18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Matka straci trójkę dzieci? Sędzia grozi palcem i ostrzega: to niewykluczone!

Maciej Roik
Aneta Paprota i Marcin Ferla boją się, że mogą stracić dzieci
Aneta Paprota i Marcin Ferla boją się, że mogą stracić dzieci Maciej Roik
Aneta P. wraz z trójką swoich dzieci w piątek przeprowadziła się z socjalnego hostelu w Poznaniu do ośrodka dla rodzin w Gnieźnie. Nie chciała, ale sąd nie dał jej wyboru. Dla matki było jasne, że jeśli nie wyjedzie, to straci swoje dzieci. Zdaniem sędziego, to ostatnia szansa na jej powrót do normalności. Jeśli jej nie wykorzysta, zostanie sama.

W tej historii nic nie jest oczywiste. Z jednej strony jest dramat rodziny, która musi wyjechać, choć tego nie chce (partner i ojciec dzieci zostaje w Poznaniu). Z drugiej: Fatalne warunki życia, skrajna niezaradność życiowa i brak odpowiedzialności.

Aneta P. przyszła do naszej redakcji kilka dni temu. Twierdziła, że sąd każe jej się wyprowadzić, a ona tego nie chce. Opowiedziała nam o swoim życiu. Nieudane małżeństwo, brak kontaktu z pierwszym synem, konflikt z matką. W końcu nowych chłopak i kolejne dzieci. Ostatecznie trafiła do ośrodka dla rodzin.

Byliśmy w jej 12-metrowym pokoju. Tam okazało się, że sypialnia dla niej oraz Pawła, Bartka i Patryka to dwa rozkładane, poplamione fotele. Funkcję lodówki przejęła jedna z szuflad komody. A ubrania, zamiast w szafie, są przechowywane w stercie na fotelu.

W końcu sąd rodzinny stwierdził, że w tak fatalnych warunkach dłużej żyć nie można. Nakazał przeprowadzkę i wskazał miejsce. Nie ukrywając, że jeśli matka się nie zastosuje, może stracić dzieci.

- Kazali mi przeprowadzić się do Gniezna strasząc mnie, że inaczej stracę dzieci - żali się matka. - A co z ojcem? Czy on nie ma prawa widzieć swoich synów? Może dojeżdżać, ale za co?

Ojcem dzieci jest 26-letni Marcin F. Mężczyzna sam mieszka na Wildzie z matką i ojczymem. Jak mówi rodzina nie może się tam przeprowadzić, bo nie chce o tym słyszeć ojczym.

- O przeprowadzce nie może być mowy - podkreśla. - Chcę mieć z nimi kontakt ale nie wiem jak często będę mógł jeździć do Gniezna - przyznaje.

Problemem są pieniądze. Pan Marcin wraz z panią Anetą pracują tylko dorywczo, jako ochroniarze podczas dużych imprez sportowych. Niestety zimą nie odbywają się mecze piłki nożnej czy wyścigi żużlowe. Automatycznie nie ma też źródła dochodu.

Jak twierdzi pan Marcin, jego partnerkę oraz dzieci potraktowano z góry. I nie dano szansy, by to w Poznaniu wspólnie stanęli na nogi.

Zupełnie co innego mówią jednak te osoby, które na co dzień przyglądały się losom rodziny. Wśród relacji nie brakuje opowieści o przemocy, braku opieki i awanturach. Jak twierdzi Roman Fons, kurator sądowy przydzielony rodzinie, sytuacja jest kompletnie nieprzewidywalna.

- W momencie gdy rodzina funkcjonuje w odpowiednich ośrodkach wszystko jest po kontrolą - mówi. I podkreśla: Gdyby matka wpadła jednak na pomysł, że chce się wyprowadzić z pewnością złożyłbym wniosek o odebranie dzieci. Pani Aneta jest kompletnie niewydolna wychowawczo.

To znaczy, że dzieci chodzą zaniedbane, żyją w brudzie i często nie mają odpowiedniej opieki. Od mieszkańców ośrodka docierały też sygnały że były bite.

- Nie raz musiałem oglądać dzieci i zastanawiać się, czy siniaki powstał bo dziecko się przewróciło, czy może zostało uderzone - mówi.

Podobną wersję przedstawia Joanna Wyciechowska, kierowniczka Pogotowia Społecznego przy ulicy Jawornickiej.
- Zdarzało się szarpanie, krzyki. Pani Aneta często sama mówiła, że nie daje sobie rady - podkreśla J. Wyciechowska. - Mimo że miała przydzieloną wszelką możliwa opiekę w tym psychologa i asystenta z MOPR-u. Ośrodek w Gnieźnie, to jej ostatnia szansa na poprawę sytuacji.

Dlaczego rodzina nie trafi do innego ośrodka w Poznaniu? Odpowiedź jest prosta: nie ma tam odpowiedniej placówki.
- Jeśli postępowanie matki się nie zmieni, matka może stracić dzieci - nie ukrywa Joanna Ciesielska - Borowiec z Sądu Okręgowego w Poznaniu. - Wyjazd do Gniezna to dla niej ostatnia szansa by zmienić swoje postępowanie.

Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski