- Ostatni raz widzieliśmy się w połowie grudnia, a słyszeliśmy w połowie stycznia. Włodek miał znów przyjechać do nas w czerwcu, z żoną Moniką i Ebim, na czas trwania Euro. Długo go rozgryzałem, ale po kilku spotkaniach zrozumiałem, że poznałem człowiek bezinteresownego, od którego można uczyć się pokory i skromności. On nigdy nie wykorzystywał swojego nazwiska do prywatnych spraw. Zawsze miał wielki szacunek dla swoich kolegów, Zbigniewa Bońka i Grzegorza Laty. Do prezesa PZPN w ostatnich latach mówił per "pan". Odnoszę jednak wrażenie, że inni go nie doceniali.
CZYTAJ TEŻ:
Sport w Głosie Wielkopolskim
Włodzimierz Smolarek nie żyje
Wspominamy Włodzimierza Smolarka
Miał się zestarzeć w Holandii, ale życie potoczyło się tak, że wrócił na stare śmieci do swojego rodzinnego Aleksandrowa Łódzkiego. Z okna miał widok na stadion, ale myślami wracał do pracy z młodzieżą w swoim ukochanym Feyenoordzie Rotterdam.
Chciał tam wrócić, ale duma mu na to nie pozwalała. On nie lubił się o nic prosić. W ostatnim czasie zajmował się w PZPN skautingiem, co było mu na rękę. Zawsze bowiem lubił kontakt z młodzieżą, co najlepiej było widać na spotkaniach w "Olandii". Będzie go nam bardzo brakować. Dla jego żony i syna zawsze drzwi będą u nas otwarte...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?