Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Muzyka daje chleb dla duszy

Marek Zaradniak
Dorota Miśkiewicz w Poznaniu bywa często. Lubi Stary Rynek gdzie zawsze może kogoś spotkać
Dorota Miśkiewicz w Poznaniu bywa często. Lubi Stary Rynek gdzie zawsze może kogoś spotkać Kama Czudowska Sony Music
Z Dorotą Miśkiewicz, wokalistką, kompozytorką, autorką tekstów i skrzypaczką o jej piosenkach i związkach z Poznaniem

Podczas Akademii Gitary wystąpi Pani w Poznaniu z zespołem Narciarze. Choć muzycy, którzy go tworzą to doskonale znane nazwiska, to jednak o samej grupie niewiele wiadomo. Co to za projekt?
Spontaniczny. Zespół powstał wtedy, gdy okazało się, że potrzebna jest grupa, która zagra podczas wyjazdu narciarskiego do Włoch. Po prostu - musiałam znaleźć ludzi, którzy zagrają i pojeżdżą na nartach tak, aby sprawiło im to frajdę. Wśród basistów znalazł się Kuba Badach, który jest świetnym narciarzem, ale jak się okazuje również znakomitym basistą, chociaż nie robi tego na co dzień, bo przecież znany jest głównie jako wokalista. Ale na basie gra na prawdę nieźle i dlatego znalazł się w tym zespole. W zespole “Narciarze” grają także Marek Napiórkowski na gitarze i Sebastian Frankiewicz na perkusji. To najweselszy z moich zespołów!

Jakie utwory wykonacie podczas koncertu Akademii Gitary?
Piosenki z moich różnych płyt, czyli w większości kompozycje Marka. Zagramy też coś z repertuaru Kuby, choć będzie on przede wszystkim grał - a to jest rzadka okazja, żeby posłuchać go grającego na basie.

Ten rok jest dla Pani niezwykle pracowity. Zaskoczyła Pani pomysłem na koncert z najwybitniejszymi polskimi pianistami jazzowymi. Skąd się to wzięło i co zostało po tym koncercie? Słyszałem, że szykuje się płyta.
Właśnie pracuję nad zgraniem tej płyty. Koncert miał miejsce w warszawskim Teatrze Muzycznym Roma i zgromadził dwunastu pianistów i jedną pianistkę. To był taki rodzaj hołdu złożonego przeze mnie polskiej pianistyce jazzowej . Miałam problem z wyborem muzyków, bo znakomitych pianistów w Polsce jest wielu i koncert mógł się rozrosnąć do ogromnych rozmiarów. Postawiłam na różnorodność i pokazanie pianistów z różnych pokoleń. Wystąpił też na tym koncercie Atom String Quartet.
Każdy z pianistów zaaranżował wybraną przeze mnie piosenkę z kanonu polskiej piosenki po swojemu. To wszytko zostało nagrane w wersji audio jak i video, więc jesienią będzie płyta DVD, będzie też emisja w TVP 2 . Przyznam, że było to dla mnie ogromne przedsięwzięcie.

Ale póki co jest płyta „Best Of Dorota Miśkiewicz” z Pani piosenkami. Dlaczego zdecydowała się Pani na takie wydawnictwo?
To nie była moja decyzja lecz firmy fonograficznej. Chodziło o to, aby wydać te piosenki, które są dla mnie ważne. Wydawało mi się, że do wydania płyty „Best of” musi być specjalna okazja, okrągły jubileusz, bądź potężny repertuar, ale okazało się, że jest trochę piosenek, które warto by zawrzeć na takim krążku. A poza tym uznałam, że to świetna okazja aby dołączyć piosenki, które do tej pory nie znalazły się na moich płytach, tylko na krążkach innych wykonawców lub składankach, a są dla mnie równie ważne. A więc trochę zrobiłam tę płytę dla siebie. Są tam takie piosenki, jak „Anna Joanna” (czyli w oryginale „Jovano Jovanke”), którą śpiewam na koncertach, a nie była na żadnej z moich płyt. Jest nagrana z Cesarią Evorą „Um Pincelada” i „So Gia” - wykonana ze Stefano Bollanim, znakomitym włoskim pianistą jazzowym. Nagrałam z nim tę piosenkę, ale jeszcze się nie poznaliśmy, to było pokłosie kontaktu z Cesarią, piosenka do tej pory ukazała się tylko we Włoszech, na składankach z piosenkami Cesarii Evory, wykonywanych po włosku (org. tytuł Sodade). Jest także w tym zestawie jedna piosenka premierowa.

”Bezbłędny”?
Tak. napisali ją Marek i Michał Rusinek.
Ale nie ma w tym zestawie „Magdy”...
Nie ma „Magdy, proszę”, nie ma „Suwalskiego Bolera”. Nie ma kilku innych ważnych piosenek. Wydaje mi się, że mógł-by to być album dwupłytowy, tak jak to było w przypadku płyty Kayah „The Best and the Rest”, która mi się bardzo podobała, ale w moim przypadku zdecydowano o wydaniu jednej płyty. Więc trzeba było dokonać selekcji.

W tym zestawie pojawia się piosenka Cesari Evory. Śpiewała Pani z nią. Występowałyście razem. Kim była dla Pani? Jak ją Pani wspomina?
Na pewno patrzenie na nią było dla mnie wielką nauką, bo widziałam dojrzałą kobietę, która bardzo dużo przeszła i przez swoją konsekwencję mogła się stać tym, kim się stała. Na początku śpiewała w barach za jedzenie i za picie, i z takiej biedy wskoczyła w połowie życia na duże sale koncertowe. Śpiewała pięknie i szczerze, miała też łut szczęścia. Trafił się ktoś, kto ją zauważył, docenił, pomógł w promocji i dzięki temu stała się znana na cały świat. Było to dla mnie doświadczenie niezwykłe, podobnie jak odczuwanie tamtej muzyki, która pulsuje inaczej, niż nasza. Jej muzycy byli niesamowici. Grali ciekawie, inaczej akcentowali. Ja wiedziałam, że jeśli będę liczyć od początku piosenki to będzie wszystko OK, ale gdy zacznę liczyć w środku to może się zdarzyć, że znajdę się zupełnie gdzie indziej niż oni.

Duetów na tym krążku jest wiele, a śpiewanie w duetach jest modne. Czy nie myśli Pani o wydaniu osobnej płyty z duetami?
Nawet ta płyta “Best of” mogła być płytą wypełnioną tylko duetami, ale myślę że na taki krążek przyjdzie jeszcze czas. Śpiewanie w duetach sprawia mi radość. Dzielenie się sceną, dopasowywanie do siebie - to bardzo miłe.

Pamiętam Pani koncert w duecie z Grzegorzem Turnuem jesienią ubiegłego roku w Teatrze Wielkim w Poznaniu...
Z Grzegorzem też mogłabym nagrać osobną płytę z duetami. Repertuaru mamy bardzo dużo i śpiewamy ze sobą wiele lat. Sprawia mi przyjemność, gdy słyszę nasze głosy współbrzmiące. Może kiedyś zrobimy wspólną płytę.
Z okazji Światowych Dni Młodzieży ukazała się płyta „Teraz i po wszystkie czasy”, na której śpiewa Pani Psalm 121 - „Wznoszę oczy swe ku górom”. Jest takie powiedzenie, że kto śpiewa ten modli się dwa razy. Zgodzi się Pani z tym?
Muzyka jest formą medytacji, modlitwy. I nawet ci, którzy nie śpiewają, lecz grają na instrumentach, też dotykają jakichś wyższych sfer, bo skądś to się musi brać. Muzyka zrobiona całkowicie w komputerze, idealnie wyrównana i wyczyszczona, brzmi sztucznie, nie ma duszy. Gdy byłam uczennicą, często słyszałam reakcje moich starszych kolegów jazzmanów na błędy w muzyce, mówili: „żywi ludzie grają” - wtedy mnie to śmieszyło. Teraz widzę, że muzyka grana przez „żywych ludzi” ma coś takiego, w tej swojej niedoskonałości, że jest piękna. I teraz pytanie: skąd się to piękno bierze? Wierzę, że gdzieś w mózgu albo w sercu otwierają nam się klapki, które łączą nas z jakimiś wyższymi siłami. Wierzę, że muzyka pomaga nam żyć. Wydawać by się mogło, że to nie jest towar pierwszej potrzeby, że przede wszystkim trzeba mieć co włożyć do garnka, ale jednak muzyka daje ludziom chleb dla duszy. I to jest myśl, która mnie pociesza, bo uświadamia, że to co robimy po prostu jest potrzebne.

Jedna z piosenek, którą włączyła Pani do swojego repertuaru to Jerzego Wasowskiego „Lubię być szczęśliwa”. Jest Pani szczęśliwa?
Jestem. Kiedy byłam młodsza i trochę zbuntowana, wydawało mi się, że to jest takie „cool”, jeśli się jest trochę nieszczęśliwym. Teraz czuję, że każdy dzień jest darem. Z wiekiem pojawia się umiejętność wprowadzania tego w życie, choć nie u każdego tak jest. Patrzę na niektórych, jak z wiekiem stają się bardziej sfrustrowani, widzą raczej, że szklanka jest do połowy pusta, zamiast widzieć, że jest do połowy pełna. Przecież o to chodzi!
Rozmawiamy o gitarze, o piosenkach, o fortepianie. A skrzypce? To przecież Pani instrument. Nie myślała Pani, aby taki projekt jak przygotowała z pianistami zrealizować także ze skrzypkami ?
Projekt z pianistami był zupełnie naturalny. Ja nawet nie przypuszczałam, że uda się doprowadzić do takiego finału. On żył tylko w mojej głowie na zasadzie marzenia. Natomiast pomysł ze skrzypkami jeszcze się nie pojawił. Z tego, co widzę, to skrzypków jazzowych w Polsce jest sporo, co pokazał choćby ostatni Konkurs im. Zbigniewa Seiferta. Skrzypce to instrument, który w Polsce zaczyna być w rozkwicie jeśli chodzi o jazz. Zresztą Atom String Quartet, który zagrał ze mną w projekcie „Piano.pl”, to świetny kwartet smyczkowy, któremu nie zawsze trzeba pisać nuty, wystarczą funkcje, oni je czytają jak jazzmani, improwizują brawurowo. Ja nigdy nie myślałam, żeby rozwijać karierę skrzypaczki. Śpiewanie jednak przychodzi dużo prościej i jest bardziej naturalne, ale zabieram skrzypce na koncerty i czasem na nich zagram. Nie zdarza się to często, ale też nie zostały zupełnie zapomniane.

W Poznaniu jest Pani często. Ma Pani tu swoje ulubione miejsca?
Tak. Przede wszystkim Stary Rynek. To miejsce, do którego ciągnę, a które wszystkich skupia. Lubię miasta, które mają właśnie takie starówki, które przyciągają. W Warszawie tego nie ma. W Warszawie starówka jest jednym z miejsc, a jeśli przyciąga, to turystów, nie warszawiaków. Stary Rynek w Poznaniu jest jak domowy kominek. Przyciąga i zawsze można tam spotkać kogoś znajomego.

Poznańskim projektem są też piosenki Witolda Lutosławskiego, które nagrała pani z zespołem Kwadrofonik.
Ten projekt urodził się w Poznaniu na Biennale Sztuki dla Dziecka i się na tyle nam spodobał, że postanowiliśmy go nagrać na płytę. W tym roku z tym koncertem pojawiliśmy się na festiwalu Sacrum Non Profanum w Szczecinie. W sierpniu zajrzę ze swoim zes-połem na chwilę do Piły i do Krotoszyna. Do Poznania wrócę w listopadzie by z Grzegorzem Turnauem wykonać koncert „Siedem widoków w drodze do Krakowa”. To jego najnowszy projekt, w którym również występuję. Bardzo piękny i elegancki. Do Polanicy Zdrój jadę na Festiwal im. Marii Czubaszek, a Stacja Kutno to festiwal piosenek Jeremiego Przybory. Ale przede wszystkim czekam z utęsknieniem na koncerty z pianistami , choć wątpię, że zawsze uda nam się wystąpić w pełnym składzie.

Uczestnikiem tego projektu był Leszek Możdżer, a on ma w Poznaniu swój Enter Music Festival ...
To byłby dla mnie zaszczyt, Festiwal jest świetny!A ą
Rozmawiał MAREK ZARADNIAK

Dorota Miśkiewicz i Narciarze #Akademia Gitary, Sala Wielka CK Zamek (ul. Święty Marcin 80/82), 2 września, godzina 20, bilety: 59 zł

Grupa Narciarze powstała spontanicznie. To mój najweselszy zespół

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski