Gancarczyk tej kartki mógł uniknąć. Dostał ją bowiem za odkopnięcie znajdującej się już na aucie piłki. Co prawda Śląsk mógł kontynuować akcję, bo chłopcy do podawania piłek natychmiast przekazali rezerwową futbolówkę wrocławianom, lecz arbiter ocenił, że było to niesportowe zachowanie piłkarza Lecha, zatrzymał grę i wyciągnął kartonik.
Żadnych kontrowersji nie było natomiast w przypadku żółtej kartki dla Sławomira Peszki. Pomocnik Lecha pociągnął rywala za spodenki i sprowadził go do parteru. To był typowy faul taktyczny. Za podobne przewinienie w meczu z Wisłą, trener Jacek Zieliński nie miał żadnych pretensji do "Peszkina", więc teraz pewnie szybko mu wybaczy. Szkoleniowiec będzie musiał jednak przemeblować ustawienie zespołu.
- Musimy sobie poradzić. Na lewej obronie może zagrać Djurdjević, wraca Bandrowski, więc nie ma dramatu - stwierdził Jacek Zieliński.
Wymęczone zwycięstwa też są cenne
Rozmowa z Jakubem Wilkiem, pomocnikiem Lecha
Zwycięstwo ze Śląskiem nie przyszło wam łatwo, można nawet powiedzieć, że Lech je wyszarpał.
To prawda, Śląsk miał swoje okazje, które mógł wykorzystać i trochę mamy do siebie pretensje, że do takich sytuacji dopuszczaliśmy. Najważniejsze jednak, że zdobyliśmy trzy punkty. Z gry nie możemy być zadowoleni, bo oddaliśmy inicjatywę rywalom i to jest duży błąd. W naszej sytuacji styl był sprawą drugorzędną. Za kilka tygodni nikt nie będzie pamiętał, czy wygraliśmy po ładnej, czy brzydkiej grze. W meczach z takimi rywalami jak Śląsk w końcowym rozrachunku liczy się tylko to, czy udało się nam zainkasować trzy punkty. Dlatego nie narzekamy.
Awansowaliście na czwarte miejsce w tabeli. Jest szansa, by jeszcze przed zimą odrobić trochę strat do krakowskiej Wisły?
Oczywiście, bardzo na to liczymy, dlatego najważniejsze są zwycięstwa. Czekają nas teraz pojedynki z Polonią Bytom i Ruchem. To będą trudne mecze, ale musimy je bezwzględnie wygrać. Remisy nam już nic nie dają. Spójrzmy na Wisłę, ona też bardzo często męczy się z teoretycznie słabszymi rywalami, ale potrafi z nimi wygrywać. Tabela pokazuje, że nawet wymęczone zwycięstwa są cenne.
Franciszek Smuda wprowadzał Pana do dorosłej piłki, ale nie wysłał powołania do swojej pierwszej kadry. Czuje się Pan rozczarowany?
Każde powołanie, to olbrzymia radość, ale gdy zostaję pomijany, nie chodzę załamany. Bo nigdy, gdy przychodzi termin powołań do reprezentacji, nie robię sobie wielkich nadziei. Teraz mogę skupić się na grze w Lechu i czekać na kolejną szansę. Myślę, że nie jest to jeszcze za sztywna grupa, która będzie przygotowywać się do Euro. Do mistrzostw zostały przecież jeszcze ponad dwa lata i selekcjoner na pewno da szansę piłkarzom, którzy będą się wyróżniać w meczach ekstraklasy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?