drugiej odsłonie popisał się wspaniałą asystą przy efektownej bramce, będącego w reprezentacyjnej formie Grzegorza Wojtkowiaka.

W porównaniu z meczem z Legią w Lechu nastąpiły dwie zmiany. Kontuzjowanego Jasmina Burica zastąpił w bramce Krzysztof Kotorowski, dla którego był to pierwszy mecz w sezonie. Także po raz pierwszy wystąpił na lewej stronie obrony Luis Henriquez. Panamczyk zastępował narzekającego na ból stawu barkowego Seweryna Gancarczyka. O ile Kotorowski był bardzo długo niemal bezrobotny, o tyle Henriquez od początku był bardzo aktywny i trzeba powiedzieć, że spisywał się nadzwyczaj dobrze. Swoich interwencji nie musiał wstydzić się też Kotorowski, który był pewnym punktem naszej drużyny.

Faworyzowany Lech szybko przejął inicjatywę i wyprowadzał groźne ataki. Pierwszą okazję bramkową wypracował Sławomir Peszko. Niestety, po jego dośrodkowaniu Robert Lewandowski minął się z piłką. W 13. minucie poznaniakom udało się już wymanewrować obronę Arki. Lewandowski przejął piłkę w pobliżu prawego narożnika pola karnego, dostrzegł wychodzącego na czystą pozycję Semira Stilicia i wyłożył mu piłkę jak na tacy. Bośniak, który miał mnóstwo swobody spojrzał tylko, jak ustawiony jest Witkowski i strzelił tak, by bramkarz Arki nie był w stanie sięgnąć piłki.

Stilić w 22. kolejkach nie potrafił zdobyć ani jednego gola, ale od kiedy "przełamał się" w meczu z Legią, strzelanie bramek przychodzi mu wyjątkowo łatwo. Jakby była to dziecinie prosta rzecz.

Paradoksalne było jednak to, że szybko zdobyty gol zamiast uskrzydlić lechitów, raczej ich uśpił. - Nasze akcje niestety, nie kleiły się - przyznał Bandrowski. - Próbowaliśmy szukać prostopadłych podań, a te niestety nie dochodziły do adresatów. Zamiast grać prosto, niepotrzebnie sami komplikowaliśmy sobie zadanie - dodał Bandrowski.

Po kwadransie coraz częściej do głosu zaczęła dochodzić Arka. W 19. minucie po ciekawie rozegranym rzucie wolnym piłka trafiła do Bartosza Ławy, który z 8 metrów uderzył z ostrego kąta. Wszyscy kibice Lecha głęboko odetchnęli, gdy piłka trafiła w boczną siatkę. Ostatnie słowo w pierwszej połowie należało jednak do Lecha. Najpierw przed szansą stanął Bosacki, ale zamiast uderzać z ostrego kąta wybrał dośrodkowanie wzdłuż bramki, ale żaden z jego kolegów nie dosięgnął piłki.

Potem świetną okazję miał Bandrowski, który po szybkiej wymianie piłki z Peszką i Stiliciem był w sytucji sam na sam z Witkowskim. Strzelił jednak zbyt słabo i bramkarz Arki złapał piłkę. - Tak to jest, gdy ma się tysiąc myśli naraz. Zastanawiałem się, czy strzelać, czy podawać do Roberta Lewandowskiego i w efekcie wybrałem najgorszy wariant - tłumaczył Bandrowski.

Druga połowa stała na dużo lepszym poziomie. Lech zaczął grać szybciej oraz dokładniej i na efekty nie trzeba było długo czekać. Zmuszeni do głębokiej obrony piłkarze Arki zaczęli się gubić i stało się jasne, że tylko kwestią czasu jest to, kiedy poznaniacy strzelą drugiego gola.

W 53. minucie po faulu na Lewandowskim sędzia podyktował rzut wolny. Stilić popisał się wspaniałą wrzutką na długi słupek, gdzie w tempie ekspresu wbiegał Grzegorz Wojtkowiak. Obrońca Lecha rzucił się do piłki "szczupakiem" i zdobył efektownego gola.

Od tego momentu Lech już niepodzielnie rządził na murawie. - Mieliśmy swoje szanse w pierwszej połowie, ale ich nie wykorzystaliśmy. Potem Lech się rozpędził i był już nie do zatrzymania. W tej chwili poznaniacy grają najładniejszą piłkę w Polsce i trudno dotrzymać im kroku - powiedział pomocnik Arki Filip Burkhardt.

Lech Poznań - Arka Gdynia 2:0 (1:0)
Bramki: Semir Stlic (13), Grzegorz Wojtkowiak (53)
Lech:[/b] Kotorowski - Henriquez, Arboleda (86 Tanevski), Bosacki, Wojtkowiak - Bandrowski, Injać, Stilić (77 Mikołajczak), Kriwiec, Peszko (84 Chrapek) - Lewandowski.
Arka: Bledzewski - Bednarek, Szmatiuk, Ulanowski, Kowalski - Budziński, Bożok (46 Trytko), Ława, Burkhardt (77 Mawaya), Labukas (64 Czoska) - Tshibamba.
Sędziował: Marcin Szulc (Warszawa). Żółte kartki: Peszko (Lech) oraz Kowalski, Ulanowski (Arka). Widzów: ok. 13 tys.

24. kolejka ekstraklasy
Piątek: Zagłębie Lubin - Cracovia 0:0, Lech Poznań - Arka Gdynia 2:0
Pozostałe spotkania z powodu tragedii w Smoleńsku zostały odwołane.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski