Królowa balu czy raczej fanka pracy organicznej? W której roli Pani się lepiej czuje?
Sport króluje w moim życiu, od kiedy pamiętam, a to przekłada się też na moje sportowe stroje. Do chodzenia w dresie jestem przyzwyczajona jak mało kto. Nie jest jednak też tak, że źle się czuję w sukience balowej. Jak jest okazja, to zakładam kreację i czuję się może nie jak jak królowa balu, ale przynajmniej jak jej asystentka. W tym roku nadrabiam stracony czas, bo przecież wcześniej byłam już na gali kajakowej i balu Przeglądu Sportowego. Ta uwaga dotyczy też makijażu, bo w czasach szkolnych nie malowałam nawet oczu.
Sezon życia ma Pani za sobą czy dopiero przed sobą?
Mam nadzieję, że sezon życia mam dopiero przed sobą, choć ten ostatni był najlepszy w moim życiu. Co było kluczem do sukcesu? Chyba to, że przestałam czuć, że stres może przeszkadzać w osiągnięciu dobrego wyniku. Zawsze myślałam, że adrenalina dobrze wpływa na mój występ. Z czasem jednak zauważyłam, że w przeszłości byłam czasami przemotywowana. W minionym sezonie wszystko było dawkowane w odpowiedniej skali. Uchwyciłam też właściwe proporcje w życiu sportowca. Zrozumiałam, że sport musi być na pierwszym planie, ale w harmonijnym połączeniu z drugim i trzecim planem, czyli różnymi aspektami życia prywatnego.
Komu Pani najwięcej zawdzięcza w karierze?
Na moje sukcesy złożyło się wiele osób, bo przecież pływałam w różnych składach i pod opieką różnych szkoleniowców. Najważniejsza rolę odgrywa jednak trener, który po pewnym czasie zyskuje szacunek i uznanie. Początki mojej współpracy z trenerem kadry, Tomaszem Krykiem, były takie, że nie zawsze zgadzałam się z jego wizją pracy. Przez chwilę myślałam nawet, że to może być jakiś szarlatan. Z czasem się jednak do niego przekonałam. Przełom nastąpił na MŚ w 2021 r., kiedy przypłynęłyśmy do mety na 4 i 5 miejscu. Zastanawiałam się, co poszło nie tak i uznałam, że muszę jeszcze bardziej analizować i bardziej poważnie traktować okres przygotowawczy. To mi zostało zresztą do dzisiaj.
Zobacz też: 66. Plebiscyt: Marcin Wenzel o projektach sponsoringowych Grupy Enea
Czy myśli Pani już o starcie na igrzyskach w Paryżu?
To stanowczo za wcześnie, tym bardziej, że my mamy tak wyrównaną i mocną grupę, że ja najpierw muszę potwierdzić wysoką formę w kwietniu, na wewnętrznych eliminacjach w Wałczu. Kwalifikację na igrzyska zdobyłam wspólnie z Heleną Wiśniewską, ale nie dla nas, tylko na kraju. Wypisałam sobie cele na sezon, ale też z uwagą, że lepiej robić swoje każdego dnia, bo jak byłam młodą zawodniczką, to wizualizowałam sobie starty w finałach, tak że czasami mi się one śniły po nocach. Im więcej było jednak tych snów, tym gorzej wypadałam na zawodach. Nie chciałabym więc już do tego wracać.
Wszyscy się zastanawiają, w jaki sposób „Atomówki” Tomasza Kryka radzą sobie z tym, że przez co najmniej 300 dni w roku przebywają w tym samym towarzystwie. Jakie macie sposoby na zażegnywanie konfliktów?
Są proste rozwiązania techniczne, takie choćby jak zmiana osoby, z którą się mieszka w pokoju podczas zgrupowań. Ja jestem w tym roku w pokoju z Sandrą Ostrowską i dla mnie jest to na razie jakaś nowość. Poza tym wiemy, że w tej grupie jesteśmy zdane na siebie. Dlatego bardziej sobie pomagamy niż przeszkadzamy. Mamy też wypracowane schematy zachowania, jak któraś z nas ma słabszy mentalnie dzień. Oczywiście kogoś lubi się mniej lub bardziej, ale nadrzędną sprawą jest szacunek dla każdej z nas. Poza obozami też się spotykamy, ale raczej w węższym gronie. Może czasami chciałabym iść na sylwestra z koleżankami ze szkoły, ale prawda jest taka, że przez sport te kontakty z czasem zanikają, bo brakuje mi po prostu czasu na ich podtrzymywanie.
Gdyby Pani nie była kajakarką, to jaką dyscyplinę sportu by Pani uprawiała?
Bardzo lubię oglądać nasze Aniołki z kadry Aleksandra Matusińskiego. Ostatnio miałam nawet okazję poznać najbardziej znaną z mistrzyń jednego okrążenia, czyli Natalię Kaczmarek. Przyjaźni z tego raczej nie będzie, bo wymieniłyśmy na balu kilka kurtuazyjnych zdań. Za dziecka u mnie w domu królowały natomiast transmisje w roli głównej z Justyną Kowalczyk. Ja też ją oczywiście najbardziej podziwiałam. Na nartach nauczyłam się biegać, ale nie jest to moja ulubiona dyscyplina. Poza sportem lubię oglądać seriale kryminalne i czytać książki o psychologii.
Jesteś świadkiem ciekawego wydarzenia? Skontaktuj się z nami! Wyślij informację, zdjęcia lub film na adres: [email protected]
Miejskie Historie - Trzcianka:
Obserwuj nas także na Google News
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?