Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

„Od 30 lat pracuję jako pielęgniarka, ale tylu zgonów jeszcze nie widziałam”

Gabriela Bogaczyk
Gabriela Bogaczyk
materiały nadesłane
- To na pewno najtrudniejsza sytuacja w mojej karierze zawodowej ze względu na duże obciążenie pracą i obciążenie psychiczne - mówi Dorota Ronek, pielęgniarka ze szpitala klinicznego nr 4 w Lublinie, sekretarz Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych.

Miały być dodatki covidowe dla wszystkich pracowników medycznych zaangażowanych w walkę z covid-19, ale nie będą. Jak czują się w tym wszystkim pielęgniarki?
Z jednej strony czujemy ogromne zmęczenie, zrezygnowanie, bezradność z powodu ciężkiej pracy, a z drugiej nie mamy żadnego wsparcia i docenienia ze strony pracodawców ani rządu. Ciągle liczę, że dyrektorzy szpitali i politycy zrozumieją, że potrzebujemy motywacji do dalszej pracy w tych specyficznych warunkach. Zobaczymy, jaki ostateczny kształt przyjmie słynna ustawa covidowa. Nie mniej jednak, zgodnie z wcześniejszymi już poleceniami Ministra Zdrowia, prawo do wypłaty dodatkowego wynagrodzenia w wysokości 50 proc. pensji należy się pracownikom medycznym (ze szpitali II i III poziomu zabezpieczenia), którzy mają bezpośredni kontakt z zakażonymi lub podejrzanymi Covid-19. Jednak ten przepis nie jest respektowany przez pracodawców. Zaskakuje nas to, że dyrektorzy niechętnie wnioskują o dodatek do NFZ. Tłumaczą to różnymi interpretacjami i obawą o zakwestionowanie wniosku. Panuje duży chaos prawny i zamieszanie. Nie ma przychylności ze strony pracodawców i ustawodawcy, żeby wprowadzić jasne wytyczne precyzujące tak, aby pracodawcy nie mieli obawy przed sięganiem po te środki dla swoich pracowników.
[polecane]21008761;1;[/polecane]
Jak to odbieracie?
Czujemy się, że ciągle stara się wykorzystać nasz potencjał, ale najniższym kosztem. Nikt nie wyjdzie z własnej woli i nie powie, że da nam jakieś podwyżki. Stąd spory zbiorowe, strajki, porozumienia. Te pieniądze zawsze są wyproszone, wybłagane, wywalczone. To zabiera nam dużo energii, którą moglibyśmy przeznaczyć na opiekę nad pacjentami. Wiadomo, że nie odejdziemy teraz od pacjentów jeśli nie dostaniemy dodatków. Tu nie chodzi już nawet o pieniądze, ale o szacunek i docenienie. Nie zostawimy tak tego, stąd zapowiedź sporów zbiorowych w pracodawcami w całej Polsce. Chcemy się poruszać w granicach prawa, aby nie ucierpieli na tym pacjenci.

Jak dużo pielęgniarek teraz przechodzi w woj. lubelskim Covid-19?
Aktualnie zakażonych jest 466 pielęgniarek, z czego 21 przebywa w szpitalach w tym 3 w stanie ciężkim (dane z zeszłego poniedziałku). Kolejnych 98 jest na kwarantannach. Przy czym nie są to kompletne dane, bo nie w każdym zakładzie pracy są związki zawodowe OZZPIP. Mimo to, ta liczba zakażonych pielęgniarek jest olbrzymia. Personel jest przemęczony, wiec odporność też jest niższa, wystarczy niewielki dawka wirusa, aby się zakazić. Z powodu braków kadrowych jest duża rotacja między oddziałami. Pracujemy tam, gdzie jest potrzeba. Ja sama podczas pandemii zostałam przeniesiona z oddziału kardiologii na pulmonologię, gdzie przebywają pacjenci w bardzo ciężkim stanie. W tym również pacjenci covidowi.

Jacy pacjenci trafiają na ten oddział?
To są osoby z nowotworami płuc oraz z objawami niewydolności układu oddechowego. Często pokrywają się one z objawami koronawirusa. W związku z czym, u części pacjentów potwierdza się Covid-19. Z tym, że zdarzają się przypadki, gdzie mimo objawów sugerujących zakażenie test wychodzi negatywnie, po kilku dniach wykonywany jest kolejny wymaz, w międzyczasie pacjent umiera, a pośmiertnie przychodzi wynik dodatni. Nasi pacjenci to są osoby w podeszłym wieku, bardzo schorowane, a do tego teraz jeszcze samotne, bo często nie są w stanie zadzwonić do rodziny, która też rozpacza. Do tego widzą nas w tych kombinezonach, maskach, przyłbicach. Nie jest to z pewnością łatwe.

Ile lat pani jest już w tym zawodzie?
Od 30 lat pracuję jako pielęgniarka, ale tylu zgonów jeszcze nie widziałam. Na każdym dyżurze jest jeden-dwa zgony. Mamy też pacjentów ozdrowieńców, którzy mimo to umierają za jakiś czas. To na pewno najtrudniejsza sytuacja w mojej karierze zawodowej ze względu na duże obciążenie pracą i obciążenie psychiczne. Perspektywa na przyszłość też nie jest lepsza. Nie wiadomo, kiedy to się skończy. A jak już się skończy, to będziemy musieli jeszcze bardziej przyspieszyć, żeby nadrobić zabiegi i zaplanowane przyjęcia, które w tym momencie się nie odbywają. Po pandemii czeka nas jeszcze cięższa praca, aby to wszystko nadgonić.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Niedziele handlowe mogą wrócić w 2024 roku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: „Od 30 lat pracuję jako pielęgniarka, ale tylu zgonów jeszcze nie widziałam” - Kurier Lubelski

Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski