MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Noclegownia to nie dom

Elżbieta Bielewicz
Noclegownia PCK przy ul. Dobrzeckiej. Po ciężkiej chorobie pan Darek dostaje stały zasiłek w wysokości 604 zł. Jak mówi, to za dużo żeby umrzeć, za mało, żeby żyć. Noclegownia to teraz jego dom.

Przychodzą tuż przed otwarciem noclegowni. Teraz, jesienią, o godzinie 18.00, a latem dwie godziny później. Na razie nie jest tak źle, temperatury plusowe, to i chętnych nie tak wielu. Może kilkunastu zadomowionych tu bezdomnych. Zimą dojdą ci, którzy wolą strychy, altany, pustostany, ci którzy - jak tu mówią - wolą pić, niż żyć.

Działająca przy PCK, kaliska noclegownia przy ul. Dobrzeckiej funkcjonuje już od 18 lat. Dysponuje 40 łóżkami, ale zwykle w bardzo mroźne noce chętnych jest zdecydowanie więcej, niż miejsc. Ogrzewalnia - miejsce, w którym bezdomni mogą przebywać w ciągu dnia, zanim otwarte zostaną noclegownie, powstała kilka lat temu. Jest tu salka do wypoczynku z telewizorem i mała kuchenka, w której można przyrządzić posiłek oraz sanitariaty.

- Każdy może przyjść do noclegowni pod jednym warunkiem, że jest trzeźwy - wyjaśnia Jolanta Stefańska, szefowa Zarządu Rejowego PCK w Kaliszu. - Są tacy, którzy piją i nie dadzą sobie pomóc, ale wielu jest takich, którzy chętnie korzystają z oferowanego im wsparcia.

W ubiegłym roku podczas krajowej akcji starano się policzyć, ilu jest bezdomnych. W Kaliszu doliczono się takich osób 116. W noclegowni PCK przebywało 40 mężczyzn, w schronisku Brata Alberta było ich 48. W pustostanach, na ławkach w parku i różnego rodzaju innych kryjówkach znaleziono łącznie 21 bezdomnych. Siedem osób przebywało w zakładzie karnym. Stwierdzono też, że liczba bezdomnych pozostaje na takim samym poziomie jak w poprzednich latach. Ile z tych osób zdołało odmienić swój los na lepszy?

- W ubiegłym roku osiem osób wyszło na prostą - dodaje Stefańska. - Znaleźli pracę, dach nad głową. Ja wiem, że trudne, ale jak się bardzo chce, to można wyjść z bezdomności.

Na szczęście wszyscy, którzy przychodzą do noclegowni przy Dobrzeckiej, w to wierzą. Bo inaczej, co by im pozostało...

O godzinie 9.00 przed noclegownią kręci się paru mężczyzn. Jedni palą papierosy, inni coś porządkują w swoim niewielkim dobytku. Większość za chwilę wyjdzie „na miasto” zbierać puszki i butelki. W ten sposób zawsze można zarobić kilka złotych, choćby na papierosy. W południe pójdą na obiad do jadłodajni Caritasu przy ul. Stawiszyńskiej. Potem znów „na miasto”, a jak kto zmęczony to do ogrzewalni.

- Teraz to nie jest tak źle, bo można w dzień posiedzieć w ogrzewalni, zrobić sobie herbatę, odpocząć - opowiadają mężczyźni. - Jak nie było ogrzewalni, to trzeba było od 7 rano do 20, czyli przez 13 godzin bujać się po mieście. Ale w tym roku też nie najlepiej wypadnie. Ogrzewalnia czynna jest od 15 października do 15 kwietnia. A 16 kwietnia jest Wielkanoc i nie będzie gdzie iść...

Jak tu trafili, jak to się stało, że zostali bez dachu nad głową? Jeden z zapytanych o to mężczyzn za wszystko wini żonę, opowiada, że wyrzuciła go z domu, kiedy stracił pracę, że skarży o alimenty, kiedy on sam nie ma na życie. Inny trafił tu z Jarocina.

- Kiedy rodzice zmarli, mieszkanie poszło pod rozbiórkę i tak już prawie 5 lat szukają dla mnie jakiegoś lokalu - opowiada. - W Jarocinie nie ma takiej noclegowni, więc jakiś czas byłem w Pleszewie, ale tu w Kaliszu mi lepiej. 25 lat przepracowałem, teraz mam 59, to już trudniej znaleźć jakąś robotę. Czasem coś dorobię u ogrodnika. Pani kierowniczka pomaga mi w załatwieniu jakiegoś zasiłku.

Podobna jest historia pana Darka. Mówi, że jego matka zostawiła bardzo zadłużone mieszkanie, a on nie miał z czego spłacać.

- Pracowałem ponad 20 lat, ale teraz ze względu na stan zdrowia mam zakaz podejmowania pracy - mówi. - Przyszła ciężka choroba i tyle... Teraz dostaję rentę socjalną, aż 604 złote! Za dużo, żeby zdechnąć, a za mało, żeby żyć. A wie pani, co jest najgorsze? To, że jak idę do jakiegoś urzędu załatwić np. mieszkanie socjalne i tylko powiem, że jestem bezdomny, to od razu widać, jak ludziom zmienia się mina i traktują mnie jak coś gorszego. Tak już jest, że jak dziesięciu bezdomnych pije bryndę po bramach, to pewnie myślą, że wszyscy tak robią. A my się nawet kąpiemy! - dodaje z sarkazmem.

Za chwilę noclegownia opustoszeje, a pani Iwonka, która dba tu o porządek, będzie mogła spokojnie przetrzeć podłogi. Wieczorem panowie znów tu wrócą. Dostaną zupę, chleb i herbatę. Pooglądają telewizję, pogadają chwilę o tym, co kogo spotkało, ponarzekają. A przed snem pomarzą, że przecież nie zawsze tak będzie...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski