Obiecywałem sobie wiele po spektaklu Living Dance Studio. Niepotrzebnie. Bardzo estetyczna opowieść o pamięci tego, co wydarzyło się podczas rewolucji kulturalnej w Chinach i konsekwencjach. Kameralny spektakl, ściszony, poetycki ale przez to trochę nudny i smętny.
W tej opowieści prywatne historie mieszają się z wielką historią. I to jest interesujące, bo prywatność oswaja anonimową zbiorowość. Liczyłem na większy udział tańca. Niestety, przeważyło gadanie. Może zabrakło mi cierpliwości... Wydaje mi się, ze "dokumentalny teatr tańca" nie ma szans w konfrontacji z rzeczywistością.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?