Ciężki przebieg i powikłania - to powoduje nowy podwariant koronawirusa. Wciąż brakuje szczepionek, które miały przed nim chronić

Choć może się wydawać, że pandemia koronawirusa już dawno jest za nami, to jednak, jak podkreślają lekarze, SARS-CoV-2 nie odpuszcza i wciąż jest dużym zagrożeniem dla naszego zdrowia.

Liczba zakażonych osób wciąż rośnie, a wielu z nich w ciężkich stanach przebywa w szpitalach - głównie z powodu zapalenia płuc. Mimo że w poniedziałkowym raporcie resortu zdrowia dane wskazywały na zaledwie 69 nowych przypadków zachorowań na COVID-19 (w tym 4 w Wielkopolsce), to zakażeń jest zdecydowanie więcej. Wynika to z faktu, że obecnie wiele osób testuje się w domach, wykorzystując testy z apteki, a co za tym idzie, zakażenia te nie są odnotowywane.

Jak alarmują lekarze, obecnie dominujący nowy podwariant koronawirusa powoduje więcej hospitalizacji i zgonów.

– Za ostatnią falę zachorowań na COVID-19 odpowiada podwariant JN.1, wywodzący się z innej linii Omikrona - o nazwie Pirola. A każdy kolejny wariant częściowo ucieka naszej odporności - nabytej wcześniej dzięki szczepieniom czy przebytym zakażeniom. W efekcie możemy być bardziej podatni na tę infekcję, tym bardziej, że odporność zbiorowa nie jest wystarczająca. Poza tym u każdego z nas po 6-8 miesiącach zwykle spada poziom przeciwciał – mówi w rozmowie z PAP dr Paweł Grzesiowski, ekspert Naczelnej Izby Lekarskiej ds. zagrożeń epidemicznych.

Jak zauważa, Omikron nie tylko wywołuje niebezpieczne objawy w trakcie choroby, ale może mieć także wpływ na nasze zdrowie po przejściu zakażenia.

– Na tego koronawirusa musimy patrzeć zarówno pod kątem ciężkości ostrej infekcji, jak również odległych powikłań. Niestety, Omikron również może wywoływać objawy post Covid czy long Covid, bo używa się różnych określeń, ale chodzi o to samo. I jest to obecnie największe zmartwienie, bo nie wiemy, u kogo może wystąpić i w jakim nasileniu. A są już miliony ludzi na świecie, u których wystąpiły dolegliwości po COVID-19 i wciąż ich przybywa dodaje dr Grzesiowski.

I dodaje: – Nawet po zakażeniu skąpoobjawowym może dojść do uszkodzenia mięśnia sercowego, płuc, mózgu, jelit czy układu odpornościowego. Niemal każdy narząd może zostać dotknięty. Niektórzy odczuwają przed długi czas tzw. mgłę mózgowa, inni ciągle kaszlą, jeszcze inni mają swędzące wysypki skórne czy zespół przewlekłego zmęczenia, a wszyscy chodzą po lekarzach, robią badania diagnostyczne i poszukują przyczyny. Nierzadko bezskutecznie.

Lekarze podkreślają, że ryzyko ciężkiego przebiegu choroby najlepiej zmniejszają szczepienia. Od 6 grudnia w Polsce istnieje możliwość zaszczepienia się nową szczepionką firmy Novavax, która została przygotowana tak, by chronić również przed obecnie dominującym podwariantem wirusa.

Niestety, w wielu miejscach w Polsce, już pierwszego dnia szczepionek zabrakło. Mimo kolejnych dostaw sytuacja powtórzyła się kilkukrotnie i braki wciąż są odczuwalne.

– Nie ma tych szczepionek, a chętnych na zaszczepienie się jest dużo. Moja przychodnia w grudniu otrzymała dostawę 200 szczepionek i zużyliśmy je bardzo szybko. Od tego czasu, mimo obietnic ministerstwa, żadne szczepionki do nas nie dotarły – informuje Violetta Fiedler-Łopusiewicz z przychodni Medica Pro Familia w Poznaniu.

W piątek przedstawiciele Ministerstwa Zdrowia poinformowali jednak o kolejnej dostawie preparatów.

– Do 19 stycznia Rządowa Agencja Rezerw Strategicznych dostarczy kolejne 80 tys. szczepionek do placówek POZ, aptek, szpitali i Domów Pomocy Społecznej. Do tej pory do punktów szczepień trafiło ponad 700 tys. szczepionek, dzięki czemu zaszczepiło się już 447 tys. osób – czytamy w komunikacie Ministerstwa Zdrowia.

Jesteś świadkiem ciekawego wydarzenia? Skontaktuj się z nami! Wyślij informację, zdjęcia lub film na adres: [email protected]