Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ligowy koszmar trwa. Ruch Chorzów - Lech 1:0

Maciej Lehmann, Grzegorz Szkiłądź
W niedzielę w Chorzowie zabrakło kontuzjowanego Manuela Arboledy
W niedzielę w Chorzowie zabrakło kontuzjowanego Manuela Arboledy Marek Zakrzewski
Po fantastycznym meczu z Manchesterem City Kolejorz wrócił na ligowe podwórko, gdzie mistrzowie Polski potrzebują punktów jak powietrza. Po sobotnich spotkaniach Lech znów znalazł się w strefie spadkowej i pozostanie tam przynajmniej do środy. W Chorzowie piłkarze Bakero zagrali beznadziejnie i przegrali 0:1.

Kolejorz znów zaprezentował się fatalnie w ekstraklasie. Opromienionego zwycięstwem nad Manchesterem City Lecha pokonał w Chorzowie Ruch. Gola na wagę wygranej strzelił świeżo upieczony tatuś Łukasz Janoszka, więc po bramce gospodarze przy linii bocznej boiska zaprezentowali "kołyskę" dla syna młodego "Ecika".

Na Cichej zmierzyły się pierwsza i trzecia drużyna ostatniego sezonu. W tych rozgrywkach obie jednak zawodzą, stąd stawką wczorajszego meczu nie było miejsce na podium tabeli ekstraklasy, ale jedynie ucieczka ze strefy spadkowej. Widać to było zresztą na murawie, bo spotkanie nie zachwycało poziomem, za to nie brakowało w nim twardej walki o każdy metr kwadratowy boiska.

Poznaniacy formalnie przystąpili do tej konfrontacji pod wodzą Ryszarda Kuźmy, bo Jose Mari Bakero dopiero w środę ma dostać formalną zgodę na prowadzenie Kolejorza. Asystent pierwszego szkoleniowca Lecha już przed pierwszym gwizdkiem zastrzegł jednak, że skład zespołu i taktykę ustalał Hiszpan.

W porównaniu do potyczki w Lidze Europejskiej w podstawowej jedenastce gości zaszły aż cztery zmiany. Manuel Arboleda nie grał z powodu kontuzji, Henriquez pauzował za kartki, natomiast Peszko i Rudnevs odpoczywali po trudach czwartkowej rywalizacji, siedząc na ławce rezerwowych i na murawie pojawili się dopiero w drugiej połowie.

Tak jak można się było spodziewać, chorzowianie nie przestraszyli się opromienionych mistrzów Polski i zagrali bez respektu dla gości. Podopieczni trenera Waldemara Fornalika agresywnym pressingiem starali się uniemożliwiać rywalom rozegranie piłki.

Lech grał chaotycznie, nie potrafił rozwinąć skrzydeł, ale swoje szanse miał. Prowadzenie Lechowi mógł dać w 12. minucie Jakub Wilk, ale po dobrym podaniu Semira Stilicia, źle przyjął piłkę i zanim zdołał ją opanować, został ostro zaatakowany przez rywali. W efekcie udało mu się trafić w światło bramki. Szkoda, bo gol mógł odmienić losy pojedynku.

Potem uderzali jeszcze Kiełb i po raz kolejny Wilk. Piłka przeleciała wzdłuż bramki, ale Joel Tshibamba, który powinien zamykać akcję, stał przy linii pola karnego.

Tshibamba kolejny raz zresztą potwierdził, że gra w Lechu to dla niego za wysokie progi. Nie usprawiedliwia go nawet fakt, że w ubiegłym tygodniu był przeziębiony. Co z tego, że parę razy udało mu się przyjąć piłkę, skoro odegranie do partnera było niecelne.

Kulała także gra w środku pola, a obrońcy mieli sporo problemów z młodziutkim Maciejem Jankowskim, który był jedynym wysuniętym napastnikiem Ruchu. Gorąco pod poznańską bramką zrobiło się przed przerwą raz, po dośrodkowaniu Gabora Straki z rzutu rożnego piłka odbiła się od... poprzeczki.

Po zmianie stron chorzowianie objęli prowadzenie, a autorem gola był Łukasz Janoszka, który wykorzystał centrę Andreja Komaca. Na linii bramkowej stał Stilić, ale nie był już w stanie zapobiec nieszczęściu.

- Cieszę się, że Andrej Komac tak dobrze wprowadził się do zespołu - powiedział pomocnik Ruchu Wojciech Grzyb. - Dzisiaj zaliczył pierwszą asystę i chwała mu za to.

Po stracie gola Lech wcale nie rzucił się do szaleńczych ataków, a drużyną groźniejszą w dalszym ciągu był Ruch. W 77. minucie Grzyb wyłożył piłkę Janoszce na piąty metr, ale młody pomocnik źle przyłożył stopę i nie trafił w światło bramki.

Lech groźniej zaatakował w 86. minucie. Peszko wpadł w pole karne z prawej strony i oddał strzał z bardzo ostrego kąta, po którym piłka trafiła w słupek. Już w doliczonym czasie gry Kolejorz miał rzut wolny tuż przed polem karnym Ruchu, jednak Peszko uderzył siłowo i posłał piłkę kilka pięter ponad bramką.

- To jest bardzo bolesny powrót do ligowej rzeczywistości. To, co my robimy, jest nieprawdopodobne. Nie wiem, jak to jest możliwe, że wygrywamy z Wisłą i Manchesterem, a przegrywamy w Chorzowie. Sytuacja cały czas się powtarza. Robimy dużo, aby wrócić na właściwe tory, potem następuje proces autodestrukcji i wszystko wraca do normy. Jest fatalnie. Jesteśmy w strefie spadkowej. W pierwszej połowie nie graliśmy źle. Tworzyliśmy sytuacje, ale ich nie wykorzystaliśmy. Potem straciliśmy głupią bramkę i nie potrafiliśmy się podnieść. Brakuje słów - powiedział po meczu obrońca Lecha Marcin Kikut.

- Po meczu z Manchesterem na pewno nie przestraszyliśmy się Lecha. Był czas na gratulacje, ale teraz trzeba było podjąć walkę w lidze i tak uczyniliśmy. W tym sezonie dobrze nam się gra z drużynami, które chcą grać w piłkę. Pokonaliśmy już Wisłę, Legię, a teraz zwyciężyliśmy Lecha. Mamy na rozkładzie całą "wielką trójkę" i z tego trzeba się cieszyć. Dziś zagraliśmy bardzo poprawnie w każdym elemencie. Wychodziła nam gra pressingiem. Udało się kilka akcji zarówno skrzydłem, jak i środkiem, a o wygranej zadecydował stały fragment gry - cieszył się pomocnik Ruchu Wojciech Grzyb.

ZOBACZ GALERIĘ ZDJĘĆ Z MECZU RUCH - LECH

Ruch Chorzów - Lech Poznań 1:0 (0:0)
Bramka: Łukasz Janoszka (61).
Ruch: Perdijć - Nykiel, Grodzicki, Stawarczyk, Sadlok - Grzyb, Malinowski, Pulkowski (56. Komac), Straka (90. Lisowski), Janoszka (81. Piech) - Jankowski.
Lech: Burić - Kikut, Bosacki, Djurdjević, Gancarczyk - Injac, Kriwiec (64. Możdżeń) - Kiełb (58. Peszko), Stilić, Wilk - Tshibamba (71. Rudnevs).
Żółte kartki: Janoszka, Malinowski - Gancarczyk, Peszko, Stilić.
Sędziuje: Dawid Piasecki (Słupsk).

RUCH CHORZÓW - LECH POZNAŃ: TAK RELACJONOWALIŚMY NA ŻYWO
PRZED MECZEM: Czy Bakero okaże się mistrzem motywacji i Lech także na krajowym podwórku pokaże swoją sportową jakość? - Mamy sporo do nadrobienia w ekstraklasie. Jesteśmy jednak na fali wznoszącej i musimy wygrać. Dobrze byłoby powtórzyć mecz z rundy wiosennej minionego sezonu i przywieźć z Chorzowa cenne trzy punkty - powiedział dla klubowej telewizji Sławomir Peszko.

- Teraz jedziemy dalej. Podbudowani zwycięstwem z City jesteśmy pewniejsi siebie i musimy wygrywać w lidze - dodaje Ivan Djurdjević.

- Liga to dla nas w tej chwili priorytet. Musimy jednak zagrać tak samo mądrze jak z Manchesterem - twierdzi z kolei Dimitrije Injać.

- Zawodnicy po takim meczu są w euforii i to jest zrozumiałe. Ja staram się do tego podchodzić ostrożniej. Już wcześniej mówiłem, że dla mnie każdy kolejny mecz ligowy jest jak finał i do takiego samego podejścia będę przekonywał piłkarzy - twierdzi nowy trener Lecha Poznań.
Bask zdaje sobie sprawę z tego, że zespół zostawił w czwartkowy wieczór na boisku mnóstwo sił. Wspaniałe zwycięstwo okupione zostało jednak kontuzją Manuela Arboledy.

- Manu ma naciągnięty mięsień półbłoniasty i z tego powodu w Chorzowie nie zagra. Nie jest jednak wykluczony jego występ w środowym meczu z Polonią Warszawa - wyjaśnia lekarz Lecha Poznań, dr Andrzej Pyda. Na stadionie przy ul. Cichej zabraknie też Luisa Henriqueza. W meczu z Wisłą ukarany został czwartą żółtą kartką i będzie musiał w tej kolejce pauzować. Reprezentanta Panamy najprawdopobniej zastąpi Seweryn Gancarczyk.

W Chorzowie wszyscy liczą na to, że Lech jednak będzie zmęczony po czwartkowej wiktorii. - Jest pewne: taki mecz, jaki rozegrał Lech, daje drużynie pozytywnego kopa - mówi trener Ruchu Waldemar Fornalik, który przyjechał do Poznania, aby z trybun zobaczyć spotkanie z Manchesterem City.

- Jakie wnioski? Bardzo ciekawe - uśmiecha się szkoleniowiec, dodając już na poważnie: - Lech bardzo dobrze przechodzi z defensywy do ofensywy. Nie ma znaczenia, czy występuje u siebie, czy na wyjeździe. Zawsze chce grać w piłkę. Poznaniacy są na fali wznoszącej. Ale my w tym sezonie na własnym boisku pokonaliśmy już Wisłę Kraków i Legię Warszawa, a teraz postaramy się urwać punkty Lechowi. Jeśli ta sztuka nam się uda, to byłoby wspaniale. Musimy jednak zagrać na maksimum możliwości, tak właśnie powiedziałem mojej drużynie w szatni - powiedział szkoleniowiec Niebieskich.

Trener Fornalik jest też najwyraźniej pod wrażeniem obiektu w Poznaniu, bo szybko dodaje. - Dobry stadion ciągnie zespół pod względem sportowym. Na meczu z Manchesterem było 42 tysiące kibiców, którzy musieli zapłacić za bilety. Takie spotkania w Lidze Europejskiej to konkretne dochody, dzięki którym można myśleć o wzmocnieniu składu - argumentuje opiekun Ruchu.

Chorzowianie będą analizować grę Lecha w meczu pucharowym i ligowym z Wisłą Kraków. Chcą wyeliminować strzały z dystansu, którym imponuje ostatnio poznańska drużyna. - Mam nadzieję, że te uderzenia nie będą już tak precyzyjne - mówi Fornalik.

Ruch nie obawia się, że Bakero radykalnie odmieni taktykę Lecha. - Nie ma na świecie trenera, który w parę dni mógłby dużo zmienić w grze drużyny. W czwartek Lech zagrał tak jak z Wisłą i w Pucharze Polski z Cracovią - ocenia Fornalik, który nie może skorzystać z Grzegorza Bronowickiego, Sebastiana Olszara i Ariela Jakubowskiego. - Lech ma swoje kłopoty w lidze, ale to jest mistrz Polski i nadal klasowa drużyna. My też mamy problemy, ale przecież jesteśmy trzecią drużyną w kraju. Liczymy na to, że przyjdzie dużo kibiców, choć lepiej grałoby się na stadionie nowocześniejszym niż nasz - powiedział pomocnik Michał Pulkowski.

Program 12. kolejki ekstraklasy
Zagłębie Lubin - Widzew Łódź 1:0, Cracovia Kraków - Wisła Kraków 0:1
Sobota: Górnik Zabrze - Polonia Bytom 1:1, Legia Warszawa - Jagiellonia Białystok 2:0, GKS Bełchatów - Śląsk Wrocław 0:1, Arka Gdynia - Korona Kielce 2:1
Niedziela: Polonia Warszawa - Lechia Gdańsk 1:2. Ruch Chorzów - Lech Poznań 1:0

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski