Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niełatwo być w Poznaniu niepełnosprawnym

Katarzyna Fertsch
- Po pasach przejdę. Ale kładka jest dla mnie nie do pokonania - opowiada pan Jerzy
- Po pasach przejdę. Ale kładka jest dla mnie nie do pokonania - opowiada pan Jerzy Waldemar Wylegalski
Czy Poznań jest miastem przyjazny niepełnosprawnym? Większość zdrowych poznaniaków od razu odpowie: tak. Okazuje się jednak, że nie zdajemy sobie sprawy z wielu przeszkód, jakie przed inwalidami stawia życie. I niestety, część z nich jest nie do przeskoczenia.

Pan Wojciech przeszedł poważną operację biodra. Lekarz ostrzegł go, że do czasu wygojenia, powinien siadać na krzesłach o wysokości 50 centymetrów.

- Oczywiście w autobusach są wyznaczone miejsca dla niepełnosprawnych. Ale są to normalne fotele, z których i tak nie mogę korzystać - opowiada. - Nie ma przepisów, które wymagały montowania takich siedzisk. A wystarczyłoby tylko jedno takie w każdym autobusie.

Dlatego pan Wojciech stoi w tramwajach i autobusach. Jak się jednak okazuje, nie każdy ma tyle szczęścia. Wielokrotnie wielką przeszkodą jest już samo dotarcie na przystanek autobusowy lub tramwajowy. A jedną z głównych przeszkód: krawężniki. A dokładnie ich nachylenie do chodnika.

- Niby nic wielkiego, ale dla osoby chodzącej o kulach to problem. Przede wszystkim dlatego, że nie ma jak ich ustawić na takim krawężniku - wyjaśnia pan Wojciech. - Wszystkie powinny być ścięte pod kątem prostym i nie za wysokie, żeby również osoby na wózkach mogły z nich korzystać.

Drogowcy wyremontowali niedawno kładkę dla pieszych nad ulicą Żegrze. Podobnie jak inne tego typu przejścia, nie jest ona przystosowana do potrzeb niepełnosprawnych.

- Czy przy okazji remontu nie można było zbudować podjazdu? - zastanawia się pan Jerzy. - Dzisiaj, żeby przejść przez jezdnię, muszę nadrobić kilkaset metrów. Dla zdrowej osoby to nie problem, ale mnie zajmuje to naprawdę dużo czasu.

Dorota Wesołowska z Zarządu Dróg Miejskich przyznaje, że nie zawsze są pieniądze i możliwości techniczne, by zbudować podjazd.

- Ten problem dotyczy wielu obiektów, które powstały w latach 70. Choćby samej Kaponiery - wyjaśnia Dorota Wesołowska. - I jeśli to możliwe, budujemy w czasie remontów ułatwienia dla inwalidów.

Takie - z pozoru drobne - utrudnienia bywają wyzwaniem. Nie zawsze są w stanie poradzić sobie z nimi sami.

- Wszystko zależy od ludzi - mówi Agnieszka Kubicka, która jeździ na wózku. - Byłam kilka dni w Gdańsku. Wystarczyło, że stałam na przystanku, a kierowca bez proszenia wysuwał podjazd. U nas się do nie zdarza.

Co ciekawe, nawet wybór sklepu pani Agnieszka uzależnia od ludzi. Zakupy robi tam, gdzie może liczyć na pomoc.
- Nie jest nam łatwo w Poznaniu - podsumowuje.

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.gloswielkopolski.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski