Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lechlin: Wnuczki pojechały odwiedzić grób dziadków. Okazało się, że nagrobek zniknął

Marta Zbikowska
Marta Zbikowska
Jedna z wnuczek państwa Kwiatek sfotografowała nagrobek dziadków na cmentarzu w Lechlinie w listopadzie 2016 roku oraz to samo miejsce rok później.
Jedna z wnuczek państwa Kwiatek sfotografowała nagrobek dziadków na cmentarzu w Lechlinie w listopadzie 2016 roku oraz to samo miejsce rok później. Łukasz Gdak
Panie Angelika i Agnieszka raz w roku odwiedzały grób swoich dziadków na cmentarzu w Lechlinie. Zawsze w okolicy dnia Wszystkich Świętych. W ubiegłym roku jedna z wnuczek dokonała makabrycznego odkrycia. Nagrobek zniknął, a ksiądz, który jest administratorem cmentarza, nie potrafił wytłumaczyć, jak to się stało. - Od czterech miesięcy próbujemy wyjaśnić tę sprawę - mówi pani Angelika. - Im dłużej to trwa, tym większe mamy wątpliwości. W tej chwili to nawet nie mamy pewności, gdzie są szczątki naszych dziadków.

Usypany niewielki kopczyk ziemi zastała pani Angelika, która tuż przed dniem Wszystkich Świętych pojechała odwiedzić grób swoich dziadków na cmentarzu w Lechlinie. Nic nie wskazywało na to, że jeszcze parę miesięcy wcześniej stał tu podwójny nagrobek.

- Byliśmy z mężem wstrząśnięci tą sytuacją, na śmietniku odkryliśmy połamany, zniszczony nagrobek dziadków, od którego odkręcono tablice – mówi pani Angelika. – Nie wierzyłam w to, co widzę. Mało tego, na części miejsca, gdzie spoczywali nasi dziadkowie, został pochowany ktoś inny.

ZOBACZ TAKŻE: Partner będzie mógł pochować bliskiego. Rzecznik Praw Obywatelskich walczy o prawo do pogrzebu w konkubinacie

Aby wyjaśnić, co się wydarzyło, pani Angelika z mężem natychmiast udała się do proboszcza parafii w Lechlinie, który jest zarządcą i administratorem cmentarza. – Gdy powiedzieliśmy księdzu, co się stało, ten stwierdził, że to jest niemożliwe – wspomina kobieta. – Pojechaliśmy więc razem na cmentarz, a ksiądz nadal uważał, że nie wie, jak mogło do tego dojść. Chodził w tę i z powrotem i powtarzał, że to niemożliwe.

Postawa proboszcza zbulwersowała rodzinę. – Jak to możliwe, że z małego cmentarza znika grób, a ksiądz twierdzi, że nic o tym nie wie? – pyta pani Angelika. – W tej sytuacji, postanowiliśmy zawiadomić policję. Zamówiłam również krzyż z tablicą, żeby w jakiś sposób oznaczyć miejsce pochówku dziadków. Przecież przez wiele miesięcy nie było śladu, że w tym miejscu w ogóle jest ktoś pochowany. Babcia nie żyje od 2003 r., dziadek zmarł 1989 r.

Gdzie jest cmentarz w Lechlinie - gmina Skoki?

Dochodzeniem w sprawie grobu w Lechlinie zajęli się policjanci ze Skoków.

– Postępowanie w tej sprawie jeszcze się nie zakończyło – mówi mł. asp. Łukasz Kruczek z Komisariatu Policji w Skokach. – Prowadzimy dochodzenie w sprawie przestępstwa określonego w art. 262 kodeksu karnego, który mówi o tym, że kto znieważa zwłoki, prochy ludzkie lub miejsce spoczynku zmarłego, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2. Należy zaznaczyć, że aby doszło do przestępstwa, działanie musi być celowe. To, czy tak było, nie zostało jeszcze ustalone, więc nic więcej nie możemy o tym przypadku powiedzieć.
Zarządca cmentarza nie chciał komentować sprawy zniszczonego nagrobka. Wyjaśnienie otrzymaliśmy od kurii.

– Proboszcz parafii w Lechlinie, poproszony przez Kurię Gnieźnieńską o wyjaśnienia, poinformował nas, że spotkał się z dziećmi mężczyzny pochowanego na miejscu państwa Kwiatek i uzyskał ich zgodę na ekshumację ciała ojca i przeniesienie w inne, uzgodnione z nimi, miejsce – informuje ks. Zbigniew Przybylski, kanclerz i rzecznik Kurii Metropolitalnej w Gnieźnie . – Sprawa ekshumacji została także omówiona z zakładem pogrzebowym, a do sanepidu skierowano wniosek o wydanie zezwolenia. Proboszcz zamówił również podwójny granitowy nagrobek dla państwa Kwiatek, który stanie na miejscu ich pochówku.

To, co wydarzyło się na cmentarzu w Lechlinie to prawdopodobnie splot niefortunnych pomyłek, który przyniósł makabryczny efekt. Gdy pod koniec 2016 roku zmarł jeden z mieszkańców Lechlina, jego syn niedokładnie wytłumaczył firmie pogrzebowej, w którym miejscu ma znaleźć się grób ojca. W ten sposób został zlikwidowany grób państwa Kwiatek. Po kilku miesiącach, mężczyzna ten zginął w tragicznych okolicznościach. Jego dzieci, nie wiedząc, że puste miejsce na cmentarzu to efekt pomyłki, pochowały na nim swojego ojca.

– Chcieliśmy, aby ktoś poniósł odpowiedzialność za to, co się stało, ale jeszcze bardziej zależy nam na tym, aby nasi dziadkowie, którzy byli bardzo wierzący, odzyskali swoje miejsce spoczynku – mówią wnuczki państwa Kwiatek.

ZOBACZ TAKŻE:

Poznań pamięta. Grób Krystyny Feldman 1 listopada

Poznań pamięta. Grób Jana Kulczyka i Krystyny Feldman 1 list...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski