Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na mojej sprawie prokurator chciał sobie wyrobić nazwisko

Mariusz Kurzajczyk
Mariusz Kurzajczyk
Rozmowa z Danielem Sztanderą, byłym wiceprezydentem Kalisza, o trwającym przez ponad 11 lat procesie sądowym, który niedawno zakończył się jego prawomocnym uniewinnieniem.

Ciągnący się ponad 11 lat proces sądowy zakończył się pana prawomocnym uniewinnieniem. Co pan teraz czuje: radość, ulgę, satysfakcję?
- Ulgę na pewno, bo ta sprawa cały czas tkwiła w głowie i ciążyła, jak garb na plecach. I na pewno miała wpływ na to, jak mnie postrzegano. Mało kto wiedział, o co naprawdę chodziło, a ludziom wystarczyła informacja: Sztandera ma 22 zarzuty. Moja wewnętrzna siła brała się z faktu, że nikogo nie oszukałem i nikt się nie poczuł oszukany, bo żaden z moich partnerów gospodarczych nie poszedł do prokuratora.

Tym niemniej sporo tych zarzutów było...
- Zaczęło się od trzech, bo tyle postawił mi prokurator, po doniesieniu na mnie przez kaliskiego detektywa. Nie miały żadnego pokrycia w rzeczywistości i w przepisach, ale, jak je obaliliśmy, postawił mi kolejnych pięć. One też były bez sensu. Wtedy prokurator się wkurzył, postawił 22 zarzuty i przesłał akt oskarżenia do sądu. Potem sobie myślałem, że trzeba było pozostać na tych trzech i w sądzie ośmieszyć oskarżyciela. Z tych 22 zarzutów kilkanaście mówiło nie o tym, co zrobiłem, ale o moich zamiarach, tak jakby ktoś je znał lepiej ode mnie.

Przypomnijmy, że najważniejsze zarzuty dotyczyły tego, że nie informował pan swoich kontrahentów o złej sytuacji firmy...
...I że doprowadziłem do złego rozporządzenia ich majątkiem, czyli nie zapłaciłem za jakieś produkty. W sumie chodziło o kilkanaście nie do końca rozliczonych transakcji. Nie do końca, bo część z nich rozliczona była np. w połowie. Warto dodać, że przez 10 lat prowadzenia firmy różnych transakcji miałem 10 tysięcy, więc trudno było mnie oskarżać ogólnie, że prowadziłem oszukańczą działalność. Niestety, tak bywa, gdy prowadzi się biznes, że nie wszyscy płacą. Mnie też część kontrahentów nie zapłaciła.

Czyli pana zdaniem sprawa była sztucznie dmuchana przez prokuraturę?
- Oczywiście.

Wydawało się, że ludzie ze świecznika są mniej narażeni na włóczenie po sądach niż „zwykli obywatele”.
- Różnie to bywa. Myślę, że bardzo młody prokurator chciał sobie na mojej sprawie „wyrobić nazwisko”, zwrócić na siebie uwagę, wykazać swoją bezkompromisowość w dochodzeniu do prawdy. Czym innym jest przecież skazanie anonimowego, pijanego rowerzysty, a inny wymiar ma oskarżanie wiceprezydenta Kalisza.

Przez kilkanaście lat, mimo że nie zapadł żaden prawomocny wyrok, przylepiano do pana różne etykiety, nawet „kryminalisty”.
- Cieszę się, że społeczeństwo oceniało te doniesienia z dużym dystansem i nie przeszkodziło to prezydentowi Pęcherzowi w kolejnych wyborach w 2006 i 2010 roku. W 2014 r. była generalna potrzeba zmian, także w polityce ogólnopolskiej. A lokalnie nasiliła się „szeptanka”, jaki to Sztandera jest niedobry.

I w końcówce kampanii wyborczej 2014 roku nie wytrzymał pan nerwowo i sam złożył rezygnację.
- Czułem się fatalnie, głównie dlatego, że brutalnie i niezgodnie z prawdą zaatakował mnie Grzegorz Sapiński. On znał sprawę, podczas delegacji służbowych przegadaliśmy w pokoju hotelowym wiele wieczorów. Tymczasem on cynicznie i tylko dla osiągnięcia własnych celów, minął się z prawdą. Chodziło o to, żeby przed drugą turą wyborów osłabić prezydenta Pęcherza.
A przecież każdemu może się powinąć noga w biznesie i to go nie dyskwalifikuje. Mało tego, według socjologów biznesu, ten, który przeszedł trudne chwile, jest lepszym menedżerem od tego, któremu szło tylko dobrze.

A pan już wrócił lub wraca do biznesu? Co pan robił przez ten rok?
- Pracuję, ale to praca tymczasowa. Zastanawiałem się nad podjęciem konkretnej, która by odpowiadała moim ambicjom, ale czekałem na prawomocne zakończenie procesu. Wiele osób wie o tym, że nie boję się wyzwań i trudnych tematów. Jestem przewodniczącym rady nadzorczej w spółce akcyjnej i miałem ciekawą propozycję pracy poza Kaliszem, ale - jak mówiłem - czekałem na koniec sprawy w sądzie. Teraz mamy jeszcze okres świąteczno-noworoczny, ale jak się skończy, wrócę do tematu.

ZiemiaKaliska.com.pl Dołącz do naszej społeczności na Facebooku!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski