Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lombard wybawi od biedy? Ludzie przynoszą wszystko, co ma jakąś wartość

Daria Kubiak
Daria Kubiak
Coraz więcej rzeczy, w tym pamiątek rodzinnych, trafia do lombardów, gdy zabraknie pieniędzy. Lombardy pożyczają chętnie, bo nieźle na tym zarabiają i - jak życie pokazuje - są potrzebne.

Do lombardu przy ul. Zamkowej w Kaliszu wchodzą dwie młode kobiety. Jedna z nich pyta nieco zmieszana, czy mogłaby zastawić....żelazko? Pracownik upewnia się, czy na gwarancji i towar bierze, proponując kobiecie określoną kwotę. Pożyczki lombardowe to najwyżej 1/2 wartości faktycznej zastawianej rzeczy.

Kiedy nie ma pracy lub szef zalega z wypłatą, a w domu brakuje na czynsz i na jedzenie, wtedy szuka się ratunku. Dla wielu osób, które na gwałt potrzebują gotówki, a nie mają zdolności kredytowej i żaden bank nie da im ani złotówki, wybawieniem z opresji jest lombard. Ludzie zastawiają pamiątki rodzinne i sprzęty, bez których jeszcze do niedawna nie wyobrażali sobie życia.

- Dawniej klienci zastawiali tylko rzeczy nowe - mówi pan Sławek, pracownik jednego z kaliskich lombardów regionalnej sieci ,,Grosik''. - Dzisiaj przynoszą wszystko, co w ich mniemaniu ma jakąś wartość. Bywa, że także rzeczy są mocno wyeksploatowane.

- Kiedyś klient chciał mi wcisnąć stary, bezwartościowy żyrandol - mówi pan Jacek, pracownik Lombardu z ul. Zamkowej w Kaliszu.

W większych miastach zdarza się, że pod zastaw idą antyki, samochody a nawet...mieszkania. Kaliskie lombardy pełne są rowerów, elektronarzędzi, sprzętu RTV i AGD, przyrządów do ćwiczeń, telefonów komórkowych, komputerów, laptopów i oczywiście złotych precjozów, głównie łańcuszków, kolczyków i obrączek. Czasem trafi się też butla gazowa, czy kask motocyklowy. Złoto przyjmują najchętniej i to pod każdą postacią, nawet jeśli jest to... złoty ząb. Obrączki - jak mówi pracownik lombardu ,,Grosik'' - zastawiane są z ciężkim sercem. Głównie przynoszą je kobiety. Obrączki prawie zawsze są wykupywane. Inne rzeczy rzadziej. Niektóre już nigdy nie wrócą do swych właścicieli.

Pracownicy lombardów dzielą klientów na dwie kategorie. Takich, którzy przynoszą rzecz pod zastaw i od progu pytają: ile mogę za to dostać ? Wtedy wiadomo, że chodzi im wyłącznie o jej szybkie spieniężenie. Druga kategoria to ci, którzy potrzebują na przeżycie i prawie zawsze wracają po zastawioną rzecz.

Określana przez lombard wartość zastawianych przedmiotów jest wypadkową stanu danego przedmiotu (nowy lub używany) i cen funkcjonujących np. na Allegro. W przypadku złota brana jest pod uwagę próba kruszcu, gramatura wyrobu oraz aktualny kurs. Na wykupienie zastawu klient ma 30 dni. Po ich upływie można przedłużyć termin. Odkupując zastawioną rzecz, ponosi się koszty odsetek, prowizji i zabezpieczeń, które sięgają - jak dowodzi pracownik jednego z kaliskich lombardów - 20 proc. wartości zastawu. Znawcy tego rynku twierdzą, ze lombardy zarabiają znacznie więcej. To złoty biznes. Działają jednak w granicach prawa i -jak się okazuje- są potrzebne

ZiemiaKaliska.com.pl Dołącz do naszej społeczności na Facebooku!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski