MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Medyk to zawód czy powołanie?

Danuta Pawlicka
FOT.piotr jasiczek
Z dr. med. Szczepanem Coftą, specjalistą pulmonologiem i internistą, rozmawia Danuta Pawlicka

Katolickie Stowarzyszenie Lekarzy Polskich, którego jest pan członkiem, ma w preambule taki zwrot: "My, lekarze katoliccy świadomi świętych obowiązków oraz tej odpowiedzialności, jaką na nas nakłada święty chrzest". Większość, a może nawet wszyscy polscy - ochrzczeni! - lekarze mogliby składać podobne ślubowanie. Czym więc stowarzyszeni lekarze różnią się od pozostałych, skoro nie noszą plakietek?

Oczywiście każdy chrześcijanin z racji chrztu jest wezwany do życia wiarą. Tylko niewielka część lekarzy uznaje, że jednym z wyrazów ich życia wiarą jest spotykanie się w formie stowarzyszenia lekarzy. Bardzo wielu medyków jest obecnych w swoich parafiach, w różnorakich ruchach religijnych, uczestniczy w wielu dziełach dobroczynnych. Jest też grono tych, którzy uważają, że warto od czasu do czasu spotkać się z innymi osobami wypełniającymi to samo posłannictwo z racji wspólnej wiary. Spotkania w ramach Stowarzyszenia Lekarzy Katolickich są przede wszystkich propozycją zatrzymania się i refleksji nad nurtującymi pytaniami współczesności.

Lekarze katoliccy podkreślają, że medycyna to powołanie i zawód. Wasi koledzy, którzy walczyli o większe pieniądze, wypierali się słowa "powołanie".

Każde wyparcie słowa "powołanie" pewnie obróci się przeciwko nam. W ostatnich miesiącach staliśmy się świadkami i uczestnikami swego rodzaju histerii części środowisk medycznych. Pewnie zarobki dużej części środowiska medycznego były (i częściowo nadal są) skromne, jednak zawsze punktem odniesienia powinno być bogactwo społeczeństwa, wśród którego pracujemy. Problemem jest olbrzymie i nieuprawnione rozwarstwienie zarobków lekarskich, a także brak troski o młodych lekarzy, których część osiąga finansową samodzielność grubo po trzydziestce. Oczekuje się od nas więcej i to jest naszą szansą. Jeśli zatracimy w wykonywaniu naszego powołania pewien rys szlachetności i bezinteresownej gotowości, to byłoby to kresem naszego - swego rodzaju - uprzywilejowania i wyjątkowości misji.

Przybywa czy ubywa medyków, którzy chcą leczyć zgodnie z przykazaniami katolickimi?

Sądzę, że misja lekarza sama w sobie zakorzeniona jest głęboko w Dekalogu. A przede wszystkim w humanitas. Jej istotą jest najbardziej ludzkie pochylenie się nad drugim. Od wrażliwości nie jest daleko do wiary, chociaż ona ma bardzo różne oblicza.

Lekarz powinien być "dobrym Samarytaninem", który niesie także lekarstwo duchowe. Czy może się to udać w warunkach publicznego szpitala i przyszpitalnej poradni?

Na szczęście w obliczu pacjenta stajemy sami, twarzą w twarz. Tutaj zasadniczo nie ingerują żadne zewnętrzne uwarunkowania: autorytarna hierarchia, często wątpliwej marki tzw. systemy jakości będące często zastępowaniem zdrowego rozsądku kolejnymi papierami. Dotknięcie cierpienia drugiego człowieka i próba niesienia pomocy są zawsze tym samym… Może nas tylko deprymować konieczność pośpiechu, zmęczenie czy zawodowe wypalenie.

Jako lekarz katolicki jest pan oczywiście przeciw eutanazji nawet w sytuacjach beznadziejnych?

Często ocieram się o umierających. Jednym z wyrazów mojego lekarskiego życia jest pomoc im świadczona. Jest dla mnie doświadczeniem niezwykle ubogacającym i pomagającym odkrywać właściwe relacje spraw życia: przy umierającym najbardziej intensywnie odczuwa się smak życia, ludzką transcendencję. Przyznam szczerze, że wszelkie dyskusje o eutanazji są dla mnie teoretycznymi dywagacjami osób, które same mają problemy ze swoim życiem. Lekarz spoglądający w oczy jakiegokolwiek chorego wyczuwa na pewno błysk świętości ludzkiego życia.

A jeżeli on sam zastrzega, że nie chce, aby mu w jakikolwiek sposób przedłużano życie? Nie chodzi o ratowanie, lecz o przedłużanie cierpienia?

Przecież każdy lekarz, mający na uwadze dobro chorego, nie będzie za wszelką cenę, na przykład stosując uporczywą terapię, ratował ludzkiego życia. Nie jest eutanazją odstępowanie od czynnego leczenia, jeśli na przykład spodziewany efekt leczenia jest mniej wyrazisty niż ryzyko, które wiąże się z tym postępowaniem. Jednym z najtrudniejszych współczesnych wyzwań lekarskich jest zachowanie umiejętności odstępowania od terapii. Jednym z najpiękniejszych, ale i najbardziej odpowiedzialnych wyrazów posługi lekarskiej, jest umiejętność właściwego rozeznania i podejmowania dobrych decyzji w obliczu ciężko chorego i umierającego, mając na względzie jego integralne dobro.

Katoliccy lekarze chcą, a przynajmniej domagali się na kongresie w Rzymie, zaostrzenia definicji śmierci. Czy pan też uważa, że tzw. definicja harwardzka mówiąca o śmierci mózgowej to za mało, aby stwierdzić czyjąś śmierć?

Doświadczyłem wrażliwości, z jaką anestezjolodzy i inni odpowiedzialni, przystępują do orzekania śmierci, chociażby u nas, w Polsce. Z całą mocą warto podkreślić, że nie ma chyba specjalnego niebezpieczeństwa nadużyć w tym zakresie. Są odpowiednie regulacje prawne, które szanują integralność życia, a jednocześnie w sytuacjach tego wymagających umożliwiają uczynienie daru ze swoich organów innym.

Pan jako lekarz znany jest z tego, że nie liczy pan godzin pracy w szpitalu. To chyba nie wynika ze stowarzyszeniowej przynależności?

Chciałbym, by wynikało to z wewnętrznej gotowości i otwartości na Drugiego, który czyni nam zaszczyt, zwracając się do nas z prośbą: pomóż mi. Prostymi środkami, to jest naszą myślą i decyzją, życzliwą rozmową, spojrzeniem w oczy i dotknięciem ręki, jesteśmy w stanie uczynić bardzo wiele. Wierzę, że tak długo jako lekarze będziemy godni zaufania, dopóki w taki sposób będziemy mieli siłę odczytywać nasze powołanie. A mimo tych wyzwań wydaje mi się, że bardzo łatwo spełnić się w życiu będąc lekarzem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski