Pandemia koronawirusa to nie tylko zawieszenie sportowych zmagań i szukanie nowych form treningu. To także coraz większy ból głowy dla działaczy z ułożeniem kalendarza imprez w kolejnych latach. Najbardziej zaczyna on pękać w szwach u lekkoatletów.
Najważniejsza zmiana to oczywiście przesunięcie o rok igrzysk olimpijskich w Tokio.
- Co to zmienia w życiu sportowca? Zmienia całkowicie plany startowe i przygotowania. Jednak w czasie koronawirusa nic nie jest pewne. Ważne, żeby w tym paskudnym dla nas wszystkich okresie pozostać zdrowym - słusznie zauważyła na swoim profilu facebookowym sprinterka AZS Poznań, Patrycja Wyciszkiewicz-Zawadzka.
Jej koleżanka z reprezentacyjnej sztafety 4x400 m, zwanej „Aniołkami Matusińskiego, Anna Kiełbasińska w jednym z ostatnich wywiadów zasugerowała nawet, że z odwołaniem igrzysk MKOl za bardzo zwlekał.
– To wszystko się przedłużało, zastanawiałam się, czemu tak długo to trwało. Dla mnie to było niedorzeczne, wręcz nie do wyobrażenia, żeby igrzyska odbyły się w tym roku. Byłam przekonana, że zostaną przełożone, ale na oficjalne potwierdzenie czekaliśmy zbyt długo. Przez to, że wszystkie wiosenne zawody zostały przesunięte, mamy dwa miesiące na przygotowanie do sezonu i więcej czasu, żeby wrócić do podstaw. Liczę, że w maju uda się nam rozpocząć treningi na stadionie i zwiększyć tempo - przyznała Kiełbasińska w rozmowie ze stroną sportowefakty.pl.
Tempo rzeczywiście będzie zawrotne, bo machina z wielkimi imprezami ma ruszyć już w sierpniu tego roku w Paryżu, gdzie zgodnie z planem, choć niektórzy mają, co do tego wątpliwości, mają się odbyć mistrzostwa Europy.
Szalony dla lekkoatletów będzie już rok olimpijski, bo poza igrzyskami w Tokio w marcu zaplanowane są zawody halowe o randze ME i MŚ. Najpierw w hali w Toruniu, a dwa tygodnie później w chińskim Nankinie, który miał gościć najlepszych zawodników w tym roku, ale z wiadomych względów imprezę przełożono.
- Nie martwiłbym się specjalnie o obsadę naszych zawodów, bo poza ME i MŚ w kalendarzu na 2021 r. nie ma innych imprez tak wysokiej rangi - mówił Krzysztof Wolsztyński, prezes Kujawsko-Pomorskiego Związku Lekkiej Atletyki. Sęk w tym, że wypowiadał je jeszcze przed odwołaniem igrzysk.
Dziś już wiemy, że to właśnie rywalizacja w Tokio będzie celem nr 1 dla lekkoatletów, którzy przecież będą też startować w mityngach Diamentowej Ligi i w krajowych czempionatach. Jeśli ktoś myśli, że po takim obfitym w starty roku lekkoatleci odpoczą sobie w kolejnym sezonie, to jest w błędzie. Na 2022 r. IAAF musiał bowiem przenieść MŚ w amerykańskim Eugene (15-24 lipca). Po tych zawodach Królowa Sportu nie wyjedzie też na wakacje, bo przez kolejne tygodnie zawodnicy będą walczyć o medale w Igrzyskach Wspólnoty Narodów w Birmingham i ME w Monachium. Tylko czy ta ogromna dawka startów nie odbije się na zdrowiu lekkoatletów?
Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]

Tomasz Pawlak - Dolnośląska Kraina Rowerowa
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?