Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ludzkie żołądki rozciągają się jak nadmuchiwane balony

Redakcja
Drobna, szczupła kobieta w kilka minut pochłania 181 skrzydełek z kurczaka i z tego powodu jest bardzo szczęśliwa. Jej żołądek powiększa się do monstrualnych rozmiarów, ale jakie to ma znaczenie? Rekordy w jedzeniu na czas makaronu czy jajek na twardo wciągają tysiące ludzi. A Poznań chwali się swoim mistrzem w jedzeniu pączków - pisze Danuta Pawlicka

Poszukując korzeni rodzimego obżarstwa, należy sięgnąć do króla Sasa, którego imię biesiadnicy do dzisiaj wymawiają z uznaniem. W tych odległych czasach nie było co prawda konkursów, kto szybciej spałaszuje cielęcą gicz, ale już od samej wyliczanki mięs robi się ciężko na żołądku. To wszystko musiał pomieścić jeden stół, na szczęście w modzie był twardy dąb, bo krucha sosna tego by nie udźwignęła. Jędrzej Kitowicz w "Opisie obyczajów" wymienia, co ten mebel dźwigał podczas jednego tylko wystawnego posiłku: mięsa wołowe, cielęcinę, kwiczoły, bażanty, indyki, kiszki, kiełbasy, sarninę, mięsa z danieli i jeleni. To wszystko układano w wielkie kopce, które szybko znikały, gdy biesiadujący rozsmakowywali się w poszczególnych kęsach. Nikt nie liczył, ile jedna osoba mogła w siebie wrzucić mięsiwa, które przykrywała - w przewodzie pokarmowym - ciężkimi ciastami i cukrowymi zdobieniami.

Umrzeć z obżarstwa

Reżyser, który zapisał się tylko tym jednym szokującym obrazem - La Grande Bouffe (Wielkie Żarcie), nazywa się Marco Fer-rieri. Nakręcił historię czterech zamożnych facetów - pilota, sędziego, producenta telewizyjnego i kucharza. Wszystkich połączyło jedno pragnienie: umrzeć z przejedzenia. Nikt przed nimi, ani nikt po nich nie wpadł na pomysł, aby odjechać na tamten świat z przeładowanym żołądkiem. Ich plan nie został zrealizowany w stu procentach. Orgia obżarstwa uśmierciła trzech kumpli, oszczędzając życie jednemu z nich.

Gdyby tak łatwo, jak w filmie, umierało się z obżarstwa, świat byłby dzisiaj mniej liczny o parę istnień ludzkich. Tymczasem nasz organizm jakoś sobie radzi z nadmiarem jedzenia, chociaż tylko drapieżnik ma powody, aby jeść więcej niż mózg nakazuje, czyli do granic wytrzymałości i pojemności żołądka. Dlatego o bicie rekordów w jedzeniu na czas, wagę i tempo możemy być spokojni. Międzynarodowa Federacja Konkursów w Jedzeniu już odnotowała 137 kategorii konkursowych kulinariów, ale ta dyscyplina dopiero się rozkręca.
Waleczni rekordziści

Czy można żyć z ustanawiania akurat takich rekordów, jak to robił Siergiej Bubka, który poprawiał skok o kolejny centymetr i kasował za to pieniądze? Organizatorzy dostarczają prowiant, rozdają puchary, przewiązują ozdobnymi pasami championa i nagradzają pieniędzmi. Dają także prawo do darmowych posiłków w barach, ale przede wszystkim zwycięzcę w jedzeniu otacza sława. Do elity za takie wyczyny na pewno zalicza się dzisiaj 43-letnia Sonya Thomas, która podczas zawodów National Buffalo Wing Festiwal pobiła kolejny tegoroczny rekord. W ciągu 12 minut zjadła (połknęła?) 181 skrzydełek z kurczaka (2,2 kilograma czystego mięsa). I zaraz po tym sukcesie miała jeszcze siłę, żeby wyznać, iż jest bardzo szczęśliwa. Amerykańskie Buffalo słynie z przyrządzania skrzydełek w occie i podawania ich na gorąco. Kobieta, która od tego roku ma prawo nosić tytuł królowej skrzydełek, już wcześniej ustanawiała rekordy w jedzeniu ostryg, jajek na twardo, papryki i sernika. Mimo tylu zwycięstw nadal pozostaje drobną, ładną kobietą o proporcjonalnych kształtach.

Obok Sonyi również nazwisko Joeya Chestnuta pojawia się dość często na podobnych zawodach. W tym roku był od niej o 12 skrzydełek gorszy, ale za to bezkonkurencyjny okazał się w jedzeniu hot dogów. W ciągu 10 minut spałaszował 68 bułek, a do każdej trzeba jeszcze doliczyć po jednej kiełbasce. Z tym wynikiem ustanowił niedawno rekord świata i zdetronizował sześciokrotnego mistrza w tej kategorii, Japończyka Takeru Kabayashi. Posiada również rekord świata w jedzeniu makaronu z serem (5 kg w siedem minut) i jedzeniu ostrych papryczek (188 sztuk w 10 minut). Japoński zawodnik chociaż z drugim miejscem w tym roku i tylko 59 hot dogami, nadal zalicza się do ścisłej czołówki światowej, ponieważ jest najlepszy w innej dziedzinie. Ma na swoim koncie 103 hamburgery, które połknął w osiem minut. Waży tylko 75 kilogramów. Patrząc na niego, trudno sobie wyobrazić, jak on chowa tyle buł z parówkami i hamburgerów. Prawdopodobnie swój sukces zawdzięcza technice wkładania do ust grubych kanapek, które upycha po prostu dwiema rękami na przemian.

Spaghetti zawijane i wciągane

Nieznany bliżej mężczyzna z Ohio, który przybrał ksywkę Skromny Bob, zaistniał, na razie, tylko w jednej konkurencji makaronowej. Trudno będzie go pokonać nawet Włochom, bo w 10 minut zjadł 5,2 kg spaghetti z chili. Informator nie podaje, jak kluski były jedzone, a to ważne, bo są też rozgrywki na wciąganie makaronu po jednej niteczce. Można się tylko domyślać, że w tym przypadku Bob wykorzystał technikę zawijania.
Wielką niespodzianką w rywalizacji na placki ziemniaczane okazał się Pete Czerwiński, Kanadyjczyk polskiego pochodzenia. Wystartował w Nowym Jorku po raz pierwszy w życiu, pierwszy raz widział na oczy "plindze" i od razu wielki sukces. Zjadł ich najwięcej! Potrzebował tylko 10 minut, żeby z półmiska zniknęło 48 placków o wadze 3 kg. Pete ma dopiero 23 lata, więc na pewno jeszcze o nim usłyszymy.

Dopiero od niedawna do mistrzostw w jedzeniu przyłączają się bracia Słowianie ze wschodu. Na razie wybierają własne menu, więc wiadomo o nich tylko tyle, że 33-letni Rosjanin w miejscowości Łachta pod Petersburgiem zjadł 73 bliny (naleśniki) ważące 2 kg. Potrzebował na to godzinę. Nie wiadomo, czy to dużo, czy mało, dopóki sami nie spróbujemy pobić jego rekordu.

A my ścigamy się na pączki

Wszystkiemu winna jest polska tłustoczwartkowa tradycja, która ciastkarzy zmusza do smażenia pączków, a resztę społeczeństwa do ich jedzenia. W wielu już miastach powstały komitety, które organizują pączkową rywalizację i wyłaniają co roku mistrzów. Poznań także ma swoje rekordy, a tegorocznym mistrzem - jeszcze aktualnym - jest Wojciech Szybisty, któremu wystarczyło 5 minut i 20 sekund na pogryzienie i połknięcie 10 pączków o łącznej wadze 0,6 kg. Rywalizacja była bardzo ostra, bo wystartowało 80 kandydatów, z których najmłodszy miał 4 lata, a najstarszy 85. Nikt nie odchorował. Lepszy od Wielkopolanina jest Marek Ungier, triumfator na IV Mistrzostwach Krakowa, bo wpałaszował 12 pączków w pięć minut. Słabo za to wypadł "pączkojad" w Star-gardzie Szczecińskim. Tamtejszy 30-letni champion zdołał przełknąć jedynie 5 pączków w ciągu siedmiu minut.

Znacznie mniej jest chętnych, aby tłustoczwartkowe obżarstwo wykorzystywać do bicia innych rekordów. Pewnie chodzi o wyższe koszty, jakie trzeba ponieść, fundując zawodnikom golonki i bigos. Nie bał się takich wydatków pewien sponsor, który do podkarpackiej Jesionki przywiózł golonki i spokojnie czekał na polskiego mistrza spośród 22 dziennikarzy ścigających się w konsumpcji na czas. Został nim Szymon Jakubowski, dziennikarz, który w 30 sekund zneutralizował golonkę ważącą 30 dag. Zawody odbywały się w dwóch kategoriach - soft dla smakoszy golonki strzałkowej, składającej się z samego mięsa i hard dla zwolenników półkilogramowych porcji ze skórą i tłuszczem. Konkurs prowadził Stanisław Jarosz, któremu nazwisko nie przeszkodziło w zagrzewaniu uczestników do walki w jedzeniu porcji ze świńskiej nogi.

Żołądek jak wiadro

Czy żołądek człowieka o długości 25-30 cm i szerokości 12-14 cm, a więc nie większy od butelki "Muszynianki", rozciąga się jak balon, aby pomieścić te wszystkie skrzydełka, pączki hot dogi?
- Młody organizm łatwo przystosowuje się do tego rodzaju wyzwań i przy pewnym treningu z pojemności żołądka 1,5-2 litrów dochodzi do trzykrotnego powiększenia. To ekstremalna sytuacja, gdy zamiast normalnych rozmiarów ma się wtedy średnie wiaderko - tłumaczy prof. dr med. Wojciech Kasprzak, specjalista chorób wewnętrznych.

Poznański lekarz jest spokojny o życie tych śmiałków, którzy swój przewód pokarmowy wystawiają na ring. O przykrych konsekwencjach dla zdrowia możemy mówić wtedy, gdy startowanie po rekordy wejdzie w nałóg, a rozciągnięty żołądek nie zechce już powrócić do rozsądnej wielkości.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski