Listonosz nie mógł znaleźć mieszkania, więc odesłał list do Kielc

List polecony do Pana Michała został wysłany z Kielc 17 listopada. Dzień później był już w Poznaniu. Mógł trafić do rąk odbiorcy, ale po tygodniu przesyłka (razem z częściowym zwrotem kosztów) trafiła z powrotem do adresata. Dlaczego?

- Listonosz napisał na kopercie "Budynek zamknięty na łańcuch - niezamieszkały". Rzecz w tym, że budynek jest bardzo zamieszkały. Jest w nim ponad czterdzieści lokali - nie ukrywa oburzenia pan Michał.

Jak twierdzi poznaniak, na drzwiach bloku, za którymi znajdują się skrzynki pocztowe, nie ma żadnego łańcucha. Co więcej, w tym samym budynku przy ul. Piaskowej 6 znajduje się filia Poczty Polskiej, więc trudno się pomylić.

Mieszkańcy coraz częściej skarżą się na spadek jakości usług pracowników poczty. Jak przekonuje pan Michał, w tym wypadku zawiodła tylko jedna osoba. - List nadany w Kielcach ktoś odebrał w okienku pocztowym. Inny pracownik sortował przesyłki, a kolejny przewiózł je do Poznania - mówi niezadowolony klient. Wszyscy spisali się na medal, ale listonosz zobaczył gdzieś łańcuch i cały ich wysiłek poszedł na marne.

Błąd listonosza potwierdził rzecznik Poczty Polskiej.

- Ustaliliśmy, że ta przesyłka została w sposób nieuzasadniony zwrócona do nadawcy. Chcę podkreślić, że teraz dokładnie oceniamy pracę tego doręczyciela. Taka sytuacja nie powinna się zdarzyć - twierdzi Zbigniew Baranowski.

Poznaniak złożył reklamację w filii przy ulicy 23 Lutego. - Tam usłyszałem, że listonosze to sprawa firmy zewnętrznej - opowiada pan Michał. Jak twierdzi klient poczty, kiedyś takie sytuacje miały miejsce znacznie rzadziej. Listonosze znali mieszkańców i już na chodniku mówili, że mają dla nich przesyłkę.

- Teraz zdarza się, że nawet kiedy jestem w domu, znajduję w skrzynce awizo. Ale to nie problem, bo pocztę mam w bramie obok. Tym razem, nie miałem ani skrzynki, ani awizo - kończy pan Michał.